Dla Dawida Kownackiego było to pierwsze trafienie w seniorskiej reprezentacji Polski. – Dla mnie najważniejsza jest drużyna, a kto strzela bramki jest już w drugim rzędzie. Nie mam mega parcia na to, kto strzeli gola. W pierwszej połowie Bereś (Bartosz Bereszyński – red.) fajnie mi dograł, miałem próbę z dystansu, która przeleciała minimalnie nad bramką. Udało się strzelić w drugiej połowie. Znalazłem się tam, gdzie napastnik powinien być – mówił po spotkaniu.

– Dla takich chwil wszystko się robi. To piękne przeżycie strzelić gola przy takiej publiczności i dla reprezentacji – powiedział Kownacki, choć przyznał, że nie było to tak proste spotkanie, jak sugeruje to wynik. – Litwa nie jest przeciwnikiem z europejskiego topu, ale z takimi tez łatwo się nie gra. Są zawodnicy, którzy przyjeżdżają zagrać z nami i to dla nich duże przeżycie, pełna mobilizacja. Nie był to spacerek – zaznaczył.

Kownacki wystąpił przez 90 minut, mecz rozpoczął jako jeden z trzech napastników obok Roberta Lewandowskiego i Arkadiusza Milika. – Graliśmy w trójkę w przodzie, każdy mógł tak naprawdę zagrać na takich pozycjach, jakie chce. Fajnie to wyglądało, zwłaszcza jak jeszcze się rotowaliśmy. Dla przeciwników było to trudne, rywal woli mieć konkretnego zawodnika, którego musi kryć. A tak mogli się pogubić, gdy ciągle ktoś z nas był w innym miejscu – tłumaczył.

A co z rolą Dawida Kownackiego na mistrzostwach świata? – Uzależniam ją od trenera. Mam jeszcze czas, by pokazać się na tle drużyny, dać trenerowi argumenty. On widzi, że pomimo mniejszego doświadczenia jestem gotów i w stanie, by pomóc. Nie ma znaczenia na jakiej pozycji będę występować, czy na skrzydle, jako napastnik czy dziesiątka. Moja uniwersalność jest plusem – zakończył.