Aktualności
Ciao Polonia! Biało-czerwoni znów chcą odegrać czołowe role w Serie A
Ze względu na liczbę Polaków w najlepszej lidze Włoch i wpływ kilku z nich na poczynania swoich drużyn, Serie A stała się drugimi, po PKO Ekstraklasa, najbardziej polskimi rozgrywkami. Z roku na rok przybywa tam naszych rodaków i wygląda na to, że ten trend w najbliższych miesiącach będzie utrzymany.
Co z Piątkiem?
Na pierwsze szanse we Włoszech czekają już kolejni Polacy: Szymon Żurkowski (Fiorentina), Filip Jagiełło (FC Genoa) czy Sebastian Walukiewicz (Cagliari). To nowe twarze tamtejszej ligi. Oni – w przeciwieństwie do Krzysztofa Piątka (AC Milan), Arkadiusza Milika (Napoli), Piotra Zielińskiego (Napoli), Wojciecha Szczęsnego (Juventus Turyn), Bartłomieja Drągowskiego (Fiorentina), Łukasza Skorupskiego (Bologna), Bartosza Bereszyńskiego oraz Karola Linettego (obaj Sampdoria Genua) – muszą swoje odczekać i udowodnić, by mówiono o nich tyle, co o pozostałych biało-czerwonych, którzy są już gwiazdami Serie A.
– Chciałbym, aby najbliższy sezon w wykonaniu naszych zawodników nie był gorszy od poprzedniego. Żeby utrzymali pozytywną tendencję, muszą grać co najmniej na takim poziomie, do jakiego nas przyzwyczaili. Będzie to trudne, zwłaszcza gdy popatrzymy na tego, który jest na ustach wielu Włochów, zwłaszcza kibiców z Mediolanu, czyli Krzysztofa Piątka – mówi w rozmowie z Łączy nas piłka były piłkarz Udinese, obecnie ekspert ligi włoskiej w Eleven Sports, Piotr Czachowski.
– W grach kontrolnych Piątek nie zdobył żadnej bramki, co jest o tyle nietypową sytuacją, że chodzi o napastnika, który w minionych rozgrywkach strzelił 30 goli. Kibice Milanu chowają ręce w dłoniach w obawie, co to będzie z ich zespołem i Piątkiem. Z drugiej strony nowy trener Marco Giampaolo gwarantuje, że wszystko będzie w porządku – dodaje Czachowski.
„Pjona” wszedł do Serie A z przytupem. W debiutanckim sezonie był czołowym strzelcem ligi (trzecie miejsce w klasyfikacji najskuteczniejszych). Na dorobek 22 trafień we włoskiej ekstraklasie złożyło się dziewięć goli dla Genoi i trzynaście w barwach Milanu. Nic dziwnego, że oczekiwania wobec niego są duże. Teraz Polak musi poradzić sobie z inną presją niż ta, której doświadczał wcześniej.
– We włoskiej prasie już pojawiają się tytuły, dlaczego Piątek nie trafia, co ma zrobić Milan. Cóż, to też część piłki. Gdy Krzysiek strzelał jak na zawołanie, wszyscy go wychwalali. Kiedy z kolei przestał, zastanawiają się, gdzie leży problem. Mam nadzieję, że na tym dywagacje się zakończą. Jedno jest natomiast pewne – on musi strzelać gole ze względu na to, gdzie gra, kim jest, ile za niego zapłacono. Okres przygotowawczy miał taki sobie, ale spokojnie. Nie ferujmy wyroków, nie oceniajmy na wyrost. Może być lekko „zajechany”, podmęczony, drużyna nie musi jeszcze odpowiednio funkcjonować pod wodzą nowego trenera. Stąd przy nazwisku Piątka trzeba postawić duży znak zapytania – uważa Marek Koźmiński, który rozegrał ponad 100 meczów w Serie A. Mimo obowiązków związanych z byciem wiceprezesem PZPN ds. szkoleniowych, nadal z uwagą przygląda się wydarzeniom na włoskich boiskach.
Uwaga na Milika
Do czołowych strzelców poprzedniego sezonu należał także Arkadiusz Milik. – Arek jest dzisiaj numerem jeden spośród wszystkich Polaków grających we Włoszech. Jego nazwisko pojawia się w wielu dywagacjach transferowych. Milik tu, Milik tam, pójdzie do tego klubu, a może do innego. Roma, Inter, a może Hiszpania… To pokazuje, że ma wielu fanów, którzy chętnie widzieliby go w swoich drużynach. Jest piłkarzem pożądanym we Włoszech – uważa Koźmiński.
W Napoli 25-letni napastnik występuje razem z innym reprezentantem Polski, Piotrem Zielińskim. Obu można zaliczyć do kluczowych ogniw w układance Carlo Ancelottiego. Doświadczony Włoch, gdy była ku temu okazja, bardzo pochlebnie wypowiadał się na temat „swoich” Polaków. – Zieliński ma za sobą bardzo dobry sezon. W nowym będzie chciał potwierdzić klasę. Na niego patrzymy przez pryzmat reprezentacji, w której ma nadawać ton w ofensywie. W perspektywie tego, co wkrótce czeka naszą kadrę, selekcjoner Jerzy Brzęczek będzie potrzebował zawodników w wysokiej formie, żeby przyklepać awans na EURO. Stąd dużo sobie po Piotrku obiecujemy – przekonuje Czachowski.
Ich czas dopiero nadejdzie
O regularną grę w Sampdorii nie muszą się martwić Bereszyński oraz Linetty. – Naszą polską kolonię w Serie A należy podzielić na dwie grupy. Pierwsza to ci, którzy się w tej lidze zadomowili, są tam wiodącymi postaciami, jak Szczęsny, Milik, Zieliński, Piątek, Skorupski, Bereszyński czy Linetty. Druga grupa: dopiero zaczynający swoją przygodę z tą ligą. Z tego powodu inne cele wypada stawiać naszym czołowym zawodnikom, bo oni zasłużyli na uznanie, cieszą się dobrą renomą na włoskim rynku, a inne tym początkującym – stwierdza wiceprezes PZPN ds. szkoleniowych.
Początkujący, czyli wspomniani we wstępie Żurkowski, Jagiełło, Walukiewicz. – Jeśli chodzi o Jagiełłę i Walukiewicza, to moim zdaniem czeka ich równie trudne zadanie, co Szymona. Młodym zawodnikom wchodzącym do ligi, do bardzo dobrych zespołów, jakimi są kluby Serie A, ciężko jest się szybko przebić. To mozolny proces. Na treningach powinni cały czas pokazywać swoje najlepsze ja – zaznacza ekspert Eleven Sports.
– Żurkowski na razie uczy się piłkarskiego abecadła we Włoszech. Jest blisko składu, był w kadrze meczowej na spotkanie Pucharu Włoch, na razie z minutami słabo, lecz to normalne. Cierpliwości – sugeruje Marek Koźmiński.
TOP bramkarze ligi
O ile w ostatnich miesiącach sporo ciepłych słów z Włoch padło pod adresem Piątka oraz Milika, o tyle niewykluczone, że tym razem główną polską siłą w Serie A będą bramkarze – Wojciech Szczęsny, Łukasz Skorupski i Bartłomiej Drągowski. – To nasze asy, karty niebite. Kapitalne występy Drągowskiego w Empoli sprawiły, że wrócił do Fiorentiny i ma zostać numero uno. Nie wydaje mi się, aby ktoś mógł mu podskoczyć w drużynie z Florencji. Szczęsny zamieni się rolami z wracającym Buffonem, teraz „Gigi” będzie zmiennikiem Wojtka. Podsumowując, polscy bramkarze mają się bardzo dobrze, myślę, że niejednokrotnie udowodnią swoją wartość, przyniosą chwałę sobie i drużynom – stwierdza Czachowski.
Analizując postawę golkiperów z Polski, powinno się uwzględnić to, w jak silnych drużynach występują. Juventus – wiadomo: główny kandydat do mistrzostwa. Fiorentina może namieszać w czołówce, a Bologna – raczej walka o utrzymanie. – Wątpię, aby Drągowski i Skorupski mieli luzy, ale Wojtek na pewno. On jest w uprzywilejowanej sytuacji. W jego przypadku bardzo ważna będzie odpowiednia koncentracja. Zachowanie uwagi od początku do końca, bo to Juventus będzie prowadził grę, a rywal atakował sporadycznie. Tej koncentracji Wojtkowi nie powinno zabraknąć i chyba nie zabraknie – mówi były zawodnik Udinese.
– Przed Drągowskim duże wyzwanie, bo co innego zagrać jeden, dwa, pięć meczów na wysokim poziomie, a co innego spisywać się tak przez cały sezon. Fiorentina to też nie Empoli, tylko półka wyżej – zwraca uwagę Koźmiński.
To jeszcze typy na koniec. Kto zagrozi Juventusowi? – Wszystko zależy od... sytuacji Milika. Jeśli zostanie w Napoli, to zapewne ten klub znów będą drugą siłą ligi włoskiej. Co innego, jeśli przejdzie do Interu. A patrząc na transfery mediolańczyków, sugerując się tym, jaki zespół budują, nie wiem, czy to nie oni najmocniej stawią opór Juve. Milik jest kluczem do rozwiązania tej zagadki. Z Arkiem czy bez, Inter jest dużo mocniejszy niż ostatnio – podsumowuje wiceprezes PZPN.
Włoscy dziennikarze przewidują, że w pierwszej kolejce zagra ośmiu Polaków. Na pierwszy ogień idzie Juventus, który w sobotę zmierzy się na wyjeździe z Parmą (godz. 18:00). Tego samego dnia (godz. 20:45) Fiorentina podejmie Napoli. W niedzielę do akcji wkroczy najpierw Milan (godz. 18:00 – wyjazd z Udinese). W niedzielny wieczór starcia pozostałych Polaków (AS Roma – Genoa, Cagliari – Brescia, Sampdoria – Lazio, Spal – Atalanta, Verona – Bologna).
Piotr Wiśniewski