Niedzielna konfrontacja w Brukseli zapowiadała się bardzo ciekawie i była niesamowicie ważna w kontekście walki o tytuł mistrzowski. Piłkarze Anderlechtu wiedzieli, że jeśli wygrają, przesuną się na drugie miejsce w tabeli i doskoczą do Club Brugge na zaledwie trzy punkty. Obrona mistrzostwa kraju wciąż byłaby możliwa, tym bardziej, że w sobotę ważne punkty zgubiło KAA Gent, które przegrało 0:1 ze Standard Liège. Ewentualna porażka raczej przekreśliłaby zaś szansę „Fiołków” na obronę tytułu.

Kibice Anderlechtu duże nadzieje pokładali zwłaszcza w dobrej formie Łukasza Teodorczyka, który w pięciu ostatnich spotkaniach strzelił aż siedem goli. W starciu z Club Brugge również nie zwiódł i w 52. minucie wykorzystał dośrodkowanie Adriena Trebela i głową skierował piłkę do siatki. 1:0!

Goście próbowali odrabiać straty, ale zespół Anderlechtu bronił się bardzo umiejętnie. Aktywny był Teodorczyk, który pomagał w defensywie, często cofał się po piłkę nawet na własną połowę. Polak dał z siebie, ile mógł, w 75. minucie zmienił go Silvère Ganvoula.

Goście ambitnie walczyli o doprowadzenie do remisu i w 82. minucie byli bliscy zrealizowania celu. Gola dla Club Brugge strzelił Abdoulay Diaby, ale system VAR wskazał, że w momencie podania był na pozycji spalonej. Gospodarze odetchnęli z ulgą, a wynik do końca meczu nie uległ już zmianie. Anderlecht nadal liczy się w walce o mistrzostwo! Dzięki „Teo”.

#RSCA 1-0 Club Brugge @ FULL TIME! 🔥 #COYM 💜 #ANDCLU 💪 #7finalstogo pic.twitter.com/tobIuR8wi1

— RSC Anderlecht (@rscanderlecht) 15 kwietnia 2018