Aktualności
Bilans reprezentantów Polski w 2020 roku. Cz. 3 – pomocnicy
W 2020 roku reprezentacja Polski rozegrała łącznie osiem spotkań. Selekcjoner Jerzy Brzęczek skorzystał w nich z usług trzydziestu zawodników. Czas na podsumowanie ich występów – w trzeciej części przyglądamy się pomocnikom.
Jacek Góralski – 4 mecze, 272 minuty, 3 żółte kartki, 1 czerwona kartka
Jacek Góralski 2020 rok w reprezentacji Polski rozpoczął od występu w wygranym 2:1 starciu z Bośnią i Hercegowiną. Zaprezentował się poprawnie, w drugiej połowie wyglądał nawet bardzo dobrze. Pełnię umiejętności pokazał w rewanżu z Bośniakami. Grał odważnie, starał się nie tylko zabezpieczać defensywę, ale także napędzać grę biało-czerwonych. W towarzyskiej potyczce z Ukrainą zagrał nieco mniej ofensywnie, ale także poprawnie. Najgorzej wypadł jednak w przegranym 0:2 starciu z Włochami. Wszedł na murawę w drugiej połowie, początkowo jego gra wyglądała całkiem przyzwoicie, ale niestety, emocje wzięły górę. W krótkim odstępie czasu obejrzał dwie żółte kartki i musiał udać się pod przedwczesny prysznic.
Kamil Grosicki – 7 meczów, 315 minut, 4 gole
Kamil Grosicki coraz częściej pełni w reprezentacji rolę jokera wchodzącego z ławki – w 2020 roku zdarzyło mu się to czterokrotnie – ale i tak zdobył najwięcej bramek spośród wszystkich kadrowiczów. Jego popisem był oczywiście hat-trick zdobyty w towarzyskim meczu z Finlandią. Do siatki trafił także w wygranej 2:1 potyczce z Bośnią i Hercegowiną. Poza tym prezentował się tak, jak przyzwyczaił do tego kibiców – wnosił trochę ułańskiej fantazji, momentami mógł nawet irytować kibiców, ale swoimi zrywami niejednokrotnie dawał kadrze sygnał do podkręcenia tempa i śmielszych ataków.
Kamil Jóźwiak – 8 meczów, 502 minuty, 1 gol, 2 żółte kartki
Chyba największy wygrany 2020 roku w drużynie narodowej. Debiutował w starciu ze Słowenią, jeszcze w listopadzie, jednak po roku trudno wyobrażać sobie reprezentację bez niego. Jako jedyny wystąpił we wszystkich tegorocznych meczach kadry, a w każdym o punkty wybiegał na murawę w podstawowym składzie. W jego grze nie widać absolutnie żadnych kompleksów – drybluje, napędza akcje, a w dodatku haruje w defensywie. Jedyny słabszy występ zaliczył w przegranym starciu z Włochami, ale trudno znaleźć zawodnika w koszulce z orłem na piersi, który się w tamtym meczu wyróżnił. Spuentowaniem udanego roku w wykonaniu Jóźwiaka było jego trafienie w potyczce z Holandią.
Michał Karbownik – 3 mecze, 117 minut
Uznawany za jedno z ligowych odkryć, doczekał się swojej szansy w reprezentacji narodowej. Już w debiucie – choć nieco nerwowym – potwierdził klasę, notując asystę przy golu Arkadiusza Milika. W kolejnych spotkaniach, przeciwko Włochom oraz Bośni i Hercegowinie, wystąpił w zdecydowanie krótszym wymiarze czasowym, nie zapisując się w pamięci kibiców niczym szczególnym.
Damian Kądzior – 2 mecze, 108 minut
Długo nie potrafił wywalczyć sobie miejsca w składzie drużyny klubowej, co odbiło się na jego dyspozycji w reprezentacji. W 2020 roku wystąpił w niej tylko dwukrotnie, a tylko raz – przeciwko Finlandii – od pierwszej minuty. Wypadł bardzo dobrze, zapisał na swoim koncie decydujące podanie przy trafieniu Krzysztofa Piątka. W starciu z Bośnią i Hercegowiną, gdy wszedł na murawę z ławki rezerwowych, nie wyróżnił się.
Mateusz Klich – 7 meczów, 445 minut, 2 żółte kartki
W drużynie klubowej absolutnie niezastąpiony, w kadrze narodowej odgrywa coraz większą rolę. Mateusz Klich w 2020 roku opuścił tylko jedno spotkanie reprezentacji Polski. Rozpoczął od przyzwoitego występu w meczu z Holandią (0:1). W starciu z Bośnią i Hercegowiną (2:1) wszedł na murawę z ławki rezerwowych, ale nie wniósł wielkiego ożywienia. Mieszane uczucia mógł mieć po starciu z Włochami (0:0), zdecydowanie lepiej wypadł natomiast w drugiej potyczce z Bośniakami (3:0). Świetnie otwierał kolegom drogę do bramki rywala, stwarzał mnóstwo zagrożenia w szeregach defensywnych przeciwnika. W meczu z Ukrainą (2:0) zagrał zdecydowanie słabiej, zaliczał sporo strat. Także ostatniego spotkania, z Holandią, nie zaliczy do najbardziej udanych.
Grzegorz Krychowiak – 6 meczów, 437 minut, 2 żółte kartki
W otwierającym rok starciu z Holandią zaprezentował się dość przeciętnie. Nieco lepiej zagrał przeciwko Bośni i Hercegowinie, zapewniając zabezpieczenie defensywy biało-czerwonych. W kolejnych spotkaniach także brakowało w jego grze nieco więcej inklinacji ofensywnych. W meczu z Włochami (0:2) sprokurował rzut karny, nie pomógł zbytnio kolegom w obronie. Rok zakończył przyzwoitym, ale nie spektakularnym występem przeciwko Holendrom.
Karol Linetty – 7 meczów, 317 minut, 1 gol
Wciąż pełni w kadrze narodowej głównie rolę zmiennika, ale dostaje także swoje szanse w podstawowym składzie. Z dobrej strony pokazał się w meczu z Finlandią, będąc jednym z najbardziej aktywnych piłkarzy w szeregach biało-czerwonych. Świetny występ zaliczył przeciwko Bośni i Hercegowinie, w dodatku udokumentował go zdobytą bramką. Przeciwko Włochom (0:2) było już gorzej, ale w tym starciu żaden z Polaków nie wyróżnił się pozytywnie. Gdy tylko cały zespół grał na odpowiednim poziomie, Linetty na pewno nie odstawał, a momentami wybijał się ponad kolegów.
Jakub Moder – 6 meczów, 258 minut, 1 gol
Jedno z największych odkryć minionego roku. Bez kompleksów wszedł do kadry narodowej, choć debiutował z numerem „9” na plecach. Bardzo dobrze zaprezentował się w towarzyskim meczu z Finlandią, zaliczył asystę, świetnie wyważył pracę w ofensywie i defensywie. Podobnie było w starciu z Włochami (0:0), gdzie wyglądał jak doświadczony, a nie stawiający dopiero pierwsze kroki w zespole narodowym piłkarz. Przeciwko Ukrainie wszedł na murawę z ławki rezerwowych, a kilkadziesiąt sekund później cieszył się z gola. Pewnym sygnałem ostrzegawczym był mecz z Włochami, w którym zaliczył sporo strat. Niemniej może być bardzo zadowolony ze stylu, w jakim wprowadził się do reprezentacji kraju.
Przemysław Płacheta – 2 mecze, 157 minut
Dowołany na towarzyski mecz z Ukrainą w trybie awaryjnym, zaprezentował się w nim na tyle dobrze, że dostał także szansę występu w potyczce z Holandią od pierwszej minuty. Wykorzystywał swoje największe atuty, czyli szybkość, zdecydowanie i odwagę. Mógł nawet cieszyć się z bramki, ale po jego uderzeniu w starciu z Holendrami piłka zatrzymała się na słupku. Być może oglądamy narodziny nowego, przebojowego skrzydłowego w reprezentacji Polski?
Sebastian Szymański – 5 meczów, 212 minut
Nie był to najlepszy rok w wykonaniu Sebastiana Szymańskiego. Wystąpił w pięciu spotkaniach kadry narodowej, ale żadnego z nich nie może zapisać po stronie udanych. Nie wzmacniał siły ofensywnej zespołu, co jest obowiązkiem zawodnika występującego na jego pozycji, zaliczył co prawda kilka interwencji w defensywie, ale kibice mają prawo wymagać od niego czegoś więcej.
Piotr Zieliński – 5 meczów, 320 minut
W 2020 roku oglądaliśmy dwa oblicza Piotra Zielińskiego. Dobre występy – takie jak oba z Holandią czy z Ukrainą – przeplatał słabszymi, jak w starciach z Bośnią i Hercegowiną (2:1) czy Włochami (0:2). Z całą pewnością to piłkarz o niezwykle wysokiej jakości, co regularnie udowadnia w barwach SSC Napoli. Brakuje mu jedynie ustabilizowania dyspozycji w narodowych barwach na najwyższym poziomie.