Aktualności
Bayern bardzo blisko tytułu mistrza Niemiec. „Nieważne, kiedy to się stanie”
Ten sezon dla „Die Roten” zaczął się niezbyt dobrze. Regularnie tracone w Bundeslidze punkty, a także bezdyskusyjna porażka w fazie grupowej Ligi Mistrzów z Paris Saint-Germain doprowadziły do rozwiązania umowy z Carlo Ancelottim. Na jego następcę wybrano znajdującego się już na… emeryturze Juppa Heynckesa. Prawie 73-letni szkoleniowiec udowodnił jednak, że w tym zawodzie nie można kierować się metryką. Niemal od razu całkowicie odmienił oblicze zespołu. Pod jego wodzą drużyna przegrała tylko jeden mecz – 25 listopada ubiegłego roku musiała uznać wyższość Borussii Moenchengladbach. W 23 oficjalnych spotkaniach po zmianie szkoleniowca monachijczycy zaledwie dwukrotnie zremisowali, wygrywając aż 20 razy! Ta niesamowita statystyka sprawia, że mistrzostwo Niemiec jest już sprawą przesądzoną. Jedyną niewiadomą pozostaje, kiedy będzie można stwierdzić to oficjalnie. – Nie jest dla mnie ważne, czy uda nam się to osiągnąć już w niedzielę, czy w następnej kolejce. To bez znaczenia – mówił Jupp Heynckes.
Mogło się to stać już na… siedem spotkań przed zakończeniem rywalizacji. Warunkiem było zwycięstwo w wyjazdowej potyczce z RB Lipsk, a także potknięcia Schalke 04 Gelsenkirchen oraz Borussii Dortmund. Jeżeli te punkty zostałyby spełnione, kolejne mistrzostwo Bayernu stałoby się faktem. – Nie wszystko leży w naszych rękach, więc podchodzimy do tego spokojnie. Przygotowujemy się do najbliższego meczu tak, jak do każdego innego – zaznaczył zastępujący w bramce kontuzjowanego Manuela Neuera Sven Ulreich. Ostatecznie jednak Schalke 04 pokonało w sobotę na wyjeździe VfL Wolfsburg 1:0 i koronacja musiała zostać odłożona.
📂 Dokumente
— FC Bayern München (@FCBayern) 17 marca 2018
└📂 Videos
└📂 Tore gegen RB Leipzig
└ ⚠️This folder is not full
Auf unserer Festplatte ist noch genügend Speicherplatz! 💪 #MiaSanMia #RBLFCB pic.twitter.com/VT03wCzosI
Komfortowa sytuacja w Bundeslidze sprawiła, że Jupp Heynckes coraz mocniej rotuje składem. Nie ma się jednak czemu dziwić – oprócz rywalizacji na krajowym podwórku, Bayern walczy także o upragnione zwycięstwo w Lidze Mistrzów. Bawarczycy w środę bez żadnego problemu ograli Besiktas JK i zapewnili sobie awans do ćwierćfinału tych rozgrywek. Jedną z bramek dla „Die Roten” zdobył Sandro Wagner, czyli piłkarz, który wchodzi w miejsce Roberta Lewandowskiego, gdy ten odpoczywa. – Musiałem poczekać do 30. roku życia, by wreszcie strzelić gola w Lidze Mistrzów. Jestem z tego bardzo dumny, to dla mnie był wspaniały wieczór – przyznał sprowadzony z TSG 1899 Hoffenheim napastnik.
Właśnie Wagner jest alternatywą dla kapitana reprezentacji Polski. O ile jesienią Robert Lewandowski najczęściej spędzał na murawie pełne 90 minut (do czego oczywiście zdążyliśmy się przez kilka ostatnich lat przyzwyczaić), o tyle w 2018 roku Jupp Henckes oszczędza siły swojego najlepszego snajpera. Od 1 stycznia Bayern wychodził na boisko dwanaście razy. Polak w pełnym wymiarze czasowym rozegrał dokładnie połowę tych spotkań. Nie przeszkadza mu to jednak pozostawać w świetnej dyspozycji. „Lewy” ma już na koncie 23 bramki w Bundeslidze i pewnie kroczy ku trzeciemu w karierze tytułowi króla strzelców jednej z najlepszych europejskich lig. Zimą ubył mu główny konkurent – Pierre-Emerick Aubameyang, który przeniósł się do londyńskiego Arsenalu – i Lewandowski powoli może już się cieszyć. Nad drugim w tej klasyfikacji Nilsem Petersenem kapitan naszej kadry ma już dziesięć goli przewagi, a trudno sobie nawet wyobrazić, by do końca sezonu Niemiec występujący na co dzień we Freiburgu mógł jeszcze dogonić „Lewego”.
Niemal stuprocentowo pewny tytuł mistrza Niemiec i korona króla strzelców, w perspektywie wygrana w krajowym pucharze oraz szansa na triumf w Lidze Mistrzów – ten sezon dla Roberta Lewandowskiego może być wyjątkowo udany. A kibice biało-czerwonych na pewno liczą, że „Lewy” swoją dyspozycję podtrzyma także w meczach reprezentacji Polski.
Emil Kopański