Aktualności
Od napastnika po wszechstronnego obrońcę. Bartosz Bereszyński pewniakiem w Sampdorii i kadrze
Bereszyński do Sampdorii dołączył na początku 2017 roku. Niemal od razu przebił się do podstawowego składu i rozegrał 13 z 20 spotkań pozostających do końca rozgrywek. Od sezonu 2017/2018 to jeden z najbardziej regularnie występujących Polaków w Serie A. Więcej spotkań ligowych w tym czasie rozegrali tylko Piotr Zieliński w Napoli (94) i Karol Linetty (75). Bereszyński zaliczył 72 występy. Kolejni reprezentanci Polski we włoskiej ekstraklasie w tej statystyce to Arkadiusz Milik (63), Thiago Cionek (63), Łukasz Skorupski (61) i Wojciech Szczęsny (60).
Droga Bereszyńskiego do Serie A nie była wcale łatwa i krótka. Pokazał jednak, że nie boi się podejmować odważnych decyzji, kiedy zdecydował się na przenosiny z Lecha Poznań do Legii Warszawa. Nie mogli z tym pogodzić się przede wszystkim kibice wielkopolskiego zespołu. Kluby na tyle się dogadały, że zamiast latem 2013 roku, Bereszyński pół roku wcześniej wzmocnił warszawian. I od razu miał udział w wywalczeniu mistrzostwa Polski. Zanim wyjechał do Włoch, tych tytułów zdobył pięć (cztery z Legią).
Trener Urban nie miał oporów, by od razu wstawić 20-letniego zawodnika do podstawowego składu. – Wiedzieliśmy, że jest możliwość sprowadzenia młodzieżowego reprezentanta Polski, ale też zdawaliśmy sobie sprawę, że przenosiny z Lecha do Legii nie będą łatwe. Było dużo dobrej woli ze strony Bartka i dlatego się udało – uważa trener Urban. – Od początku uważałem, że trzeba zmienić mu pozycję. W kadrach juniorskich był zwykle napastnikiem lub pomocnikiem, ale statystki nie przemawiały za tym. Nie strzelał wielu goli, nie miał dużej liczby asyst. W jego wieku spokojnie można było jeszcze eksperymentować i zdecydowaliśmy, że zrobimy z niego obrońcę – wyjaśnia.
U trenera Urbana Bereszyński grał regularnie właśnie jako prawy obrońca. U kolejnych szkoleniowców Legii różnie bywało z występami, a zawodnikowi przeszkadzały też kontuzje. W latach 2014-2016 rozegrał w ekstraklasie niespełna połowę z możliwych spotkań.
– U mnie Bartek wykorzystał szansę. Okazało się, że zmiana pozycji bardzo mu posłużyła. Ma świetne predyspozycje na obrońcę. Jest szybki, zwrotny i wytrzymały. Z pozycji statycznej potrafi błyskawicznie wystartować. Dzięki temu trudno jest go przejść na boisku – twierdzi trener Urban. – Wiadomo, że wszystkie dzieciaki wolą grać w ofensywie i strzelać gole, ale na innych pozycjach też można zrobić karierę. Nie sądzę, by jako napastnik Bartek zaszedł tak daleko – zaznacza.
A Bereszyński zaszedł do Serie A i reprezentacji Polski. Transfer do Sampdorii to m.in. zasługa dobrej gry wychowanka TPS Winogrady Poznań w europejskich pucharach. Jesienią sezonu 2016/2017 Legia awansowała do fazy grupowej Ligi Mistrzów. Bereszyński rozegrał w niej wszystkie mecze w pełnym wymiarze.
W reprezentacji zadebiutował w 2013 roku, ale na kolejną szasnę czekał właśnie do jesieni 2016 roku. Od mistrzostw świata w Rosji w kadrze gra bardzo regularnie. Co ciekawe z 22 występów z orzełkiem na piersi, 10 rozegrał na lewej obronie.
W Sampdorii jest zwykle prawym obrońcą, ale nawet w tym sezonie zdarzało się, że był środkowym stoperem w taktyce z trzema defensorami, a nawet prawoskrzydłowym.
– Dzięki temu, że grał jak napastnik i pomocnik, jest bardzo uniwersalny. Skoro w reprezentacji występuje na nieswojej pozycji i daje sobie radę, to jest jego atut. Dzięki temu ma większe szanse, by w niej często występować – podkreśla Urban. – Powinien jeszcze pracować nad dokładnymi dośrodkowaniami i większą kreatywnością w ofensywie. To też ważne dla bocznego obrońcy, który na boisku wymienia się ze skrzydłowym – podkreśla.
W sobotę po pauzie za żółte kartki Bereszyński zapewne wróci na prawą obronę Sampdorii. Tym bardziej, że pod nieobecność Polaka jego drużyna uległa u siebie Napoli aż 2:4. Zespół z Genui w tym sezonie spisuje się słabo. Po 22. kolejkach ma tylko cztery punkty przewagi nad strefą spadkową. W sobotę zagra na wyjeździe z Torino (godz. 18:00, transmisja Eleven Sports 1 i 4).
Jeśli Bereszyński wystąpi, będzie to jego 86. mecz w Serie A. Tyle samo spotkań ma na koncie w ekstraklasie.
Andrzej Klemba