Aktualności

Bartłomiej Drągowski waleczny jak Wiking. „Moja broda to efekt inspiracji serialem”

Reprezentacja12.01.2021 
Bartłomiej Drągowski rozgrywa jak na razie najlepszy sezon w Serie A. Gra w podstawowym składzie, pięć razy zachował czyste konto i obronił dwa rzuty karne. Tylko bramkarz lidera AC Milan ma trochę lepsze statystyki. A jeszcze nie tak dawno reprezentant Polski chciał odejść z Fiorentiny i wrócić do kraju. W środę w Pucharze Włoch jego formę sprawdzi wicelider włoskiej ekstraklasy Inter Mediolan (godz. 15, transmisja w TVP Sport).

Drągowski do Fiorentiny trafił w wieku 19 lat. Do Włoch przechodził z polskiej ekstraklasy, w której w Jagiellonii Białystok rozegrał niemal dwa pełne sezony (63 występy). A zadebiutował w wieku niespełna 17 lat. Może nie spodziewał się, że od razu zawojuje Serie A, ale liczył na więcej niż siedem występów przez dwa i pół sezonu. Stąd wzięła się frustracja i chęć powrotu do Polski. – Najczęściej słyszałem, że muszę być cierpliwy. W młodym wieku jest jednak ciężko tak długo czekać na szansę i cały czas być gotowym, by ją wykorzystać. Nie radziłem z tym sobie w Fiorentinie. Popełniałem wiele błędów, moje reakcje nie były najlepsze. Nie tylko jeśli chodzi o boisko, ale i samo podejście do życia, zawodu. Jestem taki, że jak się już nakręcę, to nie podejmuję najlepszych decyzji – mówił Drągowski w wywiadzie dla „Łączy Nas Piłka”.

Potwierdził to na początku stycznia w długiej rozmowie dla włoskiego dziennika „La Reppublica”. – Pierwszy rok po przyjściu do Fiorentiny chciałem poświęcić na aklimatyzację, poznanie języka i kraju. Czułem, że jestem gotowy, by od kolejnego sezonu zacząć bronić. Okazało się, że jestem drugim bramkarzem. Byłem zły i rozczarowany. Nie wiedziałem, co ze sobą zrobić – przyznał Drągowski.

Pierwszym ważnym krokiem okazało się rozpoczęcie współpracy z psychologiem Dawidem Salwinem. Drugim wypożyczenie zimą 2019 roku do Empoli. W tym zespole Polak zaczął regularnie grać. Z 18. kolejek, 14 razy wystąpił w podstawowym składzie. Trzy razy zachował czyste konto, a największe wrażenie zrobił występ przeciwko Atalancie Bergamo, w którym obronił aż 17 strzałów. Do Florencji Drągowski wracał z zamiarem… opuszczenia klubu.

– To wypożyczenie było dla mnie ostatnią deską ratunku. Podchodziłem do niego na zasadzie, że ja już nie mogę, ale wręcz muszę zacząć grać w piłkę. Dzięki Damianowi potrafiłem pokazać to, na co liczyłem i na co tyle czekałem. Gdy dostałem szansę w Empoli, udowodniłem, że nie zapomniałem jak się broni i jednak coś znaczę – podkreśla Drągowski. – Zdecydowałem, że odchodzę, bo nie widziałem przyszłości dla mnie we Fiorentinie. Jednak po rozmowie z prezesem klubu i menedżerami, postanowiłem zostać. I to była świetna decyzja – mówi.

W poprzednim sezonie Drągowski był już podstawowym bramkarzem Fiorentiny. Gdyby nie kontuzja pleców, zapewne rozegrałby pełen sezon. A tak skończyło się na 31 występach, ośmiu meczów bez puszczonej bramki i 43 straconych golach. Udany sezon sprawił, że 24–letni bramkarz po raz drugi dostał powołanie do reprezentacji Polski i w końcu w niej zadebiutował. 7 października 2020 roku zagrał 90 minut przeciwko Finlandii (5:1).



– Byłem już powołany do kadry przez selekcjonera Jerzego Brzęczka na mecze Ligi Narodów z Portugalią i Włochami w październiku 2018 roku, ale siedziałem na ławce rezerwowych. Nie czuję się w drużynie jakoś bardzo obco, ponieważ z wieloma chłopakami grywałem w kadrach młodzieżowych. Z innymi poznałem się podczas meczów klubowych – mówił Drągowski. – Powołanie do reprezentacji narodowej to dla mnie ogromny zaszczyt. Móc przebywać w tej drużynie, z tym sztabem, z tymi zawodnikami to wyróżnienie. Selekcjoner uznał, że mnie teraz potrzebuje, więc stawiam się i jestem. Możliwość potrenowania przez ponad tydzień z najlepszymi polskimi piłkarzami może mi dać bardzo wiele – podkreślał.

Debiut w reprezentacji Polski tylko dodał pewności siebie Drągowskiemu. W Fiorentinie nie oddał miejsca między słupkami. Rozegrał do tej pory wszystkie 17 spotkań. Więcej czystych kont (sześć) zachował tylko Gianluigi Donnarumma. Tylko bramkarz AC Milan i Polak obronili po dwa rzuty karne. W średniej ocen rankingu „La Gazzetta dello Sport” Drągowskiego (6,38) wyprzedzają tylko Donnarumma (6,59), Marco Silvestri (6,4) z Verony i Wojciech Szczęsny (6,41) z Juventusu. Do tej pory z 82 strzałów na bramkę przepuścił 23.

Za ostatni występ przeciwko Cagliari Polak dostał najwyższa notę w zespole 7,5. To ocena nie tylko za obronę rzutu karnego, ale także kilka innych świetnych interwencji. Drągowski po razy piąty nie puścił bramki, ale Fiorentina wygrała dopiero po raz czwarty w tym sezonie. Z 18. punktami jest dwunasta w tabeli. Po dobrych występach wychowanek Jagiellonii zachowuje skromność.

– Wolałbym zawsze być na boisku najgorszy, ale wygrać wszystkie mecze, niż być jednym z najlepszych, ale na koniec bez żadnego sukcesu. Drużyna znaczy więcej niż jedna osoba. Liczy się to, że każdy z nas ma herb Fiorentiny na piersi – zaznacza Drągowski. – Często rozmawiam z moimi rodakami z Serie A i pytają mnie, dlaczego nie walczymy o europejskie puchary. Nie wiem, co odpowiedzieć, bo jeśli przeanalizować kadrę nazwisko po nazwisku, to jesteśmy mocni. Tylko musimy to pokazać na boisku – przyznaje.

Dziennikarz „La Reppublica” spytał Polaka też dlaczego nosi tak długą brodę. Okazało się, że powody są dwa. – Bardzo spodobało mi się serial „Wikingowie” na Netfliksie. I postanowiłem tak jak oni, nie golić brody, tylko ją zapuścić. Chcę, by była jeszcze dłuższa. Poza tym moja partnerka twierdzi, że dzięki temu, iż broda tyle zakrywa twarzy, jestem przystojniejszy –twierdzi.

Andrzej Klemba

Fot. Cyfrasport

Zobacz również

© PZPN 2014. Wszelkie prawa zastrzeżone. NOWY REGULAMIN ŁNP od 25.03.2019 REGULAMIN PROFILU UŻYTKOWNIKA PZPN Polityka prywatności