Aktualności
Arkadiusz Milik strzela w Lidze Mistrzów. Ile znaczy bramka z Szachtarem?
W meczu pierwszej kolejki fazy grupowej Ligi Mistrzów na listę strzelców w meczu z Szachtarem Donieck wpisał się Arkadiusz Milik. Polak wykorzystał rzut karny i po raz drugi w tym sezonie mógł cieszyć się z gola. Ile znaczy dla reprezentanta Polski to trafienie?
Milik, który tak naprawdę dopiero wraca do pełnej dyspozycji po fatalnej kontuzji, której nabawił się w meczu eliminacji mistrzostw świata z Danią, początek sezonu może uznać za prawdziwą sinusoidę. W pierwszej kolejce Serie A wyszedł na murawę w meczu z Hellas Werona i wpisał się na listę strzelców. W następnych dwóch meczach usiadł jednak na ławce rezerwowych i nie podniósł się z niej ani na minutę. Nic więc dziwnego, że jego występ w starciu z Szachtarem Donieck w Lidze Mistrzów stał pod sporym znakiem zapytania. Sam zawodnik również zdawał sobie z tego sprawę. – Nie wiem, czy będzie mi dane zagrać. Jeżeli jednak dostanę swoją szansę, postaram się udowodnić, że to był właściwy wybór. Czuję się dobrze – powiedział przed meczem z ukraińskim klubem.
Milik nadspodziewanie szybko wrócił na boisko po urazie więzadeł – od feralnego meczu z Danią do pierwszego pojawienia się na murawie po leczeniu minęło zaledwie 130 dni, co w przypadku tak poważnych kontuzji nie jest często spotykane. Jak przyznał sam piłkarz, to mu bardzo pomogło. – Po urazie czuję się innym nie tylko piłkarzem, ale też człowiekiem. W czasie przerwy pracowałem nie tylko na fizycznością, ale też mentalnością. Czuję się gotów, by stawić czoła kolejnym wyzwaniom. Jestem spokojny i wiem, że mogę mieć swój spory wkład w grę zespołu – zapewnił reprezentant Polski.
I rzeczywiście, trener SSC Napoli Maurizio Sarri w meczu z Szachtarem Donieck postawił na 23-letniego napastnika. – To nie będzie łatwe spotkanie, zagramy z silnym rywalem. Musimy być bardzo skuteczni pod bramką i wykorzystywać nadarzające się okazje – mówił przed meczem szkoleniowiec klubu z Neapolu. W tym właśnie miał pomóc obdarzony zaufaniem Milik. Polak starał się jak mógł, by wpisać się na listę strzelców, ale brakowało mu nieco precyzji. Stwarzał jednak bardzo duże zagrożenie pod bramką Andrija Pjatowa, lecz to Szachtar dwa razy zdołał znaleźć sposób na Pepe Reinę. Milik nie dawał jednak za wygraną i gdy po faulu na Driesie Mertensie prowadzący zawody Felix Zwayer wskazał na jedenasty metr, do piłki podszedł właśnie on. Polak rzut karny wykorzystał bardzo pewnie – Pjatow wylądował w jednym rogu, w drugim natomiast precyzyjnie uderzona w boczną siatkę futbolówka. Milik miał jeszcze jedną doskonałą okazję by doprowadzić do wyrównania, ale jego strzał poszybował nad poprzeczką.
⏱7⃣2⃣
— Official SSC Napoli (@sscnapoli) 13 września 2017
G⚽⚽⚽⚽⚽⚽⚽L 👏
dagli 11 metri...@arekmilik9 👍ShakhtarNapoli 2-1 🇺🇦 #UCL 🇮🇹 #ForzaNapoliSempre ⚽ pic.twitter.com/yohffqefrw
– Wszyscy muszą zrozumieć, że Liga Mistrzów to nie jest spacer. Mogliśmy uniknąć porażki, ale nie ma sensu dramatyzować. To dopiero pierwsze spotkanie i przed nami jeszcze długa droga, którą możemy zakończyć zwycięsko – powiedział po ostatnim gwizdku Maurizio Sarri. Podobnego zdania był Milik, dla którego było to szóste trafienie w tych rozgrywkach w karierze (wliczając kwalifikacje). – Po kontuzji właściwie nie ma już śladu. Mogliśmy dziś osiągnąć lepszy rezultat, ale niestety, nie zagraliśmy całego meczu na najwyższym poziomie. Pozostaje przeprosić kibiców i dać z siebie wszystko w kolejnych spotkaniach – powiedział.
Bramka zdobyta przez Milika była jego drugą w Napoli zdobytą z rzutu karnego. Zazwyczaj w takich sytuacjach do piłki podchodzili Lorenzo Insigne i Dries Mertens, ale tym razem przed szansą stanął właśnie Polak. Strzelony gol na pewno doda mu pewności siebie i zmotywuje do jeszcze lepszej gry, na którą na pewno liczą kibice i trener SSC Napoli.
Emil Kopański