Aktualności
[ANALIZA] Robert Lewandowski, czyli jakość w nowym systemie
Warto wrócić do listopadowych spotkań reprezentacji Polski z Urugwajem (0:0) i Meksykiem (0:1). Na boisku drużyna biegała ustawiona zupełnie inaczej, z boku kierował nią jak zwykle Adam Nawałka, ale Robert Lewandowski na wszystko patrzył z wysokości trybun. I w zasadzie wokół ówczesnej nieobecności kapitana oraz najskuteczniejszego napastnika krąży pytanie o dalsze testowanie systemu z trójką środkowych obrońców. Pierwsze spotkanie kadry w 2018 roku już w piątek z Nigerią (godz. 20.45 we Wrocławiu), następne we wtorek z Koreą Południową (godz. 20.45 w Chorzowie).
Zacznijmy od tego, że wersji ustawienia jest kilka, a zestawienie środkowych obrońców to tylko podstawa do której – wedle umiejętności i profilów – dokłada się pozostałych zawodników. Dlatego patrząc na system wybrany w jesiennych meczach testowych kadry możemy określić jako 1-3-4-3. Jest to istotne nie tylko ze względu na inne ustawienie bez piłki (1-5-4-1), ale też sposób atakowania (większą liczbą zawodników).
Różnica dotyczy zachowań na kilku pozycjach – głównie środkowych obrońców, ale też bocznych, również skrzydłowych – jednak są role, które się nie zmieniają. Robert Lewandowski i Łukasz Fabiański przyznają, że ich zadania pozostają te same: pierwszy musi bramki zdobywać, drugi – bronić. Ale już to, jak są wspierani przez kolegów ulega modyfikacji.
Wystarczy oprzeć to na przykładzie: w 1-3-4-3 bliżej głównego napastnika jest dwóch ofensywnych pomocników, zamiast (jak dotychczas w reprezentacji) drugiej „dziewiątki” lub rozgrywającego. Wspierający Lewandowskiego zawodnicy nie zaczynają akcji przyklejeni do linii bocznej, lecz będąc bliżej środkowej osi boiska. Analogicznie, gdy piłkę ma Łukasz Fabiański to nie musi czekać, aż dwóch środkowych obrońców rozbiegnie się do podania i między nich cofnie się defensywny pomocnik – trójka defensorów sprawia, że wszystko dzieje się bardziej naturalnie i szybciej.
Mówimy o tzw. fazach przejściowych. – To głównie przy nich zmienia się ustawienie – zwraca uwagę Robert Lewandowski na momenty, gdy drużyna piłkę traci lub odzyskuje. Ze znaczenia tych sytuacji wynika m.in. słynne hasło Adama Nawałki – „odbuduj!” – którego używał już w poprzednich klubach, by jego zawodnicy szybciej wracali do defensywy. Nie inaczej jest w reprezentacji, wiele godzin treningów biało-czerwoni spędzili na doskonaleniu organizacji i niemal podświadomym reagowaniu w takich sytuacjach.
Faktem jest, że selekcjoner nadal uznaje ustawienie z czwórką obrońców za bazowe, czyli takie, które zastosowałby w sytuacji, gdyby mecz otwierający mundial Polaków wypadł już na piątek. Jednak teraz, gdy ma jeszcze czas i możliwości do testów, to sprawdza inne rozwiązania. Zamiar jest jasny: rywale mają mieć większą zagwozdkę zgadując, jak w Rosji zagra Polska, a biało-czerwoni zyskują szersze pole manewru taktycznego, także w trakcie spotkania, a nie wyłącznie na przedmeczowej odprawie.
W końcu jak mówi Lewandowski o sobie i swoich kolegach z kadry, „nie od dziś znamy hasło taktyka”. Kapitan stwierdził, że najważniejsze ma być zachowanie jakości wykonania na wysokim poziomie oraz umiejętność przypomnienia założeń w trakcie krótkich odpraw. A to wymaga sporej świadomości i przyzwyczajenia nie tylko od tych piłkarzy, którzy grali w tych systemach w klubie. W tej ostatniej kwestii rotacja bywa naprawdę spora, Łukasz Fabiański tłumaczył, że w ciągu kilku lat występów w Swansea miał już siedmiu różnych trenerów, pomysł na grę był za każdym razem inny. Obecnie u menedżera Carlosa Carvalhala jego zespół ustawia się w 1-3-5-2. – Trochę bardziej ofensywnie nastawieni są zawodnicy z przodu, a my gramy w fajny i skuteczny sposób – zauważa, a Swansea z ostatnich 17 meczów przegrała tylko trzy, także Fabiański rzadziej wyjmuje piłkę z bramki i drużyna z Walii jest bliżej utrzymania w Premier League niż spadku.
Wracając do jesiennych spotkań można zauważyć różnicę: z Urugwajem większość wyjściowej jedenastki miała doświadczenie gry w systemie z trójką środkowych obrońców, z Meksykiem po siedmiu zmianach już zdecydowanie mniej. Nie chodzi wyłącznie o efekt wynikowy – różnicę między remisem a porażką – ale np. posiadanie piłki (Meksyk zdecydowanie wyraźniej dominował), skuteczność pressingu Polaków (więcej odzyskanych piłek na połowie przeciwnika) oraz jakość gry w ofensywie (19% akcji zakończonych strzałem przeciwko Urugwajowi przy 12% w drugim starciu). Była i dobra informacja: rywale tworzyli niewiele sytuacji, jedyny stracony gol wynikał z tego, że na początku meczu z Meksykiem obrona i druga linia jeszcze się docierały. Takie coś mogło się zdarzyć i przy testach Adam Nawałka brał to pod uwagę, nie zrobiłby jednak sprawdzianu w meczu o stawkę.
Nic dziwnego jednak, że w listopadzie najbardziej chwalono obrońców. Grający pośrodku trójki defensorów Kamil Glik spisał się świetnie z Urugwajem (wygrał siedem z dziewięciu pojedynków, zaliczył najwięcej przechwytów w zespole (11)), pozytywne recenzje zebrał Jarosław Jach… którego teraz, po transferze do Crystal Palace, nie ma na zgrupowaniu. – Bez miejsca w podstawowym składzie jego szanse na wyjazd do Rosji w zasadzie nie istnieją. Jarek ma tego świadomość, podchodzi do swojej sytuacji bardzo optymistycznie, ciężko pracuje i wierzy, że wkrótce jego plany się spełnią. Czekam na to, a z dystansu obserwując całą sytuację i z doświadczenia innych widzę, że z jednej strony zamknął sobie drogę na mundial, ale z drugiej, po roku czy dwóch, może się to okazać decyzją słuszną – przyznawał Adam Nawałka, który odwiedził piłkarza w Londynie.
Selekcjoner zastrzegał, że to od sytuacji z obrońcami zależą dalsze testy ustawienie 1-3-4-3. Na zgrupowaniu stoperów jest czterech (Glik, Michał Pazdan, Thiago Cionek, Marcin Kamiński), a Artur Jędrzejczyk również może grać w trójce defensorów. Jeśli ich zdrowie i forma będą na odpowiednim, to reprezentacji przyjdzie sprawdzić, czy ten system jest w stanie wyciągnąć to, co najlepsze z umiejętności Roberta Lewandowskiego. Wie to również najlepszy strzelec, którego w jesiennych meczach towarzyskich zabrakło, a jego zastępcy oddali w sumie dwa celne strzały, niższa niż w trakcie eliminacji była też liczba kluczowych podań. – Najważniejsze jest nie to, by skupiać się na rywalach, ale na sobie i na tym, jak wykorzystać swoją jakość – mówi Lewandowski i tym samym podkreśla, że jest po tej samej stronie, co Adam Nawałka.
Michał Zachodny