Aktualności
[ANALIZA] Piątek a Ibrahimović. Nowa rywalizacja Polaka
To była najważniejsza konferencja prasowa Milanu w styczniu. – Musimy stworzyć marzenie, ale do tego potrzebny jest plan. Musimy przebudować nasz zespół pod kątem przyszłości – mówił jeden z przedstawicieli klubu. – Będziemy tworzyć coś, co jest trudne, dlatego potrzebujemy ludzi gotowych poświęcić się – tłumaczył kolejny przy przedstawieniu nowego napastnika. – Już zna włoską kulturę, charakterystykę „calcio” i jest snajperem skrojonym pod Serie A.
Nie chodziło jednak o ten ostatni transfer włoskiego klubu, Zlatana Ibrahimovicia. Te słowa padły rok wcześniej, gdy do Milanu trafiał Krzysztof Piątek. Obok niego siedzieli Paolo Maldini, trener Gennaro Gattuso i Leonardo. Dwóch z nich już w klubie nie ma, przyszłość trzeciego – polskiego napastnika – jest ponoć pod znakiem zapytania. Właśnie przez półroczny kontrakt 38-letniego Szweda.
Ibrahimović na swojej konferencji w pierwszych dniach stycznia miał znacznie więcej do powiedzenia, ale i mniej było rozmowy o przyszłości Milanu. Dla 18-krotnego mistrza Włoch liczy się tu i teraz: rundę rewanżową zacznie w dolnej połowie tabeli, w tym sezonie drużyna więcej meczów przegrała, niż wygrała, ma piąty najgorszy wynik bramek zdobytych, a niedługo szósta rocznica ostatnich meczów w Lidze Mistrzów.
– W Milanie presja zawsze jest ekstremalnie duża, każdy domaga się wyników. Możemy i musimy robić więcej, ponieważ jesteśmy Milanem. Chcę pomóc w obecnej sytuacji, cieszyć się grą i czuć się dobrze fizycznie. (…) Zawsze podchodzę optymistycznie do wyzwań, daję z siebie 200%. Nigdy nie straciłem mojej pasji – mówił Ibrahimović i na tym skupiała się większość komentarzy po zatrudnieniu Szweda, że da impuls, pobudzi cierpiący z niemocy zespół.
Stefano Pioli był nieobecny na konferencji, ale nie marnował czasu. – Spotkałem się z trenerem, choć nie rozmawialiśmy zbyt długo. Wyjaśnił mi kilka kwestii, bo głównie przechodziłem testy. Muszę poznać zespół, będę czekał na decyzje szkoleniowca, starając się pomóc wszystkim na murawie – tłumaczył Ibrahimović. Ale Pioli nie marnował czasu, bo Szweda wystawił w pierwszym składzie na sparing z Rhodense. Do przerwy i wymiany zawodników Milan prowadził 6:0, napastnik strzelił jednego gola, był zaangażowany w dwa kolejne. A w drugiej połowie na boisko wszedł Krzysztof Piątek i dwoma trafieniami pomógł w ustaleniu wyniku na 9:0.
📽 Goals galore in the Rossoneri’s friendly match
— AC Milan (@acmilan) January 3, 2020
Check out @Ibra_official ’s “first” goal ⚽
📽 Amichevole per i rossoneri
E primo gol per Ibra ⚽ #SempreMilan pic.twitter.com/sT2tcxYyVH
Poniedziałkowy, pierwszy w 2020 roku mecz ligowy Milanu z dołującą Sampdorią będzie i tak znacznie trudniejszym wyzwaniem, niż towarzyskie starcie na zamkniętym ośrodku treningowym z rywalem z szóstej ligi. Co ważniejsze dla Pioliego, będzie to spotkanie otwierające dyskusję: Ibrahimović czy Piątek?
Trudno uwierzyć, by Pioli znalazł miejsce dla obydwu napastników, skoro nawet w jedynym sprawdzianie rozdzielił ich na dwie drużyny. Mowa przecież o dwóch typowych „dziewiątkach”, które grę w polu karnym przeciwnika chcą skupiać na sobie, dla nich mają być tworzone okazje. Nawet jeśli w przeszłości taki opis Ibrahimovicia nie byłby zasadny, to w ostatnich latach – co zaprezentowali statystycy brytyjskiej firmy Opta – jego udział w rozegraniu spadł do najniższego poziomu w karierze. A Piątek ze wszystkich regularnie grających zawodników Milanu ma najniższą średnią liczbę podań na 90 minut.
Jak w każdym pojedynku napastników, decydująca może okazać się skuteczność. Przytaczając statystyki z całej kariery Ibrahimovicia ze specjalnym uwzględnieniem „goli oczekiwanych”, czyli jakości szans stwarzanych Szwedowi, można zauważyć, że z wiekiem skupiał się na dochodzeniu do jak najbardziej klarownych okazji. Krótko mówiąc: więcej czasu spędza w polu karnym, niż skupiając się na fajerwerkach utożsamianych z jego grą. Mimo tego Opta wskazuje, że w poprzednich dziesięciu latach tylko Cristiano Ronaldo i Lionel Messi strzelili więcej goli z niemożliwych sytuacji (do pięciu procent „szansy” na zdobycie bramki) od Ibrahimovicia. – Mając 38 lat nie ma potrzeby, by w grze przesadnie się wysilać, czasem zamiast biec można oddać strzał z czterdziestu metrów – żartował Szwed na konferencji prasowej.
Jednak Piątek też wie coś na temat wykorzystywania mało klarownych okazji. W poprzednim sezonie zdobył o ponad pięć bramek więcej, niż wynikało to z modelu „goli oczekiwanych” (xG) portalu UnderStat, nie wliczającego rzutów karnych. W skrócie, jakość szansy wyliczana jest na podstawie liczby goli strzelonych w danej sytuacji wynikających z danych zebranych przez statystyków – piłka nożna nie jest grą wielu punktów (przykładowo, średnia goli w Serie A w tym sezonie to 2,9 na mecz), ale prób ich zdobycia jest znacznie więcej.
Ta metoda „rozliczania” występów drużyn lub zawodników od kilku lat zyskuje na popularności w najlepszych ligach na świecie. W 2019 roku James Tippett, jeden z analityków firmy SmartOdds, wydał książkę skupiającą się na „golach oczekiwanych”, opisując również konkretnie kwestię skuteczności napastników. Piłkarzy, których dorobek bramkowy jest wyższy od tego wynikającego z modelu xG określa się jako nad wyraz skutecznych, a nie mających szczęście. – Musimy jednak dostrzec, że to, co wyróżnia najlepszych napastników nie jest ich jakość wykończenia. (…) To, co sprawia, że Cristiano Ronaldo jest wyjątkowy to nie wykorzystywanie sytuacji, ale częstotliwość odnajdywania się w dogodnych okazjach do strzelenia gola – pisze autor.
Jako wyjątek potwierdzający regułę wskazuje nie tylko Cristiano Ronaldo – Portugalczyk od lat strzela mniej więcej tyle goli, ile w sezonie wynika z jakości jego szans – ale też Sadio Mane z Liverpoolu. Przypadek Senegalczyka jest ciekawy: zarówno w poprzednim sezonie, jak i w obecnym trafia częściej, niż teoretycznie powinien. Czyli utrzymał swoją skuteczność ponad statystyczne oczekiwania – coś czego nie udało się zrobić Piątkowi.
Nie tylko jemu. W obecnym sezonie Polak jest na deficycie, choć średnio na 90 minut jego xG jest wyższe, niż w poprzednich rozgrywkach (0,59 do 0,54). Sprawdzając zawodników, którzy w pięciu czołowych ligach Europy (2018/19) mieli różnicę strzelonych goli do jakości swoich szans powyżej 3,0, tylko dwóch jest na najlepszej drodze do powtórzenia tego rezultatu: Kylian Mbappe i Lionel Messi. Dla statystyków Francuz i zwłaszcza Argentyńczyk są skrajnymi przypadkami.
W obecnym sezonie nie tylko Piątkowi brakuje skuteczności (jego xG przewyższa dorobek bramkowy o 3,46, w poprzednich rozgrywkach był na poziomie -4,23), ale całemu Milanowi. W Serie A mają najwyższą przewagę jakości stworzonych szans do strzelonych goli (6,55). Na koniec 2019 roku w czołowych ligach europejskich tylko trzy inne drużyny były gorsze pod względem wykorzystywania swoich okazji – Bayer Leverkusen (7,02), Watford (9,09) i Atletico Madryt (10,89).
Grande vittoria di squadra! 👊 #BolognaMilan #KP9 pic.twitter.com/aUgqGxCzsY
— Krzysztof Piątek (@pjona9official) December 8, 2019
Podobny problem w poprzednim sezonie miała Genoa, gdy… do Milanu odszedł właśnie Piątek. Z Polakiem w składzie zespół strzelił więcej goli, niż wynikało to z sumy jakości szans, a po transferze zdecydowanie zatracili swoją skuteczność. Średnia liczba celnych strzałów Piątka w obecnym sezonie jest dwukrotnie niższa, niż jeszcze w barwach poprzedniego klubu, ale znów: może to wynikać z wielu względów. Fizycznych, zgrania zespołu, ustawienia gry… Również tego, jak do Piątka podchodzą rywale. Niemal co trzeci jego strzał został zablokowany (15 z 47), gdy w Genui był to znacznie niższy odsetek (15 z 77), podobnie było bezpośrednio po transferze do Milanu (5 z 41 prób).
Ibrahimović już wniósł sporo zamieszania nie tylko w Milanie, ale też w Serie A. Jego postać, charakterystyka i reputacja mogą o tyle pomóc Piątkowi, że zdejmą presję za zdobywanie bramek z Polaka – o ile Stefano Pioli odpowiednio rozłoży minuty między swoich napastników. – Wydaje się, że jest Robocopem. Mówi tylko cztery słowa o tym, że chce strzelać więcej goli – śmiał się rok temu Gattuso po transferze Piątka. Chociaż minęło ledwie dwanaście miesięcy, to w klubie zmieniło się sporo: od głównych postaci zarządzających klubem i drużyną, do nawet numeru na koszulce Polaka.
Jednak sam Piątek nie zmienił się tak bardzo w kwestii swojego stylu gry. Nadal jego kluczowymi atutami są umiejętność odnalezienia się w polu karnym, strzał głową i z pierwszej piłki. Jeśli więc 24-latek odwróci swoją niekorzystną serię i zbliży się poziomem do ubiegłorocznej skuteczności, to efekt Ibrahimovicia może pozostać takim, jakim sam Szwed określał go na konferencji: głównie motywacyjny.
Michał Zachodny