Aktualności
[ANALIZA] Jak Andrea Pirlo robi z Wojciecha Szczęsnego piłkarza
„Chodzi mianowicie o to, że trzeba łapać wszystko, co się da rękami, a nóg używać tylko w ostateczności. (…) Bramkarz powinien starać się uczestniczyć w akcji zaczepnej przez roztropne rozsyłanie piłek swym współgraczom, zazwyczaj napastnikom. (…) Zdarza się również, że bramkarz, nie mogąc skutecznie odrzucić piłki na dalszą odległość, podaje ją jednemu ze swych obrońców, ale powinien to czynić tylko w przypadku, gdy ten ma całkowitą swobodę ruchów i żaden przeciwnik nie znajduje się w pobliżu.”
Gdy czyta się te wskazówki doktora Jana Weyssenhoffa z pierwszego tak obszernego podręcznika gry w piłkę nożną w języku polskim, to trudno nie dostrzec jaką rewolucję przeszła rola bramkarza. W tej publikacji sprzed 95 lat temu ceniony fizyk, piłkarz i działacz w krakowskich klubach i Polskim Związku Piłki Nożnej przedstawiał zadania na tej pozycji i technikę gry na ponad 60 stronach, choć na zagadnienia związane z rozgrywaniem poświęcił tylko cztery. Współcześnie proporcje w grze bramkarza zupełnie się odwróciły.
Wojciech Szczęsny jest tego doskonałym przykładem. Golkiper Juventusu w tym sezonie Serie A broni strzał średnio co 35 minut, a podanie wykonuje co trzy minuty. Biorąc pod uwagę wyłącznie rozgrywki ligowe, to w ostatnich dziesięciu latach częściej nogami grał tylko w pierwszym swoim roku w AS Roma. Jednak i między tymi dwoma sezonami jest zdecydowana różnica. Wówczas aż 56% jego zagrań było na dłuższą odległość, obecnie tylko co piąte. Można więc stwierdzić, że w jego grze dzieje się rewolucja.
Co więcej, zmiana jest dostrzegalna nie tylko na przestrzeni kilku lat, ale w porównaniu z sezonu na sezon. W poprzednich rozgrywkach Serie A Szczęsny wykonywał w ciągu 90 minut średnio mniej niż 23 podania, w obecnych – ponad 30. Wzrosły liczby kontaktów z piłką (z 28,8 do 35,4), zagrań krótkich (z 4,44 do 6,92), średniej długości (z 9,93 do 15,2), płaskich (z 17 do 27), wykonanych w grze (z 18 do ponad 26) oraz tych, które on otrzymuje (z 11,2 do 19,7). Także dystans jaki bramkarz mistrzów Włoch pokonuje z piłką jest większy – z 54 metrów na mecz do 92, a w kierunku bramki przeciwnika ponad dwukrotnie (z 22 metrów do 49).
– (Andrea Pirlo) bardzo dużo lubi grać piłką i chce byśmy grali od tyłu. Daje nam nie tyle w tym wolność, bo schematy są w miarę sztywne, ale odwagę do tego, by popełnić parę błędów. Na treningach często zdarza się przyjąć strzał do pustej bramki, choć na meczu jeszcze takiej sytuacji nie było – mówił Szczęsny w niedawnym odcinku programu FootTruck.
Wskazywał również na mecz z Romą (2:2 we wrześniu), gdy zdecydowaną większość podań wykonał… poza własnym polem karnym. – Pomysł (na rozegranie – red.) został zmieniony w trakcie meczu, ale było to spowodowane wyłącznie tym, że byliśmy przygotowani na bardzo wysoki pressing Romy. Dwa, trzy razy spod niego wyszliśmy i Roma już zupełnie przestała pressować. To Pirlo powiedział: „graj tam, na 30 metrze, teraz już muszą do ciebie podchodzić” – dodawał w nagraniu. W tamtym spotkaniu wykonał 46 podań z których tylko jedno było niecelne, a przy strzałach rywali interweniował tylko pięciokrotnie.
Osoba trenera ma kluczowe znaczenie, choć trudno było spodziewać się, że po zwolnieniu Maurizio Sarriego gra Juventusu – już wtedy oparta na posiadaniu piłki, atakach pozycyjnych i budowaniu akcji od własnej bramki – stanie się w tym zaangażowaniu bramkarza jeszcze bardziej… ryzykowna. Jednak okazało się, że nowicjusz w zawodzie trenera ma znacznie odważniejsze plany, które zresztą wyraził w swojej pracy dyplomowej na kursie UEFA PRO w ośrodku szkoleniowym włoskiej federacji w Coverciano.
– Poza klasycznymi umiejętnościami bramkarza w bronieniu bramki, współcześnie nie może mieć on wad w zabezpieczaniu przestrzeni przed polem karnym oraz w rozegraniu piłki. (…) W posiadaniu jest on czynnym zawodnikiem w konstruowaniu akcji, który potrafi wybierać najbardziej efektywne rozwiązania, by ominąć pressing przeciwnika – pisał Pirlo w pracy pt. „Il calcio che vorrei” (tłum. „Futbol jaki bym chciał”). – Nowoczesny bramkarz nie tylko na najwyższym poziomie musi mieć odwagę w grze w zaawansowanej pozycji, opuszczając światło bramki i pole karne. Musi potrafić odnajdywać prostopadłe podania, które uwalniają jego kolegów. Tak chcemy budować grę, ponieważ to stwarza problemy w pressingu przeciwnika, a gra naszego zespołu jest dokładniejsza i trudniejsza do rozczytania.
W swojej pracy Pirlo pisze również o tym, że w konstruowaniu ataków od własnej bramki nie chce, by jego piłkarze używali długich podań, które powodują „utratę struktury”, czyli ustawienia zespołu. – W ostatnich dwudziestu latach gra golkiperów odmieniła się całkowicie. Nawet jeszcze niedawno ta rola ograniczała się do obrony bramki. Jednak wymogiem nowoczesnego futbolu stało się to, by bramkarze i ich trenerzy przykładali maniakalną uwagę do gry nogami i obrony przestrzeni. Ten zawodnik jest przywiązany do linii obrony i jeśli ona przesuwa się w kierunku bramki rywala wraz z pressingiem, to on również musi wyjść z nią i być przygotowanym do zapewnienia asekuracji – tłumaczył Pirlo.
W przypadku Szczęsnego średnia interwencji w obronie poza polem karnym wzrosła znacząco. Gdy porówna się jego liczby z pierwszego sezonu w Juventusie, gdy trenerem był Massimiliano Allegri do tych obecnych, to wzrost jest znaczący – z 0,12 do 0,96. Z sezonu na sezon jest on mniejszy, ale wciąż zauważalny, bo o jedną piątą.
W konsekwencji podejmowanego ryzyka średnia długość podań golkiperów Juventusu – w tym sezonie Seire A czterokrotnie wystąpił także Gianluigi Buffon – jest drugą najniższą spośród pięciu czołowych lig Europy, zaraz za Arsenalem. Z kolei bramkarze mistrza Włoch wykonują najmniej długich podań (powyżej 40 metrów, śr. 5,18 w meczu), za to pod względem liczby interwencji poza polem karnym awansowali z 28 pozycji na trzynastą, są na równi z Liverpoolem, który przecież słynie z bardzo wysoko grającej linii obrony.
O tym, jak ważne jest to rozgrywanie piłki świadczyć może również tłumaczenie Pirlo ostatniej porażki z Interem. Poza zarzutami skierowanymi do piłkarzy o brak odwagi, odpowiedniego nastawienia i przegrywanie pojedynków, niedoświadczony szkoleniowiec zwrócił uwagę na kwestię podań. – Zbyt wolno rozgrywaliśmy, a przede wszystkim robiliśmy to między obrońcami, a nie pomocnikami. Chcieliśmy kreować sytuacje w których Federico Chiesa mógł mieć swobodę dryblingu, a Aaron Ramsey – przyjmować piłkę między liniami przeciwnika. Tak się nie stało, bo graliśmy za wolno i zbyt blisko własnej bramki, nie wyciągając piłkarzy Interu z ich pozycji. Byliśmy zbyt przewidywalni – tłumaczył i dodawał, że może wynikało to z tego, że zawodnicy nie zrozumieli tego planu.
Na pewno Pirlo i Juventus dopiero się docierają, także kosztem wyników. – W pierwszych sześciu tygodniach graliśmy każdy mecz inaczej, zmieniały się role i cały czas tak jest – mówił Szczęsny w FootTrucku. Chociaż średnia straconych goli na mecz jest nieznacznie niższa niż w poprzednim sezonie, a bramkarze Juve interweniują rzadziej, to rywale (według statystyki goli oczekiwanych) stwarzają sobie lepsze okazje. Nie jest więc łatwo być golkiperem w zespole Andrei Pirlo, nawet jeśli oznacza to więcej czystej gry w piłkę.
Michał Zachodny
(fot. główne i w tekście – EastNews)