Aktualności
[ANALIZA] Dlaczego jest to najlepszy sezon w karierze Roberta Lewandowskiego?
By jednak to zrozumieć należy cofnąć się do początku tego długiego i pod wieloma względami niezwykłego sezonu. Na wrześniowe zgrupowanie reprezentacji Polski Robert Lewandowski przyjechał już z sześcioma golami w trzech pierwszych kolejkach Bundesligi. Mówił wówczas, że latem zmienił w swoich przygotowaniach kilka szczegółów dotyczących diety i treningów, co miało pozwolić mu wejść na jeszcze wyższy poziom. Dziś podziwiamy efekty tych decyzji.
Utarło się, że w futbolu detale robią różnicę, choć często odnosi się to do pojedynczych zdarzeń w trakcie spotkania. Spoglądając na grę tego konkretnego zawodnika można jednak uznać, że tym do czego Lewandowski dążył była poprawa szybkości i precyzji działań zwłaszcza w polu karnym. Polak może nie analizował swojego poprzedniego sezonu z użyciem tak dokładnych statystyk – jako doświadczony napastnik po prostu mógł to czuć – ale te właśnie aspekty w grze sprawiły, że jego dorobek bramkowy na koniec rozgrywek 2018/19 nie był tak imponujący.
Stąd w pierwszej kolejności przyjrzymy się skuteczności Lewandowskiego. Portal UnderStat zajmuje się oceną jakości szans, czyli współczynnikiem „goli oczekiwanych”. Z ich statystyk wynika, że przed rokiem wykorzystując swoje okazje Lewandowski powinien był strzelić 33 gole zamiast 22. W żadnym z sześciu sezonów w Bayernie Monachium Polak nie miał tak negatywnego wyniku. Jednak w ciągu kilkunastu miesięcy udało mu się odwrócić efekty gry pod bramką przeciwnika: z modelu xG portalu wynika, że jego obecny dorobek (34 trafienia) jest ponad wyliczenia analityków (31,2).
Dzięki współczynnikowi „goli oczekiwanych”, ale też udziału zawodnika w grze, kluczowych podań, jakości okazji stwarzanych innym i asyst tworzone są ośmiokątne radary pozwalające porównywać piłkarzy. W przypadku zestawienia dziesięciu najskuteczniejszych napastników pięciu czołowych europejskich lig okazuje się, że tylko w co czwartym współczynniku rywale przebijają Lewandowskiego. Jedynym, którego „radar” zajmuje większą powierzchnię od Polaka jest Lionel Messi, choć za sprawą tego, że Argentyńczyk jest znacznie lepszym kreatorem sytuacji dla innych, spełnia w Barcelonie inną rolę.
Również odnosząc się do sezonu całego Bayernu Lewandowski mówił przede wszystkim o skuteczności. – To, że jako zespół strzeliliśmy sto goli jest bardzo dużym osiągnięciem. Pokazuje to, że zawsze przyspieszaliśmy i graliśmy do końca. Jesteśmy z tego bardzo zadowoleni. To był trudny, ale ostatecznie bardzo mocny sezon w naszym wykonaniu – mówił Polak.
Jeszcze szybciej podejmujący decyzje, silniejszy oraz bardziej zdecydowany – taki miał być i był Lewandowski w tym sezonie. Gole strzelone przez niego w finale Pucharu Niemiec z Bayerem Leverkusen (4:2) doskonale to pokazały. – Przy pierwszym trafieniu po prostu pomyślałem: spróbuj!. Przy drugim po podaniu od Ivana Perisicia dostrzegłem, że golkiper nieco obniżył pozycję – tłumaczył. Był to jednak jego majstersztyk, bo w pełnym biegu zdołał jednym dotknięciem podbić nad nim piłkę. Dzięki detalom takim jak szybkość reakcji i kontrola piłki wyprzedzał działania rywala, nie dając mu szans na skuteczną interwencję.
Czy są statystyki, które potwierdzają tezę o szybszym działaniu Lewandowskiego? Są, ale wymagają zestawienia kilku różnych, by w pełni oddać poprawę w grze polskiego napastnika. W pierwszej kolejności można wziąć pod uwagę strefy z jakich oddawał strzały król strzelców Bundesligi. Portal UnderStat dzieli je na trzy obszary: poza polem karnym, w obrębie szesnastki i w samym polu bramkowym. Porównując dwa ostatnie sezonu widzimy, że Lewandowski niemal dwa razy rzadziej strzelał z tej ostatniej, najbliższej celu strefy (z 27 na 18), ale o 10 punktów procentowych wzrosła liczba prób strzałów z szesnastki. I właśnie w drugim obszarze różnica w skuteczności jest największa: w rozgrywkach 2018/19 średnio co 8,45 prób kończył golem, w obecnych już co 3,58.
A skuteczność wynika z szybkości decyzji, działania i precyzji wykonania. W tym ostatnim względzie znów widać poprawę u Lewandowskiego. W poprzednim sezonie aż dwie trzecie prób jego było niecelnych lub zablokowanych, gdy w obecnym już tylko połowa.
Warto również podkreślić, że według statystyk portalu FBRef, Lewandowski miał mniej kontaktów z piłką w polu karnym przeciwnika, niż rok temu (258 do 276), co w zestawieniu z liczbą strzałów oznacza, że po prostu szybciej podejmował decyzję. Zachował te same liczby podań, ale więcej wykonywał pod pressingiem przeciwnika (227 w porównaniu do 183 przed rokiem i 136 dwa lata temu). Zwiększył również liczbę podań progresywnych, czyli przenoszących akcję Bayernu o kilkanaście metrów w kierunku bramki przeciwnika.
– Przy 90 procentach bramek to głowa wykonuje pracę i najwięcej zależy od twojego poziomu koncentracji. (…) W polu karnym mamy tylko 0,1 sekundy, może 0,2 sekundy, na przemyślenie sytuacji i podjęcie decyzji. Właśnie dlatego tak ważny jest trening, bo nie ma innego miejsca, by zbudować automatyzmy w ruchach i strzałach. Niezależnie od tego, czy jest to lewa noga, prawa noga, jakakolwiek inna część ciała, musisz być gotowy. Czasem nie możesz nawet o tym myśleć, musisz po prostu zareagować – wyjaśniał niedawno Lewandowski w wywiadzie dla „France Football”*.
Szukając kolejnych detali z najlepszego sezonu w karierze Lewandowskiego zajrzeliśmy na platformę, która za pomocą modelów statystycznych i algorytmów określa style gry drużyn i poziom piłkarzy. Większość ze współczynników indywidualnych Smarterscout jest podana w skali 0-99. Biorąc pod uwagę wcześniej wspomnianą dziesiątkę najskuteczniejszych napastników Lewandowski znów wypada świetnie. Pod względem wkładu w atakowaniu Polak ma trzeci najwyższy wynik, utrzymania piłki – drugi, otrzymywania podań w polu karnym rywala – drugi. Wreszcie w najważniejszym czynniku dla swojej pozycji – strzelaniu – jest bezkonkurencyjny, a jego nota jest niemal maksymalna. Dla utrudnienia, co również umożliwia platforma, za ligę, która miałaby być punktem odniesienia wybraliśmy angielską Premier League. Patrząc wyłącznie na Lewandowskiego, to jego statystyki tej firmy analitycznej z ostatnich sezonów są w większości najwyższe właśnie na finiszu obecnych rozgrywek.
To oczywiście nie powinno dziwić, bo przytaczane statystyki są wyłącznie potwierdzeniem obserwacji każdego kibica. Udowadniają również, że determinacja Lewandowskiego w samodoskonaleniu, szukaniu i zmienianiu detali, które później oznaczają przewagę w polu karnym nie jest sztuką dla sztuki, czy zachowaniem na pokaz. On to faktycznie robi: strzela coraz lepiej, szybciej i pewniej.
Pewność niech potwierdzi fakt, że od czasu wznowienia Bundesligi Lewandowski zaliczył tylko jedno spotkanie z dziesięciu w którym nie strzelił gola, w całej drugiej połowie rozgrywek były zaledwie dwa takie przypadki. A przecież po kontuzji odniesionej przeciwko Chelsea w pierwszym meczu 1/8 finału Ligi Mistrzów zdawało się, że Polak przegapi sporą część z finiszu sezonu, a Bayern będzie miał problem ze zrealizowaniem swoich celów. Pandemia COVID-19 była i jest międzynarodową tragedią, ale w sensie okresu na wyleczenie się i powrót do formy Lewandowskiemu – i wielu innym sportowcom – przerwa… pomogła.
Teraz przed Bayernem kolejna nowość: ponad miesiąc przerwy przed dokończeniem sezonu Ligi Mistrzów. Po niemal dwutygodniowych urlopach piłkarzy czekają testy na koronawirusa i zajęcia przez Internet. Od 23. lipca zespół ma trenować w małych grupach, trzy dni później już wspólnie, by równo za miesiąc rozgrzać się przeciwko Chelsea – trzybramkowa przewaga powinna być wystarczająca dla monachijczyków – przed jedynym takim turniejem finałowym Ligi Mistrzów. W jedenaście dni w Lizbonie rozegranych zostanie siedem spotkań, a trzy zwycięstwa gwarantują zabranie do domu tego wyjątkowego trofeum. – Teraz wreszcie piłkarze mogą złapać głęboki oddech, odbudować się mentalnie i wydobyć nową energię – mówił Hansi Flick, szkoleniowiec Bayernu. W przypadku Lewandowskiego każdy wie, co może to oznaczać.
Michał Zachodny