Aktualności
[ANALIZA] Czy Bayern na nowo „obudowuje” Roberta Lewandowskiego?
Biorąc pod uwagę, ile o Robercie Lewandowskim mówiło się w ostatnich dwóch tygodniach – od wywiadu w „Der Spiegel” – to uśmiech na twarzy napastnika po meczu z Schalke 04 Gelsenkirchen (3:0) był zaskakującą odmianą. W rozmowie z Mateuszem Święcickim ze stacji Eleven kapitan reprezentacji Polski żartował, luźno zaczepiał i już bez irytacji komentował swoje wypowiedzi o polityce transferowej Bayernu. Zupełnie inaczej, niż tydzień temu, gdy pojawiły się podobne pytania w rozmowie z Rafałem Wolskim z Canal+ Sport i po zwycięstwie z Anderlechtem Bruksela w Lidze Mistrzów (3:0).
- To było bardzo dobre spotkanie całej drużyny. Z Schalke na wyjeździe zawsze grało się ciężko, a dziś od początku byliśmy skoncentrowani, szybko szukaliśmy pierwszego gola – mówił we wtorek Lewandowski. I faktycznie, po pół godzinie Bayern prowadził dwiema bramkami, a rywale mogli tylko żałować niewykorzystanych sytuacji. Jednak monachijczycy i tak zaskoczyli gospodarzy: wysokim pressingiem (21 przechwyconych i odebranych piłek na połowie rywali, najwięcej w tym sezonie), szybkością oraz płynnością rozegrania akcji. Zwłaszcza drugi gol był tego doskonałym przykładem, gdy odebrana piłka po rzucie z autu Schalke powędrowała od Lewandowskiego, przez Corentina Tolisso, aż do Jamesa Rodrigueza, który zaliczył debiutanckie trafienie dla Bayernu. Rywale nawet nie zorientowali się, co i jak w nich uderzyło.
- James wrócił na dobre, a z każdym meczem będzie jeszcze lepiej – zapewniał Lewandowski. – Dla mnie, dla napastnika, ale i dla całej drużyny to będzie dodatkowa korzyść – dodał. I dało się zauważyć, że kreatywność Kolumbijczyka w połączeniu z dryblingami Kingsleya Comana (przeciwko Schalke miał dziewięć prób) oraz wszechobecnością Thomasa Muellera daje świetne efekty. Także dla Lewandowskiego, który w małej grze ofensywy Bayernu czuł się świetnie. Dość powiedzieć, że w nieco ponad godzinę zaliczył więcej podań (29), niż w poprzednich meczach obecnego sezonu. Oddał tylko dwa strzały, gola strzelił znów z rzutu karnego, a nie akcji, także kontaktów w polu karnym miał mniej niż zwykle (sześć), ale taka gra sprawiała mu radość.
Nie było więc machania rękami, rozkładania szeroko ramion i narzekania na brak podań od kolegów. Tak, te zachowania Lewandowskiemu przypisuje się – ze wzajemnością – w boiskowych relacjach zwłaszcza z Robbenem, a mniej z chętniej dzielącym się piłką Riberym. Holender w ubiegłym tygodniu powiedział nawet, że piłkarze Bayernu powinni „mniej gadać w wywiadach, a więcej rozmawiać ze sobą na boisku”. Lewandowski posłuchał, choć akurat partnerów do piłkarskiej dyskusji miał innych, inne były też efekty – dobre dla Bayernu, w szerszym kontekście mniej korzystne dla jego starszych kolegów.
Choćby dlatego, że w Monachium nadal zastanawiają się, co z Robbenem i Riberym zrobić. Ich umowy wygasają na koniec obecnego sezonu, a wobec zaawansowanego wieku – w czerwcu będą mieli odpowiednio 34 i 35 lat – lepszego momentu na wymianę skrzydeł może Bayern nie mieć. Tak zaawansowanego wiekowo tercetu ofensywnego nie ma żaden z najlepszych europejskich klubów, trend z Realu Madryt, PSG, klubów angielskich wskazuje raczej na dwóch młodszych zawodników współpracujących z bardziej doświadczonym liderem. A Lewandowski za rok będzie już napastnikiem trzydziestoletnim, więc idealnym do tej drugiej roli.
Na razie wymiana skrzydeł odbywa się pod hasłem rotacji i też nie zawsze wychodzi. Jedenaście dni temu Ancelotti również duetu holendersko-francuskiego nie wystawił na Hoffenheim i mistrzowie Niemiec ulegli 0:2, choć szans mieli mnóstwo. W następnym meczu z Mainz (4:0) Robben zagrał, szybko strzelił pierwszego w sezonie gola i pobiegł cieszyć się z Riberym, który go po godzinie spotkania zmienił. W kontekście możliwych wydarzeń w przyszłości niewykluczone, że ta radość zostanie zapamiętana jako jedna z bardziej symbolicznych scen tego sezonu.
Jednak warto zauważyć inną rzecz, która z początku sezonu Bayernu wynika: najlepszy piłkarz tej drużyny do strzelania goli niekoniecznie już tych piłkarzy na skrzydłach potrzebuje. Lepiej rozumie się z Comanem, który już częściej dryblingiem straszy przeciwników, niż Ribery. A na pewno współpraca z Muellerem wychodzi Lewandowskiemu lepiej, niż ta z Robbenem. Zresztą w tym sezonie ani Holender, ani Francuz jeszcze Polakowi nie asystowali. Pierwszy z nich ostatni raz uczynił to w pierwszej połowie marca, drugi – na początku kwietnia.
Chociaż to zbyt wczesny etap sezonu, by stanowczo skreślić wciąż bardzo jakościowych, jak na Bundesligę piłkarzy, to można zastanowić się, czy Lewandowski nie osiągnął już jednego z pośrednich celów, jakie niemieckie media dostrzegły w wywiadzie z „Der Spiegel”. Gdy jedni między słowami czytali o chęci odejścia, inni widzieli apel Polaka, by obudować jeszcze silniejszy zespół wokół niego. – Powiedziałem w rozmowie, że Bayern musi być na rynku transferowym kreatywny – zaznaczał Lewandowski po meczu z Schalke. I tego lata był: ściągnięcie 23-letniego Tolisso to już świetna opcja w środku pola, przywrócenie (wciąż ledwie 26-letniego) Jamesa Rodrigueza na najwyższy poziom też się opłaci, a w kontekście przyszłości na wypożyczeniu przebywa więcej niż obiecujący skrzydłowy Serge Gnabry (rocznik 1995). To wciąż może być za mało, ale w kontekście pozostawienia Robbena i Ribery’ego na ostatni ich sezon powinno wystarczyć do realizacji przynajmniej części z ambitnych celów.
Tymczasem Lewandowski bije kolejne (własne i klubowe) rekordy. W sobotę wyśrubował wynik 83. goli w pierwszych stu spotkaniach ligowych w Bayernie Monachium, we wtorek zdobył już dziesiątą bramkę w sezonie, jeszcze nigdy w karierze nie osiągnął w żadnym klubie tej granicy tak szybko. Wątpliwe, by się zatrzymał – w piątek zmierzy się z Wolfsburgiem równo w drugą rocznicę pamiętnego wyczynu pięciu goli w dziewięć minut z tym właśnie rywalem, także na Allianz Arenie.
A w kolejnym tygodniu prestiżowe spotkanie w Lidze Mistrzów z Paris Saint-Germain i okazja do udowodnienia dla Lewandowskiego i całego Bayernu, że (jeszcze) większe pieniądze wydane na transfery to nie wszystko. Zwłaszcza, że w kolejnym nowym wywiadzie – tym razem dla „11Freunde” – polski napastnik miał ponoć zaznaczyć, jak komfortowo wraz z rodziną czuje się w Monachium…
Michał Zachodny