Aktualności

[ANALIZA] Agresywność, uniwersalność i inteligencja. Profil Tarasa Romanczuka

Reprezentacja16.03.2018 
Daleko w rankingach najlepszych strzelców i asystentów, nie brał bezpośredniego udziału w wielu akcjach bramkowych swojej drużyny, ale nie można zlekceważyć roli, jaką Taras Romanczuk odgrywa w Jagiellonii Białystok. W obecnym sezonie LOTTO Ekstraklasy nie było wiele odkryć, jednak on, wraz z kilkoma innymi defensywnymi pomocnikami, jest wyróżniającą się postacią.

Objawiali się po kolei: Szymon Żurkowski w Górniku Zabrze, Patryk Dziczek w Piaście Gliwice, po pierwszej fazie sezonu mocnym punktem Wisły Płock stał się i pozostaje do dziś Damian Szymański, więcej niż solidnie prezentuje się Jakub Żubrowski w Koronie Kielce, a na przełomie roku na lidera Pogoni Szczecin wyrósł Jakub Piotrowski. Jednak w tej ligowej audycji defensywnych pomocników liderem pozostaje Taras Romanczuk, którego wyróżniają konkretne statystyki i to w dłuższej perspektywie, siegając również do poprzedniego sezonu.

A przede wszystkim częstotliwość i skuteczność w pojedynkach. Żaden z piłkarzy w Ekstraklasie nie wygrał tylu starć, ile Romanczuk (380), choć jedynie Marco Paixao i Łukasz Wolsztyński zaliczyli ich więcej. W czołowej dziesiątce tej klasyfikacji tylko Żubrowski miał skuteczność wyższą (59%) od pomocnika Jagiellonii Białystok. Przeciwko Legii Warszawa – czyli w meczu, który miał przekonać Adama Nawałkę do powołania Romanczuka do reprezentacji Polski – wygrał aż 24 z 29 pojedynków. W Ekstraklasie jest w czołówce klasyfikacji wygranych starć w powietrzu (czwarte miejsce, drugi najskuteczniejszy), jak i na ziemi (trzeci pod względem wygranych).

Ta aktywność – dodajmy, że wiosną w pięciu z sześciu wiosennych meczów Jagiellonii to Romanczuk był tym najwięcej biegającym z drużyny – jest definiującym go jako pomocnika atrybutem. W świadomości większości kibiców podział ról w środku pola jest ograniczony do trzech: zawodnika głównie zabezpieczającego defensywę (tzw. szóstki), takiego dzielącego obowiązki między obronę i atak (ósemki) i rozgrywającego w ofensywie (dziesiątki). Jednak Romanczuk jest piłkarzem pomiędzy sześć a osiem – nie ogranicza się wyłącznie do wspierania i asekurowania obrońców, ale też nie szarżuje pod pole karne rywali tak często, jak robią to klasyczne ósemki. W systemie Jagiellonii – od przerwy zimowej najpierw było to 1-4-3-3, a ostatnio znów 1-4-2-3-1 – spełnia rolę najbardziej wycofanego z trójki środkowych pomocników, lecz u Ireneusza Mamrota kluczowa jest wymienność ról i umiejętność odnalezienia się w każdej sytuacji. A to Romanczukowi wychodzi nad wyraz dobrze.

Spójrzmy: oprócz pojedynków 26-letni piłkarz jest w czołówce klasyfikacji odbiorów (absolutny lider, 193 próby i 58-procentowa skuteczność), odzyskanych piłek (10. pozycja, ale ma ich najwięcej zebranych na połowie przeciwnika (45)) i przechwytów (ustępuje trzem piłkarzom, w zdarzeniach na połowie rywali tylko Łukaszowi Trałce). Ile znaczy zdobywanie posiadania za linią środkową pokazał choćby mecz z Górnikiem Zabrze, gdy Romanczuk przerwał podanie, po szybkim zgraniu z Fedorem Czernychem wpadł między obrońców rywala i w ostatniej chwili oddając strzał dał drużynie prowadzenie.

Interesujące jest jednak to, że – jak pokazały gole strzelane w tym sezonie Wiśle Płock i Śląskowi Wrocław – Romanczuk potrafi odnaleźć się przy ataku pozycyjnym Jagiellonii na skraju pola karnego. Tam, gdzie nie spodziewają się go przeciwnicy, a obrońcy są zbyt cofnięci, by móc zareagować na jego strzał. To również zasługa zmiany stylu gry przez trenera Mamrota, gdyż wcześniej trafiał głównie po stałych fragmentach lub nielicznych kontrach w których miał udział. Zresztą warto podkreślić jego skuteczność – wyjątkową jak na dotychczasową karierę (dla Jagielloni w sezonie maksymalnie strzelił pięć goli), oraz liczbę strzałów (w Ekstraklasie miał 21 prób, siedem celnych i zdobył aż cztery bramki).

Romanczuk ma również więcej asyst (trzy) niż Martin Pospisil oraz Piotr Wlazło (po jednej), czyli jego partnerzy ze środka pola. W jesiennym meczu z Lechem Poznań zaliczył ją po zgraniu głową ze strefy z której potrafi również uderzyć, przeciwko Koronie Kielce popisał się kilkudziesięciometrowym rajdem lewym skrzydłem, a z Lechią Gdańsk – zagraniem lewą nogą za linię obrony do wybiegającego napastnika. To świadczy o uniwersalności pomocnika i różnorodności jego zagrań. Zresztą każda akcja Jagiellonii przechodzi przez Romanczuka, ma on najwyższą liczbę podań w drużynie (1382) oraz szósty wynik w lidze, ze środkowych pomocników przebija go wyłącznie Żubrowski (1531). A od poprzedniego sezonu wzrosła również dokładność jego zagrań – o pięć punktów procentowych, do 81% - co w skrócie oznacza, że jest on idealnym odzwierciedleniem zmian, jakie przeszła Jagiellonia. Również fakt, że już tak często nie fauluje – a był w ubiegłorocznych rozgrywkach tym najczęściej popełniającym przewinienia, obecnie nie jest nawet liderem klasyfikacji w drużynie – świadczy o poprawie gry w posiadaniu piłki, podwyższeniu pressingu i przeniesieniu odpowiedzialności za odbiór również na innych piłkarzy.

Co może wnieść do reprezentacji? Zdecydowanie dyscyplinę taktyczną, agresywność w walce w środku pola – choćby o drugie piłki, które dla selekcjonera są bardzo istotne – oraz wspomnianą uniwersalność. Może zarówno grać w parze z Grzegorzem Krychowiakiem, jak i być próbowanym w roli bardziej ofensywnie usposobionego pomocnika, choć oczywiście nie „dziesiątki”. Jest również innym piłkarzem niż Jacek Góralski, Krzysztof Mączyński czy Karol Linetty, choć także ich łączą konkretne cechy dotyczące gry defensywnej. O swoich przewagach nad konkurentami do wyjazdu na mistrzostwa świata musi Adama Nawałkę przekonać nie tylko w lidze, ale już na treningach kadry i możliwe, że również w meczach z Nigerią oraz Koreą Południową.

Michał Zachodny

Zobacz również

© PZPN 2014. Wszelkie prawa zastrzeżone. NOWY REGULAMIN ŁNP od 25.03.2019 REGULAMIN PROFILU UŻYTKOWNIKA PZPN Polityka prywatności