Aktualności
Adam Buksa, czyli uniwersalny żołnierz
Reprezentacja05.11.2018
Kibice Pogoni Szczecin mogli się w ostatnich miesiącach przyzwyczaić do tego widoku, ponieważ Adam Buksa od początku kwietnia w 18 występach strzelił 10 goli. W tym sezonie ma już sześć trafień, a gdy trafia – „Portowcy” wygrywają. Skuteczność 22-latka jest wysoka, w końcu co trzeci strzał kończy się w siatce. To lepsza średnia niż w przypadku Flavio Paixao, Marcina Robaka, Zdenka Ondraszka, czy Ricardinho.
A w Gdyni to Buksa pod względem przebiegniętego dystansu był trzeci spośród piłkarzy Pogoni. Napastnik, który goni za straconymi piłkami i pierwszy w zespole, który zaczyna pressing. Dlatego tak pasuje do stylu narzucanego przez Kostę Runjaicia. Agresywnego i konkretnego, opartego na wybieganiu oraz nieustępliwości. Taki jest też Buksa. – Chciałem się przypomnieć o sobie kibicom, zagrać dobry mecz i wygrać. Plan wykonany – mówił po zwycięstwie dołującej jeszcze we wrześniu Pogoni nad imponującą Wisłą Kraków, gdy strzelił dwa decydujące gole.
Buksa wie, jak wykorzystywać swoje szanse, albo dopiero poznaje pełnię swoich możliwości. Bo, po prawdzie, wcześniej nie był tak skuteczny. Umieszczany na bokach pomocy ze względu na wybieganie i grę lewą nogą – ostatnie trafienia podkreślają jego umiejętność technicznego zagrania – ale często chimeryczny i dlatego zmieniał kluby. Rok spędził we Włoszech, dwa lata w Gdańsku przyniosły tylko szesnaście występów w lidze, w Lubinie występował już częściej (30 razy), ale rzadko strzelał i szybko potrzebował zmiany. A może po prostu zaufania.
To przecież też pierwszy raz w jego dotychczasowej karierze, gdy wyszedł w pierwszej jedenastce w pięciu kolejnych meczach ligowych, bez żadnej przerwy.
Zaufanie sobie wypracowuje. Zwłaszcza, że również w Pogoni musiał czekać na swoją szansę, przezwyciężyć problemy ze zdrowiem i pokonać rywali do miejsca w ataku. Wrócił do składu w idealnym momencie, gdy Pogoń znów potrzebowała punktów – zupełnie jak wiosną, gdy walczyła o utrzymanie. Jednak teraz z kryzysu wydźwignęła się znacznie szybciej i jej ambicje mogą sięgać wyżej.
Również ambicje reprezentanta kraju w młodzieżówkach, a w następnych tygodniach może debiutanta w pierwszej kadrze Jerzego Brzęczka. Kto by pomyślał, że Buksa dostanie taką szansę, gdy jeszcze rok temu występował w rezerwach Zagłębia Lubin. Jak widać każdy trener potrzebuje takiego piłkarza, który zespół stawia przed swoim dorobkiem, nawet jeśli nie zawsze ma to odzwierciedlenie w indywidualnych statystykach.
To także podkreśla Marcin Dorna, selekcjoner reprezentacji młodzieżowych, który również powoływał Buksę do swoich drużyn. – To piłkarz profesjonalny, ambitny i bardzo chętny do pracy. Zawsze jest zaangażowany w każdą minutę treningu, jest również przykładem, że warto pracować, bo to gwarantuje rozwój – tłumaczy.
I przypomina, że czasem tę pracę Buksy na boisku trzeba było ukierunkowywać. – Na boisku zawsze robił bardzo dużo, dlatego czasem w analizach i rozmowach tłumaczyliśmy, by skupiał się bardziej na zadaniach dla swojej pozycji. Jednak podkreślaliśmy wartość jaką daje drużynie, pod względem techniczno-taktycznym, w asekuracji kolegów – dodaje Dorna.
Nie tylko dla Adama był to świetny miesiąc, ale również dla jego brata Aleksandra, który ostatnio strzelał swoje pierwsze gole dla reprezentacji Polski do lat 16 (rocznik 2003) prowadzoną przez… Marcina Dornę. – To bardzo podobny typ piłkarza i osoby do brata. Warto pamiętać, że Adama nie omijały też mało przyjemne rzeczy w postaci kontuzji, trudnych momentów w klubach. Ale on nigdy się nie poddał i dlatego jest w miejscu w którym jest – kończy.
Michał Zachodny