Aktualności

Jeszcze rok w Guizhou, a później Bundesliga!

Reprezentacja06.11.2014 
Pomocnik reprezentacji Polski, Krzysztof Mączyński, właśnie zakończył pierwszy sezon w chińskiej Super Lidze. Jego Guizhou Renhe uplasowało się na szóstej pozycji, a były zawodnik Górnika Zabrze zaliczył bardzo udane rozgrywki. Tylko Łączy Nas Piłka Mączyński opowiedział o roku spędzonym w Chinach, reprezentacji Polski, planach na kolejny sezon, a także piłkarskich marzeniach.

Czy czujesz się niedoceniany?

Nie, a skąd takie pytanie?

 

Przeczytałem wiele wywiadów, których udzieliłeś w ostatnim miesiącu polskim mediom i przez wszystkie przewijało się słowo „niedoceniany”…

Wyleczyłem się już z sugerowania opiniami osób trzecich. Znam swoją wartość i w każdym meczu staram się udowadniać, że moja dyspozycja jest na naprawdę wysokim poziomie. Najważniejsze jest zdanie trenerów w Guizhou Renhe, a także kadrze narodowej. Nic nie poradzę na to, że w Polsce nie ma za dużo informacji o lidze chińskiej.

 

Obalmy więc mity, gdyż wyczytałem, że masz problem z regularną grą, a kiedy już grasz, to nie na swojej pozycji. Tymczasem zakończyłeś sezon z 27 występami w 30 meczach.

Nie wiem, komu zależy na rozpowszechnianiu takich bzdur, ale to nie mój problem. 2 listopada zakończyliśmy sezon chińskiej Super Ligi. Tak, jak wspomniałeś, zagrałem w 27 meczach. Raz pauzowałem za żółte kartki. W Chinach obowiązuje też limit obcokrajowców. Może grać trzech Europejczyków, a nas w klubie jest czterech. Trener musiał stosować rotację. Zaczynałem na ławce rezerwowych wtedy, kiedy akurat wracałem ze zgrupowania reprezentacji, po długim locie. Inaczej grałbym we wszystkich spotkaniach. W dodatku prawie zawsze występowałem na swojej nominalnej pozycji – ofensywnego pomocnika. Tylko raz zdarzyło się, że szkoleniowiec wystawił mnie na lewym skrzydle, ale taktyka była wtedy dostosowana do danego przeciwnika. Miałem zagęszczać środek pola. Wywiązałem się ze swoich zadań, zaliczyłem też asystę.

 

Pierwszy sezon w chińskiej Super Lidze był dla Ciebie bardzo udany. Zbierałeś dobre noty, a w jednym z ostatnich meczów, z Shandong Luneng, zostałeś nawet wybrany zawodnikiem spotkania.

To dla mnie bardzo ważne, że udaje się utrzymać dobrą dyspozycję. W Chinach to doceniają. Jest spore zainteresowanie moją osobą. Po części reprezentuję też Polskę. Być może uda się otworzyć nowy kierunek wyjazdu dla innych zawodników z naszej ekstraklasy?

Tak wygląda chiński protokół ze wskazanym piłkarzem meczu - numer 7, czyli Krzysztof Mączyński:

 

Jak Ci się żyje w Chinach?

Jeśli ktoś chce zobaczyć kawałek fajnego świata, polecam właśnie Chiny! Naprawdę wszystko robi wrażenie! Najważniejsze jednak, że mogę grać w piłkę na dobrym poziomie. Właśnie po to tu przyjechałem.

 

O piłce za chwilę. Chcemy poznać Twoje chińskie życie.

Mimo innej strefy czasowej, różnicy siedmiu godzin z Polską, nie miałem żadnego problemu z aklimatyzacją. W Chinach jest zupełnie inna kultura, właściwie wszystko jest inne. Ludzie się do ciebie uśmiechają na ulicy, są serdeczni, brakuje tej polskiej wrogości. Zwiedziłem nie tylko Guizhou, ale i Pekin czy Szanghaj. To cudowne miasta! Jest 1,5 godziny lotu do Tajlandii, kiedy ma się więcej wolnego czasu, również można skorzystać. Zdaję sobie sprawę, że gdyby nie transfer do Chin, pewnie nigdy nie zobaczyłbym tak pięknych miejsc.


Jak smakuje Ci chińskie jedzenie?

Mam złą wiadomość dla ludzi, którzy mówią w Polsce, że byli w chińskiej restauracji. Tak naprawdę bowiem… nie byli. Tu jedzenie ma zupełnie inny smak. Próbowałem wielu potraw i bardzo mi smakowały, ale ich nazw nie wymienię. Niektórych nawet nie znam, a nawet nie wiem, co do końca jadłem, bo.. wolałem nie wiedzieć (śmiech). Na co dzień korzystam głównie z kuchni europejskiej, najczęściej włoskiej.

 

Jak idzie nauka języka chińskiego?

Przede wszystkim jestem zszokowany, że czas leci tak szybko i minął już rok, od kiedy jestem w Chinach. Język jest na pewno bardzo ciekawy. Nauczyłem się podstawowych zwrotów, a najczęściej komunikuję się po angielsku. Mamy w zespole dwóch szkoleniowców z Serbii, drugi trener jest zaś Portugalczykiem. Wspomniałem o tym, że oprócz mnie jest również trzech piłkarzy z Europy. Takiego Zvjezdana Misimovicia nikomu przedstawiać nie trzeba. Chińczycy również są bardzo otwarci i nie mają problemów z angielskim. Chętnie nam we wszystkim pomagają. Przydatne było to zwłaszcza na początku, aby… nie zabłądzić. Poruszam się taksówkami, bo nie mam chińskiego prawo jazdy i musiałem nauczyć się podstawowych zwrotów komunikacyjnych.

 

Co przez miniony rok robiłeś najczęściej w wolnym czasie? Mieszkasz w Chinach sam?

Nie, jest ze mną narzeczona. Staraliśmy się wiele zwiedzać i podróżować. Tym bardziej, że cały czas mieszkaliśmy w hotelu. Nie było sensu rozglądać się za domem, co chwila graliśmy mecze wyjazdowe. W Chinach panują zupełnie inne zwyczaje i kiedy lataliśmy na spotkania do innych miast, mogły z nami podróżować rodziny. My szykowaliśmy się do meczów, a one zwiedzały. Rodziny również mają więc atrakcje.

Jak ocenisz poziom ligi chińskiej?

Na pewno motoryka jest wyższa niż w Polsce, co mi się akurat przydało i było widoczne już w spotkaniu ze Szkocją. W rozgrywkach występują z kolei problemy taktyczne. Ogólnie poziom piłkarski stoi na dobrym poziomie. Klasy na pewno dodają zawodnicy, którzy przyjeżdżają z Brazylii, Argentyny czy Europy.

 

Twój transfer nazywano mianem „egzotycznego”, ale golem strzelonym reprezentacji Szkocji na Stadionie Narodowym w Warszawie, przymknąłeś usta prześmiewcom.

Sztab szkoleniowy reprezentacji Polski doskonale zna mój potencjał, ponieważ pracowaliśmy razem przez ponad trzy lata w Górniku Zabrze. Cieszę się, że mi zaufano, mimo wyjazdu do Chin. Gra z orzełkiem na piersi to spełnienie marzeń, wielkie wyróżnienie! Nie będę oceniał swojej postawy w meczu ze Szkocją. To nie moja rola. Starałem się po prostu jak najlepiej wykonać swoją robotę, wywiązać się z wszelkich założeń taktycznych. Mam także nadzieję, że strzelony przeze mnie gol pomoże reprezentacji w eliminacjach mistrzostw Europy 2016. Nie jest tajemnicą, że nasz cel to awans na turniej finałowy we Francji. Nie będę też ukrywał, że moment po zdobyciu bramki ze Szkocją, dał mi satysfakcję. To ważne, że mogłem ucieszyć ludzi i pokazać, że ten Mączyński jednak coś potrafi. Dla mnie była to także jeszcze większa mobilizacja do ciężkiej pracy. Mam nadzieję, że niedługo dostanę kolejną szansę.

 

Dostałeś powołania na listopadowe mecze z Gruzją i Szwajcarią.

Bardzo się z tego cieszę. Atmosfera w reprezentacji jest świetna. Myślę, że po takich meczach, jakie rozegraliśmy z Niemcami i Szkocją, każdy nie może się już doczekać kolejnego zgrupowania. Nie mamy jednak zamiaru zachłystywać się tymi spotkaniami. To już historia. Teraz skupiamy się przede wszystkim na meczu z Gruzją. Wiemy, że czeka nas ciężkie starcie, na gorącym terenie, ale wcale się nie boimy. Spotkanie ze Szkocją pokazało, że umiemy podnieść się w trudnych chwilach. Teraz chcemy wyjść na boisko i znów pokazać swoje.

Czy w meczu ze Szkocją wykuł się charakter drużyny Adama Nawałki?

Niektórzy już w nas wątpili, a pokazaliśmy, że mamy charakter. Przede wszystkim cieszymy się, że wróciła mania na reprezentację. Chcemy dać ludziom trochę satysfakcji. Zrobimy wszystko, aby wykonać robotę i zakwalifikować się na Euro 2016 we Francji.

 

Gdzie zagrasz w przyszłym sezonie?

Podjąłem już decyzję, że jeszcze przez rok zostanę w Guizhou Renhe. Teraz liczy się zaś zgrupowanie reprezentacji Polski i mecze z Gruzją oraz Szwajcarią. Liga chińska wznowi rozgrywki w marcu. Na początku będę przygotowywał się indywidulnie. Wystąpię również z prośbą o dołączenie do treningów do mojego byłego klubu – Górnika Zabrze.

 

Jakie są piłkarskie cele Krzysztofa Mączyńskiego?

Cieszę się, że cały czas robię krok po kroku, nie cofam się. Zdradziłem, że zostaję w Chinach, ale założyłem już sobie, że później wrócę do Europy. Moim marzeniem jest gra w Bundeslidze.

 

Nie żałujesz, że tak szybko zdecydowałeś się na transfer do Chin, a nie poczekałeś na inne oferty? Być może nawet i z Bundesligi. W końcu za Tobą była bardzo udana runda w Górniku Zabrze. Stwierdziłbym nawet, że najlepsza w karierze.

Wiedziałem, że mam za sobą udany okres. Pewnie, że mogła trafić się oferta z dobrego zagranicznego klubu z Europy, ale od zainteresowania do podpisania kontraktu, naprawdę dużo brakuje. Poza tym byłem związany z Górnikiem, trzeba było za mnie zapłacić duże pieniądze. Guizhou Renhe było zaś bardzo zdeterminowane. Postanowiłem spróbować i… bardzo się z tego cieszę. Mam za sobą dobry sezon. Wielu moich kolegów miało propozycje wyjazdów i z nich nie skorzystało. Myśleli, że przyjdą kolejne, a zamykali sobie drzwi raz na zawsze. Jesteśmy zawodowcami, właściwie jeden dzień, jeden trening czy mecz, może zmienić wszystko. Ma się tylko jedno życie i jedną szansę. Trzeba ją wykorzystać! Widocznie wybrałem dobrze, skoro zostałem powołany na mecz ze Szkocją i dałem radość kibicom, kiedy strzeliłem jej gola.

Rozmawiał Paweł Drażba  

TAGI: Krzysztof Mączyński, reprezentacja Polski, Chiny, Guizhou Renhe, Górnik Zabrze, eliminacje mistrzostw Europy 2016, Szkocja, Stadion Narodowy,

Zobacz również

© PZPN 2014. Wszelkie prawa zastrzeżone. NOWY REGULAMIN ŁNP od 25.03.2019 REGULAMIN PROFILU UŻYTKOWNIKA PZPN Polityka prywatności