Aktualności

[PIĘĆ WNIOSKÓW] Pragmatyzm, ryzyko oraz przyczyny porażki

Reprezentacja24.06.2018 
Bolesne dla Polaków „Ole!” rozbrzmiewało w końcówce spotkania ze strony kibiców z Kolumbii. Wtedy nie było już szansy uratowania wyniku, który utrzymałby biało-czerwonych w walce o zrealizowanie celu na mundial, czyli wyjścia z grupy. Porażka 0:3 ostatecznie zamyka jakiekolwiek szanse, w Rosji Polska zagra jeszcze tylko z Japonią. O tym, co było przyczyną takiego występu oraz odpadnięcia z mistrzostw świata piszemy w naszej korespondencji z Kazania.

Pobudzenie

Od razu było widać, że ten mecz będzie w wykonaniu Polaków wyglądał inaczej. Pierwsze minuty nie były nerwowe, ale ofensywne, biało-czerwoni szybko posyłali piłkę w pole karne rywali, mieli dwa rzuty rożne. Jednak to momentum trwało kilkanaście minut, później dominować zaczęła Kolumbia, co było zresztą do przewidzenia.

Po Senegalu jeden z zarzutów skierowanych do postawy Polaków dotyczył braku agresywności. Nim minęła godzina gry, Polacy już mieli więcej prób odbiorów niż w pierwszym spotkaniu. Trwała walka faul za faul, łokieć za łokieć. Wślizgi Jacka Góralskiego – aż siedem z dziewięciu prób było udanych – także temu pomogły, wyznaczony wysoki poziom agresji przez sędziego Cesara Ramosa również.

Sporo starć wynikało ze ścisku i braku przestrzeni – obydwie drużyny nie chciały zostać skontrowane, zdając sobie sprawę ze swoich atutów. I może właśnie w tym elemencie – zrywach już po przechwytach – brakowało płynności, wyjścia lub podania na wolne pole. Zwłaszcza, że Polacy dziewięciokrotnie przechwytywali i jedenastokrotnie odbierali piłkę na połowie przeciwnika.

Pragmatyzm i ryzyko

Adam Nawałka wrócił do gry trójką środkowych obrońców, by lepiej blokować przestrzenie, które szybcy, świetni technicznie Kolumbijczycy potrafią wykorzystywać. Długimi fragmentami udawało się udanie blokować dłuższe próby rozegrania, rywale byli zmuszeni do strzałów z daleka lub szukania szans po stałych fragmentach.

Wszystko zmieniło się po golu Yerry’ego Miny z 39. minuty – straconego i w podobnym czasie, co w meczu z Senegalem, i też w stylu, który bardzo to przypominał. Krótkie rozegranie rzutu rożnego zaskoczyło Polaków, zdobycie przewagi trzech na dwóch spowodowało, że James Rodriguez z łatwością dośrodkował prosto do niepilnowanego kolegi. To, podobnie jak we wtorek, wymusiło reakcję w przerwie.

Był nią wyższy pressing, wyższe ustawienie wahadłowych, ale też pozostawienie wolnych przestrzeni, co wiązało się ze sporym ryzykiem. Jak dużym, to pokazały kolejne bramki Kolumbijczyków, które wyniknęły z wbiegnięć za linię obrony. Z ryzyka wzięły się szanse dla Polski, lecz ich niewykorzystanie i niska liczba i też jakość – pomijając pewnie po jednej okazji Lewandowskiego oraz Krychowiaka – było jedną z przyczyn wysokiej porażki.

Kluczowy pojedynek

W tym meczu wszystkie gwiazdy reprezentacji Kolumbii błyszczały: po golu strzelili Juan Cuadrado oraz Falcao, z asystami kończyli spotkanie Juan Quintero i James Rodriguez (dwoma). Pierwszy z tego ofensywnego tercetu był jednak zdecydowanie najlepszy: jego szybkość oraz drybling już w pierwszej połowie stworzyły najgroźniejszą sytuację pod bramką Polski.

W drugiej połowie, gdy miał już więcej przestrzeni, a kryjący go Maciej Rybus mniej asekuracji ze strony kolegów, okazał się decydującą postacią. Gol strzelony przez niego na 3:0 oddał to idealnie – nieco cofnięty, wyczuł zamiar ustawionego przy lewej linii bocznej Quintero i ruszył do perfekcyjnego podania, od razu zyskując kilka metrów przewagi.

Takich goli na mundialu niemal się nie ogląda, mało który zespół gra tak wysoką linią obrony. U Polaków wymusiła to sytuacja zbliżającej się eliminacji z turnieju i gonienie wyniku, który ostatecznie podkreślił różnicę w jakości między drużynami. Rybus starał się, zaliczył trzy próby odbiorów i dwa przechwyty, ale Cuadrado wygrał pięć z sześciu swoich dryblingów.

W końcówce przy 0:3 może Polacy mieli swoje szanse, ale to rywale z komfortem utrzymywali się przy piłce, wszystko w akompaniamencie bolesnego „Ole” wykrzykiwanego przez kibiców przy każdym podaniu. Kolumbia może i potknęła się w pierwszym spotkaniu, lecz po takim występie swoich indywidualności powinna myśleć nad poprawieniem wyniku sprzed czterech lat, czyli grze w ćwierćfinale.

Przyczyny porażki

Do Rosji reprezentacja Polski przyjechała mając dwa warianty taktyczne, zdecydowanie szersze możliwości na ławce rezerwowych – czego podkreśleniem fakt, że w dwóch meczach zagrało już siedemnastu z 23 piłkarzy. Jednak zespół swój szczyt najwyraźniej osiągnął dwa lata temu w trakcie mistrzostw Europy.

W meczach przed mundialem wydawało się, że reprezentacja wreszcie zrobiła więcej, by wykorzystać potencjał Roberta Lewandowskiego – strzelał on gole z Chile i Litwą. Jednak z Senegalem oraz Kolumbią musiał uderzać głównie z dystansu, głową przy dwóch pilnujących go rywalach. Najlepsza okazja wyniknęła z długiego, górnego podania Krychowiaka. Nieumiejętność wykorzystania swojego najlepszego zawodnika będzie jednym z pierwszych punktów na liście przyczyn porażki – z Kolumbią miał on więcej kluczowych podań niż celnych strzałów.

Winy trzeba upatrywać w pierwszym spotkaniu z Senegalem, które było mimo wszystko tym gorszym w wykonaniu biało-czerwonych. To wtedy byli sparaliżowani presją, nieobecni w kluczowych momentach i nie ryzykujący nawet, gdyby to oznaczało wyższą porażkę. Punkty stracone tam były ważniejsze, wiedząc, że słabo grając wynik był bliski remisu, a rywal wcale nie tak rewelacyjny, jak Kolumbia.

Po ostatnim gwizdku rozczarowanie było ogromne, bo i zapowiedzi i ambicje sięgały przynajmniej wyjścia z grupy. To okazało się ponad możliwości Polaków, niezależnie od zastosowanego ustawienia, zmian personalnych. Adam Nawałka szukał rozwiązań, które miały pomóc drużynie, które pomogły w awansie na mundial i rosnącej pozycji w rankingu FIFA.

Krok dalej

Bolesne porażki w obliczu drużyny z potencjałem i ambicjami są częstym przyczynkiem do rewolucji. Na mistrzostwa świata reprezentacja Polski przyjechała z najwyższą średnią wieku ze swoich występów turniejowych w XXI wieku i naturalnym krokiem będzie odmłodzenie przy jednoczesnym zachowaniu priorytetów: kolejnymi będą dobre występy jesienią w Lidze Narodów oraz walka o awans na kolejne mistrzostwa Europy. W trzech międzynarodowych turniejach z rzędu reprezentacja Polski w swojej historii jeszcze nie zagrała.

A ten zespół stać, by po nieudanym mundialu realizować ten cel. Choćby dlatego, że Lewandowski wciąż będzie należał do światowej czołówki napastników, Piotra Zielińskiego, Jana Bednarka, Bartosza Bereszyńskiego, Karola Linettego i Dawida Kownackiego czeka dalszy rozwój, ponieważ grają w najlepszych europejskich ligach. Są kolejny zawodnicy, którzy dopiero wkroczą w najlepszy wiek dla piłkarza. To punkty zaczepienia dla nadziei kibiców, nawet jeśli nie było ich widać w mundialu.

Porażka to również doświadczenie. – Przegrywa ten, który nie wyciąga wniosków – mawia Adam Nawałka i teraz w drużynie to będzie najważniejsze. Złość wywołana niepowodzeniem najlepszej reprezentacji Polski w XXI wieku nie może zdominować tego, co stanie się dalej. Tylko tak drużyna przywróci swoje najlepsze oblicze.

Michał Zachodny, Kazań

Zobacz również

© PZPN 2014. Wszelkie prawa zastrzeżone. NOWY REGULAMIN ŁNP od 25.03.2019 REGULAMIN PROFILU UŻYTKOWNIKA PZPN Polityka prywatności