Aktualności

[PIĘĆ PUNKTÓW] Grosicki potwierdza, Zieliński rozstrzyga, a Śląski zachwyca

Reprezentacja27.03.2018 
We wtorek w Chorzowie reprezentacja Polski pokonała Koreę Południową 3:2 dzięki trafieniom Kamila Grosickiego, Roberta Lewandowskiego i Piotra Zielińskiego. Zwłaszcza przez osoby strzelców, ale też asystujących był to dla biało-czerwonych świetny sprawdzian nowego ustawienia. A wszystko to odbyło się w fantastycznych warunkach odnowionego Stadionu Śląskiego.

Grosicki potwierdził

Może mu nie iść w klubie, może cierpieć przez przewlekły uraz stopy, może narzekać na brak formy, a i nad przygotowaniem fizycznym pracować dodatkowo, by wejść na swój poziom. Jednak gdy Kamil Grosicki ma dostarczyć emocje, to po prostu to robi: asystował przy pierwszym golu Roberta Lewandowskiego, strzelił też gola po indywidualnym rajdzie, a mecz kończył jako kapitan. Nie tylko więc on wybornym występem potwierdził swój status kluczowego piłkarza w kadrze, lecz także zrobił to Adam Nawałka, przekazując po Robercie Lewandowskim i Kamilu Gliku właśnie skrzydłowemu opaskę kapitańską.

Mączyński podawał

Może przejdzie to bez echa, bo bohaterami byli inni zawodnicy, ale to jego podania ze środka pola rozprowadzały ataki, dwa zakończyły się asystami. Środkowy pomocnik spisał się bardzo dobrze, notował przechwyty i agresywnie podchodził do przeciwnika, uzupełniał się najpierw z Tarasem Romanczukiem, a potem Piotrem Zielińskim w tej strefie. Adam Nawałka może być zadowolony z tego przeglądu przed podaniem kadry na ostatnie zgrupowanie na mistrzostwa świata, zwłaszcza w środkowej strefie, gdzie imponowali poprzednio Jacek Góralski z Grzegorzem Krychowiakiem, a teraz właśnie Mączyński i Romanczuk.

Zieliński rozstrzygnął

Ten wieczór na długo zapamięta zwłaszcza pewien 23-latek z Ząbkowic Śląskich. Prawie dwie setki osób z rodzinnych stron oraz otoczenia Piotra Zielińskiego przyjechało na mecz z Nigerią do Wrocławia, lecz lepszym wyborem byłoby to drugie spotkanie. W nim Zieliński od początku świetnie odnajdował się między liniami, rozprowadzał oraz przyspieszał ataki, a gdy trzeba było przechylić szalę na stronę swojej drużyny, zrobił to w jej najtrudniejszym we wtorek momencie. A gol na 3:2 był przedniej urody: z lewej nogi, obok bramkarza, zza pola karnego, po krótkim zwodzie. Ostatni raz trafił we wrześniu 2013 roku, jeszcze zanim Adam Nawałka został selekcjonerem. Często próbował takich strzałów, z Czarnogórą na finiszu eliminacji trafił w poprzeczkę, ale i tak kibice powinni być szczęśliwi, bo przełamanie przyszło przed mundialem. – Jak już strzelę, to od razu będą kolejne – mówił kilka miesięcy temu. Oby to również się potwierdziło.

System znów się przydał

W pierwszej połowie Koreańczycy z Południa mieli na Polaków tylko jedno rozwiązanie: długie podania za linię obrony na szybkich pomocników. Jednak z tych dwóch drużyn generalnie było widać, kto skuteczniej i konsekwentniej pracuje nad tym ustawieniem (1-3-4-3). W rywalizacji tych samych systemów to biało-czerwoni byli bardziej konkretni, lepiej zorganizowani i poza kilkunastominutowym etapem drugiej części spotkania, to był kolejny przekonujący mecz z nową taktyką. Niemal całą drugą połowę selekcjoner pilnował i poprawiał swoich piłkarzy, pełen energii reagował na ich błędy i chwalił za dobre reakcje w różnych sytuacjach. A zespół się podporządkował.

Stąd coraz głośniej będą powtarzane pytania, czy na mundialu reprezentacja nie wyjdzie od początku właśnie tak ustawiona, ale dla Adama Nawałki istotne będzie coś innego: to jak trudny do rozczytania stał się jego zespół. Większa uniwersalność oraz inteligencja drużyny będzie działać wyłącznie na jej korzyść w trakcie turnieju w Rosji.

Wyczekane otwarcie

To inna reprezentacja od tej, która jesienią 2009 roku zamykała nędzne eliminacje do MŚ 2010 porażką ze Słowacją (0:2) właśnie na Stadionie Śląskim. Wtedy nie było ani porównywalnych tłumów, by biało-czerwonych oglądać, ani emocji, które we wtorek towarzyszyły ponad 53 tys. widzów. Bo fani, którzy dostali szansę obejrzenia powrotu reprezentacji na legendarny stadion dostali świetny show, jak na mecz towarzyski. Nie było nudy, gra biało-czerwonych była na dobrym poziomie, nie zawiodły gwiazdy, a nerwy z końcówki ukoił przepiękny gol Piotra Zielińskiego. Przed tym spotkaniem każdy starał się mówić o swoich wspomnieniach związanych ze starym obiektem, od wtorku ta lista znacząco się poszerzyła. Kadra tym chętniej w przyszłości wróci do Chorzowa.

Michał Zachodny

Zobacz również

© PZPN 2014. Wszelkie prawa zastrzeżone. NOWY REGULAMIN ŁNP od 25.03.2019 REGULAMIN PROFILU UŻYTKOWNIKA PZPN Polityka prywatności