Aktualności

[LIGA EUROPY] Legia zmniejsza dystans do Ajaksu. Czy w czwartek udowodni klasę?

Aktualności16.02.2017 
Już dziś o 21:05 Legia Warszawa w pierwszym meczu 1/16 finału Ligi Europy podejmie Ajax Amsterdam. Dla legionistów to nie tylko szansa na rewanż za porażkę 0:4 sprzed dwóch lat, ale też podkreślenie piłkarskiego rozwoju oraz potwierdzenie zmniejszenia dystansu do uznanej na kontynencie marki.

Wystarczy spojrzeć na statystyki i zdarzenia z jesieni. Dwa lata temu w rankingu drużynowym UEFA Legię i Ajax dzieliło 57 miejsc. Tymczasem w klasyfikacji za rok 2017 – już tylko 41. Wtedy to Ajax po trudnych i nierównych starciach z Barceloną oraz Paris Saint-Germain dopiero w ostatniej kolejce fazy grupowej Ligi Mistrzów zagwarantował sobie grę wiosną w LE. Teraz to Legia – po nawet trudniejszych meczach z Borussią Dortmund i Realem Madryt – pokonując na finiszu Sporting zajęła trzecie miejsce i dołączyła do stawki w Lidze Europy, w tym do Ajaksu.

Oczywiście, że różnice pozostają, zwłaszcza w ocenie wartości piłkarzy oraz możliwościach finansowych obu klubów. Ajax w tym sezonie kupił Brazylijczyka Davida Neresa za 12 mln euro, do tego Hakima Ziyecha z FC Twente za podobną kwotę. Było ich stać, ponieważ w 2016 roku Arkadiusza Milika oraz Jaspera Cillessena oddali do odpowiednio Napoli i Barcelony za prawie 50 mln. Legia operuje w innej skali: jej dwójka czołowych napastników odeszła zimą za ok. 5 mln, Bartosz Bereszyński Sampdorię Genua kosztował 2 mln, gdy Artur Jędrzejczyk – 1 mln euro z Krasnodaru – został najdroższym transferem mistrzów Polski w tym sezonie.

>>> [WYWIAD] Michał Pazdan przed Ajaksem: Pokazać lepszą Legię <<<

Jednak jest dobry powód, dla którego piłkarze Legii – ci, którzy grali w dwumeczu dwa lata temu – teraz chcieli znów zmierzyć się z Ajaksem. Oni są świadomi, że to będzie rywalizacja na innym, zbliżonym poziomie. Także dzięki temu, co drużyna przeszła jesienią w Lidze Mistrzów. Jacek Magiera wielokrotnie zapewniał, że nawet takie mecze, jak wysoka przegrana z Borussią w Dortmundzie (4:8) ma być lekcją, która zaprocentuje w przyszłości. Udało się już w spotkaniu ze Sportingiem (1:0), gdy Legii udało się połączyć atuty ofensywne ze spójnością w obronie.

Także porównując jedenastkę z 2015 do tej z 2017 można dostrzec różnice: o ile są piłkarze, którzy zagrają w obu meczach, o tyle Tomas Necid, Vadis Odjidja-Ofoe i Waleri Kazaiszwili mają atuty podkreślające skrócenie dystansu do Ajaksu. Osobnym przypadkiem jest Miroslav Radović, którego dwa lata temu przez dopinany transfer do Chin w ostatniej chwili zabrakło w składzie, a teraz okazuje się być nadal kluczową postacią drużyny. Nie tylko tym, który swoim charakterystycznym zwodem dalej nabiera rywali w lidze i europejskich pucharach, ale też wiele znaczy w szatni. Nie musi mówić często, lecz jego słowa zawsze są większej wartości.

W 2015 mecze Legii z Ajaksem były pewnym momentem przesilenia: chwilą, w której można było zrozumieć, że szczyt warszawskiej drużyny przyszedł na fazę grupową Ligi Europy. Wtedy imponująca w defensywie oraz skuteczna w kontrach Legia dawała widowiska może mało atrakcyjne, ale przynoszące punkty. Pięć zwycięstw w sześciu meczach i tylko dwa stracone gole pozostaną na długo w czołówce klasyfikacji najlepszych występów polskich klubów w rundzie jesiennej europejskich pucharów. Jednak wraz z odejściem Radovicia Henning Berg stracił zbyt ważne ogniwo, zachwiał się cały system oparty na grze bez nominalnego napastnika. Bez niego Legia nie potrafiła w Amsterdamie utrzymać piłki (tylko 30% posiadania), w rewanżu nie miała kim straszyć Ajaksu – Orlando Sá nie oddał nawet jednego strzału. Mający odpowiadać za rozegranie Michał Masłowski w dwumeczu zaliczył jedno kluczowe podanie.

>>> Długie oczekiwanie na rewanż. Jak Legia grała z Ajaksem dwa lata temu?<<<

Tamto 0:4 w dwumeczu było odebrane jako potwierdzenie różnic, teraz podobnych rozmiarów porażka oznaczałaby trudną do wytłumaczenia klęskę Legii. Głównie przez to, jak indywidualności Magiery pokazały się jesienią na tle najlepszych piłkarzy w Europie. Gdy w sezonie 2014/15 wyróżniano Legię za to, że sprytnym manewrem z cofającym się do obrony Ivicą Vrdoljakiem skutecznie blokowała rywali, w fazie grupowej Ligi Mistrzów dostrzegano piękne gole Vadisa Odjidji-Ofoe i Aleksandara Prijovicia, skuteczne i efektowne dryblingi Radovicia. Można nieco zawiódł kibiców fakt, że dopiero na finiszu rundy mistrzowie Polski pokazali spójność również w defensywie, zadbali o wyróżnienie Michała Pazdana, Jakuba Rzeźniczaka i Arkadiusza Malarza.

Ale także dlatego od Legii Magiery oczekuje się wciąż więcej – mówi o tym sam szkoleniowiec. Sufitem nie były mecze w Lidze Mistrzów, jeśli już to dały poczucie, że ten zespół może grać lepiej, może zaskakiwać rywali znacznie od siebie mocniejszych. Ani remis z Realem, ani wygrana ze Sportingiem nie zostały potraktowane jako szczyt możliwości po którym nastąpi zjazd, stopniowe wygaszanie projektu. Wręcz przeciwnie: przy Łazienkowskiej powszechnie uważa się, że w powierzeniu drużyny Magierze zapewniono jej stabilność i odpowiedni kierunek rozwoju na kolejnych kilka lat. Nie tylko przez zróżnicowaną, zrównoważoną między atakiem i obroną taktykę, ale także bardziej zdecydowane wprowadzanie młodszych zawodników.

Tamta Legia i jej sposób gry była kojarzona z zimnym i poważnym obliczem jej norweskiego szkoleniowca, obecna jest utożsamiana z bezpośredniością, luzem i uśmiechem Jacka Magiery. To także istotna różnica: jeśli grając w dwumeczu w tym stylu uda się potwierdzić zatarcie przewagi Ajaksu, to korzyści mogą być znacznie ważniejsze. Jesienią Legii kilka razy udało się przykuć uwagę Europy, wiosną korzystnymi wynikami połączonymi z mądrą grą w trudniejszej gatunkowo fazie pucharowej może wywrzeć jeszcze lepsze wrażenie i sprawić, że zainteresowanie nią będzie większe oraz bardziej stałe.

Michał Zachodny

Zobacz również

© PZPN 2014. Wszelkie prawa zastrzeżone. NOWY REGULAMIN ŁNP od 25.03.2019 REGULAMIN PROFILU UŻYTKOWNIKA PZPN Polityka prywatności