Aktualności

[WYWIAD] Adam Buksa w poszukiwaniu nowych wyzwań w USA

Federacja23.12.2019 
– Tak się złożyło, że załatwiliśmy wszystko przed świętami, można powiedzieć, że dostałem prezent świąteczny w postaci kontraktu z New England Revolution. Myślę więc, że lepszego scenariusza, jeśli chodzi o timing transferu, nie mogłem sobie wyobrazić – mówi w rozmowie z Łączy Nas Piłka Adam Buksa, który po blisko dwóch latach odszedł z Pogoni Szczecin. Jego nowy klub, z siedzibą w Foxborough, prowadzi znany Bruce Arena. Co ciekawe, 23-letni napastnik zagra w klubie użytkującym ten sam stadion, co utytułowana drużyna futbolu amerykańskiego - „Patriots”.

Święta spędzasz w rodzinnym Krakowie?
Tak, wróciłem ze Stanów, w MLS jeszcze nie rozpoczął się sezon. Do 15 stycznia jestem w Polsce. 18 stycznia rozpoczynamy sezon przygotowawczy, 29 lutego startuje liga. Preseason rozpoczynamy w Foxborough pod Bostonem. Trenujemy na własnych obiektach, następnie jedziemy na 10 dni do Los Angeles. Potem drugi obóz w Portland. Wracamy do Foxborough na tydzień przed startem ligi. Ostatnie dni kursowałem między Polską, a Stanami. Wyleciałem we wtorek, wróciłem w piątek rano. Trzeba było dużo spraw załatwić na miejscu – testy medyczne, mieszkanie, ostatnie podpisy. Teraz mam trochę oddechu, mogę usiąść w gronie najbliższych, odpocząć. Zamierzam się wyciszyć, odciąć się od wszystkiego, żeby z nową energią przystąpić do przygotowań w nowym klubie. Cieszę się, że sprawy formalne mam już za sobą. Tak się złożyło, że załatwiliśmy wszystko przed świętami, można powiedzieć, że dostałem prezent świąteczny w postaci kontraktu z New England. Myślę więc, że lepszego scenariusza, jeśli chodzi o timing transferu, nie mogłem sobie wyobrazić.

Informacja o twoim przejściu do New England Revolution pojawiła się znienacka.
To nie stało się nagle. Klub obserwował mnie od dłuższego czasu. Oglądali na żywo kilka meczów Pogoni. Ja nic o tym nie wiedziałem. Nawet nie chciałem zaprzątać sobie głowy innymi sprawami skoro trwał sezon ekstraklasy. Nie moja rola, aby ingerować w porozumienia i rozmowy między klubami. Mój menedżer poinformował mnie o zainteresowaniu Revolution dopiero, kiedy sprawa nabrała rozpędu, to znaczy Amerykanie złożyli ofertę Pogoni i zaproponowali mi kontrakt. To był początek listopada. Cieszę się, że transfer został przeprowadzony w ciszy, nic nie wyciekło do mediów. Nie musiałem zajmować się pogłoskami, spekulacjami, mogłem skupić się na grze. Sprawa wyszła na jaw dwa dni przed moim wylotem do Stanów. Dobrze pamiętam co się działo latem – co rusz nowa informacja na temat tego, gdzie przejdę. To nie wpływało dobrze ani na mnie, ani na kolegów z drużyny.

O twój transfer mocno zabiegał dyrektor sportowy, a jednocześnie trener Revolution Bruce Arena. To jedna z ikon amerykańskiego futbolu.
Nie ukrywam, że jego osoba miała znaczący wpływ na to, że zdecydowałem się na ten transfer. Bruce Arena to wielka postać w Stanach, człowiek cieszący się tam dużym szacunkiem i autorytetem. Ma wielką renomę, dla wielu szkoleniowców jest inspiracją. Już nie mogę się doczekać jak rozpoczniemy współpracę. Mieliśmy już okazję porozmawiać. Zadzwonił po testach medycznych, przyznał, że bardzo mu zależało, abym właśnie teraz dołączył do zespołu. Nie ma chyba nic przyjemniejszego dla piłkarza jak świadomość, że to trener zainicjował twój transfer. Zaufanie trenera to absolutna podstawa. Piękny stadion, miasto, baza, stabilność i ambicje klubu są równie ważne. Biorąc pod uwagę wszystkie plusy, przejście do Revolution okazało się zatem naturalne.



Major League Soccer kusi coraz więcej piłkarzy, także Polaków. Grają tam Przemysław Tytoń, Kacper Przybyłko, Przemysław Frankowski. To ziemia obiecana dla tych, których kusi „amerykański sen”?

American dream na tym etapie nie jest dla mnie żadną zachętą. Ja jadę do pracy, a nie na wymianę studencką lub wyjazd wakacyjny. To profesjonalna, rozwojowa i wymagająca liga, która w ostatnich latach zrobiła kolosalny postęp. Zmieniło się podejście. Kiedyś rzeczywiście, w ramach promocji MLS ściągali zasłużonych, doświadczonych i utytułowanych zawodników z Europy jak Lampard, Ibrahimović, Andrea Pirlo, Wayne Rooney. Te nazwiska miały działać jak magnes na potencjalnych sponsorów. To element reklamy, marketingu. Wiadomo, że soccer nie jest w USA sportem numer jeden, ale pnie się w górę popularności. Według wielu, Amerykanie interesują się nim już bardziej niż hokejem czy bejsbolem. Na razie to nie ten poziom zainteresowania co koszykówka i futbol amerykański. Owa zmiana filozofii polega na stawianiu na młodych piłkarzy z myślą o zysku w przyszłości.

Liga dobra dla zawodników na dorobku?
Gra w MLS jest moim zdaniem równie dobrą drogą do promocji co ligi europejskie. Nie jest powiedziane, że jak wybierzesz na tym etapie europejski klub, to zrobisz wielką karierę. Wielu chłopaków, których w ostatnim czasie wyjechało, nie gra regularnie bądź nie notuje oczekiwanych postępów. Ja w pierwszej kolejności patrzę na to, jakie mam szansę na grę i jaki jest tego cel. Jeśli New England szuka napastnika i numerem jeden na ich liście jestem ja, bardzo chce mnie trener, to siłą rzeczy ciągnie mnie do takiego klubu. Nie widzę żadnych przeciwwskazań dlaczego nie powinienem grać w MLS. To liga, w której można zaliczyć duży skok piłkarski.

Ciekawy ten twój nowy klub. Nazwa: New England Revolution. Siedziba: Foxborough, czyli dystrykt bostoński. Stan: Massachusetts. W Foxborough urzędują także „Patrioci”, jedna z dwóch najbardziej utytułowanych drużyn NFL.
Z Gillette Stadium na co dzień korzystają futboliści „Patriotów” i piłkarze Revolution. Właścicielem „Patriots” jest Robert Kraft, znany biznesmen. Do niego należy także klub piłkarski. To jego oczka w głowie w strukturze biznesowej. Ogólnie Boston to bardzo usportowione miasto. Przecież wszyscy znamy Boston Celtics, czy Boston Bruins. W wolnej chwili na pewno będzie co oglądać.

A jakie są ambicje twojego nowego klubu?
Top 4 w konferencji wschodniej, co jest równoznaczne z wejściem do play-offów. A w nich wszystko się może zdarzyć. Cele są ambitne i długofalowe.



Z bardzo dobrej strony wypadłeś w pierwszym wywiadzie udzielonym oficjalnej telewizji klubowej New England Revolution. Posługujesz się nienagannym angielskim. To ułatwi aklimatyzację?

Bez dobrej znajomości angielskiego miałbym problem. Jadąc na drugi koniec świata, nie znając języka, podejmujesz duże ryzyko. Jest dużo do stracenia. Nigdy nie mieszkałem w kraju, w którym angielski jest językiem urzędowym, dlatego skróty, slangi, słowa potoczne poznam na miejscu. No ale to w jakim stopniu znam angielski usprawniło sprawy formalne przy podpisywaniu kontraktu.

Przeanalizowałeś już mijający rok? Jaki on był dla ciebie?
Jestem z niego zadowolony, ale wiem, że stać mnie na więcej. Rezerwy mam. Cieszę się, że w porównaniu z poprzednimi latami, zrobiłem duży postęp. W Stanach chcę zrobić jeszcze większy postęp.

Pogoń opuszczasz po blisko dwóch latach gry w tej drużynie.
Czułem się świetnie w Pogoni. Jestem wdzięczny kibicom i klubowi za to jak mnie pożegnali. Nie jest łatwo tak z dnia na dzień odejść z takiego teamu, zwłaszcza kiedy jesteś zżyty z ludźmi z klubu, robicie razem dobre wyniki. Trzeba się pogodzić z tym, że życie piłkarza to ciągłe przeprowadzki. Pogoń jest na dobrej drodze, żeby zrobić kolejny krok w rozwoju klubu. Zmienia się z roku na rok na lepsze. Na pożegnaniu z kibicami powiedziałem, że mam nadzieję zagrać w Pogoni już na nowym stadionie.

Rozmawiał Piotr Wiśniewski

Zobacz również

© PZPN 2014. Wszelkie prawa zastrzeżone. NOWY REGULAMIN ŁNP od 25.03.2019 REGULAMIN PROFILU UŻYTKOWNIKA PZPN Polityka prywatności