Pojedynek, który elektryzował kibiców futsal, jest już rozstrzygnięty. Daniel Krawczyk został najlepszym strzelcem ligowych rozgrywek i o jedno trafienie wyprzedził Błażeja Korczyńskiego. – Na tym jednak nie zamierzam jeszcze poprzestać – uśmiecha się zawodnik Gatty Active Zduńska Wola, który ma na swoim koncie obecnie 315 bramek w lidze.

Pięć meczów w ciągu 14 dni – takiej częstotliwości grania w ligowym futsalu nie było chyba nigdy. Sytuacja wymuszona głównie nową rzeczywistością futsalową w Europie i okolicznościami na całym świecie momentami przypomina piłkarską Premier League w okresie Świąt Bożego Narodzenia, gdzie właściwie nie przestaje się grać. – Coś w tym jest, ale zmęczenie już daje się we znaki – mówią zgodnie ligowcy, dla których ta sytuacja jest nowym wyzwaniem.

Nie zwalnia tempa mistrz Polski z Bielska-Białej. Rekord odniósł w niedzielę szóste ligowe zwycięstwo i obecnie ma dwa punkty przewagi nad Piastem. Do ścisłej czołówki może jeszcze dołączyć Constract Lubawa, która w tym sezonie wyłącznie wygrywa, ale ma rozegrane dopiero trzy spotkania. Ze względu na pandemię wiele spotkań jest przekładanych – tylko trzy drużyny mają komplet rozegranych meczów, a sytuacja w tabeli nie jest miarodajna.

Wszystkie futsalowe wydarzenia ostatnich godzin schodzą w cień wobec wyczynu, jaki stał się udziałem Daniela Krawczyka. Były reprezentant Polski, dzięki czterem trafieniom w sobotnim meczu z Red Dragons Pniewy, został liderem w klasyfikacji najlepszych ligowych strzelców w historii. A na szczycie ligowej tabeli bez zmian, rządzą drużyny ze śląska: Rekord, Piast i Clearex.

Choć w nieco okrojonym składzie wystąpiła w weekend Statscore Futsal Ekstraklasa, to nie znaczy, że na parkietach ligowych emocji brakowało. Swoje trzecie mecze w tym sezonie wygrały drużyny Rekordu i Piasta. Na odpowiedź Constractu Lubawa i Cleareksu Chorzów trzeba poczekać,  ponieważ z racji zagrożenia pandemicznego bezpośrednie spotkanie z udziałem tych ekip przełożono na późniejszy termin.

Mało kto z taką niecierpliwością może wyczekiwać kolejnych meczów w Statscore Futsal Ekstraklasie, jak Radosław Marcinkowski z AZS UW Wilanów. Apetyt rozbudziły dwa debiutanckie występy – w pierwszym już po niespełna minucie gry wpisał się na listę strzelców, tydzień później również zdobył bramkę. – Zamienię chętnie jednak te trafienia na większą zdobycz punktową zespołu – uśmiecha się skromnie.

Zgodnie z przewidywaniami rozpoczął się sezon Statscore Futsal Ekstraklasy. Faworyci w pierwszych dwóch kolejkach wygrali zgodnie wszystkie swoje mecze – jedynym zaskoczeniem może być bardzo dobra postawa ekipy z Torunia, która również ma komplet „oczek”. W kontekście zbliżających się eliminacji mistrzostw Europy cieszyć musi fakt, że w niemal każdym spotkaniu do siatki trafiali kadrowicze.