Aktualności

[LIGA MISTRZÓW] Wieczór frustracji Lewandowskiego i Bayernu

Aktualności25.04.2018 

Kontuzje kluczowych zawodników, zmarnowane szanse i niewybaczalne na poziomie półfinału Ligi Mistrzów błędy. Środowy wieczór zaczął się dla Bayernu Monachium od gola Joshuy Kimmicha, ale skończył wygraną Realu Madryt (2:1) po trafieniach Marcelo oraz Asensio i przed rewanżem faworyt może być tylko jeden.

Była pierwsza minuta półfinałowego meczu Bayernu z Realem Madryt, gdy lewą stroną przy linii końcowej urwał się rywalom Robert Lewandowski. Wykorzystał siłę i spryt, ale pod presją nie zdołał podać tak dokładnie, by Thomas Mueller trafił do bramki z kilku metrów. Do tej sytuacji w Monachium będą mogli wracać do czasu rewanżu, ponieważ wynik oraz obraz gry w pierwszym spotkaniu zdecydowanie wpływa na szanse mistrzów Niemiec na awans do finału.

Oczywiście, że tematem głównym przed tym meczem był Robert Lewandowski, zwłaszcza, że właśnie minęła piąta rocznica jego czterech strzelonych goli Realowi w barwach Borussii Dortmund. BBC wspominając tamte spotkanie pisało, że tamten występ wypromował Polaka do grona najlepszych napastników na świecie. Z kolei „El Pais” nazywa Lewandowskiego „znanym zagrożeniem” dla Realu, a zwłaszcza dla Sergio Ramosa i porównał jego dorobek strzelecki dla Bayernu z Cristiano Ronaldo (Portugalczyk ma 15 goli więcej) i Lionelem Messim (Argentyńczyk zaliczył dwa trafienia mniej). Wreszcie „Sueddeutsche Zeitung” wskazuje, że do dwumeczu z Realem Lewandowski wreszcie przystępuje zdrowy, nie nękany przez kontuzje i wypoczęty.

O ile napastnik problemów ze zdrowiem w tym meczu nie miał, o tyle jego koledzy owszem. Już w pierwszej połowie Jupp Heynckes musiał zdjąć z boiska Arjena Robbena i Jerome’a Boatenga, którzy doznali urazów mięśniowych. A jednak Bayern przed przerwą grał dobrze i odpowiedzialnie. Świetnie spisywał się środek pola, inteligentnie wspierał zespół podaniami wprowadzony James Rodriguez. To właśnie Kolumbijczyk po bardzo dobrym rozegraniu od bramki podał na wolne pole do Joshuy Kimmicha, który zaskoczył Keylora Navasa i zamiast dośrodkować do Lewandowskiego wybrał strzał, prosto do siatki.

Lewandowski przed przerwą miał okazji mało, a jeśli już, to tylko po stałych fragmentach. Najlepsze szanse przypadły na doliczony czas, gdy najpierw zgrał głową piłkę dośrodkowaną z rzutu wolnego prosto w ręce Navasa, a po rzucie rożnym przedłużył podanie do Muellera, który z bliska spudłował. Wtedy jednak Bayern szukał ponownego wyjścia na prowadzenie, ponieważ kilka chwil wcześniej Svena Ullreicha zaskoczył mocnym, mierzonym strzałem lewy obrońca Realu, Marcelo.

W drugiej połowie Bayern dominował, Lewandowski przepychał się, a Jupp Heynckes z niedowierzaniem kręcił głową. Najpierw na to, ile fauli rywali sędzia odgwizduje, ale bez pokazania żółtej kartki, a następnie na Rafinhę, który stracił piłkę na środku boiska i dał gościom okazję do kontry. Tej nie zmarnowali Lucas Vazquez i Marco Asensio, a ten drugi ze spokojem wyprowadził Real na prowadzenie.

Lewandowski coraz mocniej był zaangażowany w walkę ze środkowymi obrońcami i mniej miał miejsca w polu karnym, gdy więcej czasu Bayern spędzał na połowie Realu. Najlepsze okazje marnowali więc inni: Ribery po udanych dryblingach, Mueller po stałym fragmencie gry. Wreszcie w 88. minucie Corentin Tolisso podał prostopadle do Polaka, ale Navas na tyle skrócił kąt wychodząc z bramki, że napastnik musiał szukać uderzenia obok golipera i nie trafił do siatki.
Gospodarze nie prezentowali się źle, ale popełnili takie błędy, których na poziomie półfinału Ligi Mistrzów się nie wybacza. Niezależnie od tego, że Lewandowski przystępował do tego meczu zdrowy i wypoczęty, ani jemu, ani kolegom nie udało się nadrobić tych pomyłek. Przed rewanżem sytuacja Bayernu jest więc bardzo zła i wymagająca sensacji na miarę tej, której niemal dokonał Juventus na Santiago Bernabeu we wcześniejszej rundzie.

Zobacz również

© PZPN 2014. Wszelkie prawa zastrzeżone. NOWY REGULAMIN ŁNP od 25.03.2019 REGULAMIN PROFILU UŻYTKOWNIKA PZPN Polityka prywatności