Aktualności

[WYWIAD] Leszek Ojrzyński: Zagrajmy tak, jakby był to nasz ostatni mecz w życiu

Aktualności03.08.2017 
Raptem od kwietnia prowadzi Arkę Gdynia, a już zdążył zapisać się w jej historii jako najbardziej utytułowany trener. Leszek Ojrzyński zbiera z żółto-niebieskimi kolejne skalpy. W czwartek jego zespół stanie przed szansą awansu do IV rundy Ligi Europy. W rozmowie z Łączy Nas Piłka szkoleniowiec podzielił się spostrzeżeniami na temat FC Midtjylland, początku sezonu i wspinaniu się Arki na futbolowe szczyty.

Zdobyliście Superpuchar Polski, w lidze jeszcze nie przegraliście, a w ostatni czwartek ograliście Duńczyków w eliminacjach Ligi Europy. Jest Pan zadowolony z tego, jak układa się dla Arki początek sezonu?
Nie do końca. W lidze straciliśmy cztery punkty, bo i z Sandecją (0:0), i z Wisłą Płock (1:1) mogliśmy wygrać. Wyszło jak wyszło, taki jest sport. Trzeba się z tym pogodzić. Nie jest źle, ani bardzo dobrze. Ja od życia przyjmuję wszystko na co sumiennie pracowałem. Mamy z czego wyciągać wnioski. Są pewne niedoróbki w naszej grze, idziemy jednak do przodu.

Arka za swoją postawę w ostatnich tygodniach jest bardzo chwalona.
To znak, że nasza praca przynosi efekty. Cieszą pochwały, ale nie lubię długo się nad nimi rozpływać. W życiu nie ma nic za darmo. Trzeba zakasać rękawy i już myśleć o tym, jak przygotować zespół do kolejnego meczu, sukcesu i zwycięstwa. Gramy o szacunek naszych kibiców, postronnych obserwatorów. To ważny aspekt w piłce.



Szacunek już zdobyliście, wyszarpując zwycięstwo po świetnym meczu z FC Midtjylland.
Za nami dopiero pierwsza połowa. W takiej sytuacji w pucharach jeszcze nie byliśmy. Z Lechem i z Legią do sukcesu potrzebowaliśmy jednego meczu, teraz dwóch. W Danii musimy wyjść na boisko pełni wiary. Wyjazdowe spotkanie w Lidze Europy to dla mnie i moich piłkarzy nowe wyzwanie. Starsi koledzy z Arki pamiętają, jak to było, gdy w 1979 roku jechali do Bułgarii na mecz z Beroe Stara Zagora. U nas, poza wyjątkami, nikt nie ma takiego doświadczenia. Pod tym względem wzmocni nas Sergiej Kriwiec. Do Herning [tam swoje mecze rozgrywa FC Midtjylland] jedziemy z nadzieją, że sprawimy jeszcze większą sensację. Nasz ewentualny awans trzeba rozpatrywać właśnie w takich kategoriach.

Jakich słów użył Pan pod adresem swoich piłkarzy, że Ci wyszli tacy naładowani na mecz z duńskim zespołem?
Po prostu mówię im, że mają grać tak, jakby to był ich ostatnich mecz w życiu. To jest podstawa sukcesu. Ważne, że przy stanie 1:2 Arka ani na moment nie zwątpiła w zwycięstwo. Graliśmy swoje, stwarzaliśmy sytuacje. Ostatecznie to Arce dopisało szczęście. Nie byłoby tego, gdyby nie walka i szukanie swoich okazji do samego końca. Ruszyliśmy odważnie do przodu. Udało się. Teraz zaczną się schody.



Przed Panem szansa na kolejny sukces w trenerskiej karierze.
W moim przypadku nie można mówić o karierze, tylko o pracy. Gdybyśmy znaleźli się w IV rundzie, byłbym wniebowzięty. Ale po tym sukcesie szybko trzeba byłoby zejść na ziemię. Życie nie znosi próżni. W przypadku awansu zostalibyśmy bohaterami Gdyni. Gra jest naprawdę warta świeczki. W Danii musimy zostawić serce na boisku, wznieść się na wyżyny. Midtjylland to drużyna z ogromnym potencjałem. Mają wysokich piłkarzy z przodu, bardzo kreatywnych i szybkich, bocznych pomocników. Ich kapitan, Jakob Poulsen to ktoś na podobieństwo Vadisa Odjidji-Ofoe czy Konstantina Vassiljewa ze swoich najlepszych meczów w Jagiellonii Białystok. Dyrygent. Ciężkie zadanie przed nami, ale na pewno wykonalne.

Wygrana 3:2 w pierwszym meczu stawia Was w dobrej sytuacji?
Sugerując się wynikiem, tak. Do awansu wystarczy 0:0, czyli rezultat sprzed początku każdego meczu. Najlepiej to szybko zdobyć bramkę i podnieść poprzeczkę gospodarzom. Jeszcze korzystniej byłoby gdybyśmy zagrali na zero z tyłu. Z drugiej strony wynik z pierwszego meczu nie do końca jest tak dobry. Mimo wszystko to Duńczycy mają większy problem. Każda minuta będzie działała na naszą korzyść. Początek będzie arcyważny. Nie możemy dać sobie wbić gola. Koncentracja i przygotowanie do rewanżu z Midtjylland muszą być na najwyższym poziomie.



To jednak Wasz rywal bardziej musi?
Sytuacja może się szybko zmienić. W niedzielę Midtjylland wygrało w lidze 2:1 z Randers. Trener Jess Thorup dokonał kilku zmian w składzie. Znów potwierdziło się, że ich mocną stroną są stałe fragmenty gry. Obie bramki zdobyli właśnie po w ten sposób. Nie możemy dać się zaskoczyć. Znając ich, coś nowego na rewanż przygotują.

Pan zapewne też? Duńczycy byli zaskoczeni, że Patryk Kun grał w ataku. Mieli z nim dużo problemów.
Myślałem, że sprawimy im więcej problemów. Na naszym stadionie jest fantastyczny drenaż, boisko było bardzo dobrze przygotowane. W trochę gorszych warunkach Kun pewnie bardziej dałby się im we znaki. Trzeba wypocząć, naładować się. Gramy o spełnienie marzeń. Przejść trudnego przeciwnika to wielka sprawa. Cieszę się, że jedzie z nami prawie tysiąc kibiców Arki. Da to kopa piłkarzom. W Warszawie ich wsparcie pomogło nam sprawić niespodziankę. Oby i tym razem było podobnie.

Piotr Wiśniewski

Zobacz również

© PZPN 2014. Wszelkie prawa zastrzeżone. NOWY REGULAMIN ŁNP od 25.03.2019 REGULAMIN PROFILU UŻYTKOWNIKA PZPN Polityka prywatności