Aktualności

[UEFA LIGA MISTRZÓW] Magiera rozpędza Legię. „Wierzę, że zespół odpali”

Aktualności01.08.2017 
Gdyby brać pod uwagę atmosferę z przedmeczowej konferencji, to Legia Warszawa do rewanżowego meczu z Astaną przystąpi w możliwie najbardziej bojowym nastroju. Sygnał do tej zmiany – z cierpliwości i spokoju – dał sam Jacek Magiera, zapowiadając, że mistrzowie Polski w walce o czwartą rundę kwalifikacji LM wreszcie pokażą maksimum możliwości.

Nie można jednak zapomnieć tego, co stało się w Kazachstanie tydzień temu. Legia w Astanie była aż za spokojna: mało agresywna w pressingu, leniwa po stracie piłki, słabo skupiona w jej rozegraniu. Świadczą o tym statystyki – z czterech obrońców jedynie Adam Hlousek miał przyzwoitą dla tej formacji skuteczność pojedynków (69%), trzech środkowych pomocników zaliczyło po zaledwie jednym kluczowym podaniu, skrzydłowi oddali tylko dwa strzały. Nawet, gdy w pierwszym kwadransie drugiej połowy goście zdominowali gospodarzy – ich posiadanie piłki sięgnęło 65%, w tym okresie wygrali 73% pojedynków – to i tak piłkarze Astany oddali więcej strzałów (cztery), niż legioniści (trzy).

- Nie ukrywam, że w Astanie zagraliśmy źle, bo świadczy o tym sam wynik. Żałuję tego ostatniego gola, ale rezultat jest sprawiedliwy. Każdy, kto widział ten mecz tak go analizował. Nie da się zmierzyć, na ile procent grała tam Legia, ale jesteśmy przekonani, że w środę będzie inaczej – mówił Magiera.

Po trenerze najbardziej widać zmianę nastroju. Zamiast apelu o cierpliwość w budowaniu formy zespołu, zgrywaniu nowych piłkarzy z resztą składu, Magiera od razu starał się wyznaczyć bardziej bojowy ton swojej drużynie. – Nigdy nie szukam wymówek, zbyt dużo osiągnąłem w tym klubie. Nikt mi nie będzie mówił, jaki jest ciężar gatunkowy tego spotkania, bo wiem, ile dla Legii znaczą pojedyncze mecze – powiedział szkoleniowiec mistrzów Polski.

Hasła dla Legii przed meczem z Astaną są dwa: wiara i optymizm. Pierwsze z tych słów Magiera powtórzył kilkukrotnie. – Wyjdziemy jako drużyna, która wierzy w awans do dalszej fazy rozgrywek. Liczymy, że na stadion przyjdą wszyscy ci, którzy wierzą w nasz awans. Tylko tacy ludzie, którzy będą nas wspierać, pomogą nam odnieść sukces – tłumaczył i dodał: - Wierzę, że nasze treningi przyniosą owoce.

To byłoby dla Legii najważniejsze, zwłaszcza patrząc na ostatnie spotkania. Nie tylko to przegrane w Astanie, ale również ligowe starcia z Koroną Kielce (1:1) i Sandecją Nowy Sącz (2:0). W tym pierwszym legioniści nie potrafili wyznaczyć teoretycznie słabszym rywalom tempa i ostatecznie stracili wymęczone prowadzenie. Z beniaminkiem w sobotę również mistrz Polski trudził się straszliwie, choć od 20. minuty grał w przewadze jednego zawodnika – pierwszego gola Legia strzeliła w tuż przed ostatnim kwadransem, drugiego w doliczonym czasie.

Bazując na obserwacjach z ostatnich trzech meczów nie można powiedzieć, by poza Arkadiuszem Malarzem którykolwiek z legionistów był nawet bliski topowej formy. Powodów tego jest kilka: po nowych zawodnikach widać, że ich przygotowania były bardzo krótkie, z kolei starsi stażem legioniści mieli zbyt mało czasu, by odpocząć przed nowym sezonem. Zakończony świętowaniem mistrzostwa mecz z Lechią Gdańsk i rozpoczynające rozgrywki starcie z Arką Gdynia o Superpuchar dzieliły zaledwie 33 dni – w tym czasie niemożliwe jest sprawienie, że piłkarze się zresetują i znów wejdą na najwyższy poziom.

Dlatego, choć Legia po porażce 1:3 znajduje się pod ścianą, nie można spodziewać się, by w środę zagrała mecz na miarę tych z Realem Madryt (3:3), Sportingiem Lizbona (1:0), a nawet Ajaksem Amsterdam (0:0). – Ale nie musimy zagrać najlepszego meczu za mojej kadencji – zapewniał Magiera. – Musimy po prostu być skuteczni, to kluczowa sprawa. Jestem przekonany, że to, co robimy w treningach i w każdym mikrocyklu odpali i wysiłek piłkarzy zostanie nagrodzony wynikiem. Jestem o tym przekonany niezależnie od tego, co mówi się na zewnątrz.

A na zewnątrz opinia o obecnej formie Legii nie jest najlepsza. Pomijając negatywne komentarze na internetowych forach wystarczy posłuchać trybun – niezadowoleni kibice już na piłkarzy gwizdali, a także w sposób zdecydowany, wręcz wulgarny domagali się lepszej gry. Wcześnie, jak na trzecią kolejkę sezonu i trzecią rundę eliminacji europejskich pucharów. Dodatkowo, po porażce w Astanie mocno oberwało się drużynie od byłych piłkarzy. – Bolały mnie zęby, gdy patrzyłem, jak kuriozalne gole traciła Legia – powiedział Maciej Szczęsny w wywiadzie dla „Gazety Wyborczej”. – Nie mamy czego szukać w Europie, jeżeli nie będziemy mieli graczy, którzy przy ataku pozycyjnym będą potrafili zrobić przewagę – załamywał się na łamach „Przeglądu Sportowego” Dariusz Dziekanowski.

Od wszystkich negatywnych opinii Magiera starał odciąć siebie i zespół. – W ostatnim tygodniu szukałem wokół ludzi pozytywnie nastawionych, uśmiechniętych. Chciałem nimi się otoczyć, tak poprowadzić swoje życie w tym czasie i to mi się udało. Optymizm jest ważny i z nim wyczekuję tego, co stanie się w środę – zapewniał Magiera.

Awans zdecydowanie poprawiłby i nastroje wokół jego drużyny, i sytuację klubu. Za grę w finałowej rundzie kwalifikacji Ligi Mistrzów Legia otrzyma minimum dwa miliony euro, nawet przegrywając od razu znajdzie się w losowaniu fazy grupowej Ligi Europy, co oznaczałoby kolejne 2,6 mln euro. W takim wypadku mistrz Polski nie tylko uniknąłby możliwej wyprzedaży, ale nawet byłby w stanie się jeszcze wzmocnić.

Michał Zachodny

Zobacz również

© PZPN 2014. Wszelkie prawa zastrzeżone. NOWY REGULAMIN ŁNP od 25.03.2019 REGULAMIN PROFILU UŻYTKOWNIKA PZPN Polityka prywatności