Aktualności
Piast przed wielką szansą. „Walczymy o nasze marzenia”
Nawet jeżeli ktoś w Gliwicach nie interesuje się specjalnie piłka nożną, to zapewne zauważył, że Piast wkrótce czeka jeden z najważniejszych meczów w historii klubu. Mimo że to przecież zaledwie pierwsza runda kwalifikacji Ligi Mistrzów. – Chcemy, by po meczu rewanżowym z BATE nasza nadzieja na Ligę Mistrzów trwała nadal – mówią zgodnie piłkarze Waldemara Fornalika.
W środowy wieczór po raz kolejny w ostatnich dniach Piast będzie w centrum piłkarskich wydarzeń. Po meczu w Borysowie i spotkaniu o Superpuchar Polski przychodzi rewanżowa potyczka z BATE. – Na ten mecz czekaliśmy od momentu zakończenia pierwszego spotkania. Gramy o nasze marzenia i chcemy awansować do kolejnej rundy – mówi Gerard Badia. Podobne odczucia mają kibice. Bilety na rewanż rozeszły się błyskawicznie, dodatkowa pula, która dość niespodziewanie pojawiła się tuż przed meczem w kasach równie szybko znalazła nabywców, tak więc środowe spotkanie będzie oglądać komplet fanów, w tym niespełna 200 fanów z Białorusi.
Z wagi spotkania zdają sobie sprawę nie tylko kibice BATE. – Jeśli przegramy z Piastem Gliwice i odpadniemy z rywalizacji o Ligę Mistrzów, to nie będzie to dla nas koniec świata. Piast to bardzo dobra drużyna – mówi trener BATE. Aleksiej Baga ostrożnie podchodzi do szans przed meczem w Gliwicach mając w pamięci problemy, jakie jego drużyna miała w pierwszym spotkaniu. – Piast w naszej lidze walczyłby o mistrzostwo, jestem o tym przekonany – powiedział Baga.
Rywalizacja psychologiczna w ramach walki o awans do kolejnej rundy rozpoczęła się już na dobre 24 godziny przed meczem. Na słowa trenera BATE Waldemar Fornalik odpowiedział... z podobną ostrożnością. – Ze względu na doświadczenie minimalnie większym faworytem jest rywal – mówił Fornalik, który jeszcze w piątek szanse obu ekip oceniał po równo. – W przeszłości BATE wielokrotnie BATE w pierwszym pucharowym meczu, żeby później awansować dalej. My pomimo mniejszego doświadczenia będziemy się starać zagrać mądrze, tak żeby osiągnąć korzystny dla nas wynik – stwierdził Fornalik.
Najważniejsze, że w gliwickiej drużynie nie ma żadnych problemów zdrowotnych. Tydzień temu w pierwszym meczu pucharowym łuk brwiowy rozbił Patryk Sokołowski, ale w sobotnim spotkaniu o Superpuchar pojawił się na boisku, zdobył nawet bramkę i podobnie, jak wszyscy koledzy pali się wręcz do gry. – Na tę chwilę wszyscy są zdrowi i każdy jest gotowy do gry, nie mamy problemów w tym temacie – powiedział trener Piasta.
Dyspozycja i gotowość do gry wszystkich zawodników jest szczególnie ważna w kontekście zbliżających się meczów co trzy dni. Zwłaszcza, że w Gliwicach spodziewają się bardzo twardej rywalizacji z BATE. W pierwszym meczu tych drużyn aż siedmiu zawodników ujrzało żółte kartoniki. – Spodziewam się takiej samej lub nawet i twardszej gry. Wiemy, że podrażniliśmy BATE. Mecz na Białorusi pokazał na co stać jedną i drugą drużynę. Tamta rywalizacja dała nam dużo odpowiedzi. Przygotowując się do spotkania bierzemy wszystko pod uwagę – dodaje szkoleniowiec mistrzów Polski.
Można się spodziewać, że w środowy wieczór na boisko wybiegną identyczne jedenastki, co w pierwszym spotkaniu. Waldemar Fornalik w spotkaniu z Lechią wypróbował kilku zmienników, ale roszady te przekonały go jedynie, że na ten moment niektórzy jeszcze potrzebują trochę czasu. – Porażka u siebie po czterech miesiącach to jest trochę... dziwne uczucie. Ta przegrana pozwoli zawodnikom popatrzeć inaczej na pewne kwestie i w jakiś sposób zmierzyć się z tą sytuacją. Jak się wygrywa to jest pięknie. Natomiast do porażki trzeba umieć umiejętnie podejść i wyciągać wnioski – mówi Fornalik. BATE nie ma powodu do jakichkolwiek zmian. W weekend wygrało ligowy mecz z Torpedo Zhodino 4:1 i objęło prowadzenie w lidze białoruskiej.
Dla gliwiczan środowy mecz będzie również okazją na przełamanie w europejskich pucharach. Do tej pory Piast grał bowiem dwukrotnie w drugiej rundzie eliminacji Ligi Europy. Za każdym razem kończył swój udział na pierwszej przeszkodzie, teraz ma najlepszą pozycję wyjściową. Trzy lata temu uległ u siebie IFK Goeteborg 0:3, natomiast w 2013 roku wygrał w Gliwicach w regulaminowym czasie z Qarabach Agdam 2:1, ale wobec takiego samego wyniku na wyjeździe, zarządzono dogrywkę. W niej jedyną bramkę zdobyli goście z Azerbejdżanu, po błędzie Jakuba Szumskiego. Można się spodziewać, że dreszczowiec tym razem będzie podobny, oby jednak zakończenie lepsze dla mistrza Polski.