Aktualności
Michał Probierz: Pokazaliśmy, że Cracovia ma styl i umie grać w piłkę
Krakowianie w Dunajskiej Stredzie prowadzili od 40. minuty, ale rywale bardzo szybko wyrównali. Po przerwie to gospodarze byli bliżej zdobycia zwycięskiej bramki. – Już przed meczem mówiliśmy, że stadion w Dunajskiej Stredzie to gorący teren i to się potwierdziło. Dobrze weszliśmy w mecz i udowodniliśmy, że nie przyjechaliśmy się bronić, tylko grać w piłkę. Na początku potrafiliśmy się przy niej utrzymywać, ale potem mieliśmy za dużo strat i pozwoliliśmy odbudować się rywalowi – uważa trener Probierz. – Nie możemy, prowadząc na wyjeździe, stracić gola w 43. minucie i to z kontrataku. Szkoda, że tak się stało, bo w drugiej połowie mieliśmy kilka szans, ale rywale też byli groźni – przyznał.
Cracovia zdobyła gola po samobójczej bramce, miała jeszcze kilka niezłych okazji, ale piłkarze Probierza zawodzili pod bramką DAC. – Nie zgodzę się z tym, że mieliśmy problemy ze skutecznością. Poza tym DAC to nie przeciwnik, który miałby się przed nami położyć. Pracujemy nad tym, by parę rzeczy poprawić, ale na pewno nie mam do swoich piłkarzy pretensji o niewykorzystane sytuacje. Tym bardziej że kilka akcji rozegraliśmy w niekonwencjonalny sposób – podkreślał Probierz. – Jestem zadowolony z gry dwóch nowych zawodników: Lopesa i Pellego. Szkoda, że musiałem przeprowadzić nieplanowaną zmianę Kamila Pestki, który dostał żółta kartkę, bo potem nie mogłem wprowadzić piłkarzy, którzy pokazali się z dobrej strony w okresie przygotowawczym – dodał.
Peter Hyballa, trener DAC: – Jestem rozczarowany pierwszymi 25. minutami meczu, bo nie pokazaliśmy wtedy naszego stylu. Próbowaliśmy pressingiem naciskać na rywala, ale Cracovia omijała nas długimi podaniami. W tym czasie nie byliśmy wystarczający głodni piłki, nie polowaliśmy na nią. Gdy się otrząsnęliśmy, straciliśmy gola, bo popełniliśmy błędy w obronie. Na szczęście szybko wyrównaliśmy i na drugą połowę, po rozmowie w szatni, trochę zmieniliśmy styl gry. Chcieliśmy wykorzystać skrzydła, bo Lukas Cmelik dobrze radził sobie z rywalem w grze jeden na jeden. Druga połowa była rzeczywiście dużo lepsza. Graliśmy to, co potrafimy najlepiej, dobrze wywieraliśmy presję, a kibice dawali nam duże wsparcie. Nie da się jednak strzelić gola, gdy ma się zbyt dużo respektu dla rywala. Niestety w Lidze Europy jeden błąd może kosztować uratę bramkę – podsumował.
Robert Cisek