Aktualności
[LIGA MISTRZÓW] Kamil Glik wraca do gry. Czy AS Monaco powtórzy swój sukces?
W poprzedniej edycji rozgrywek Ligi Mistrzów prawdziwą rewelacją rozgrywek okazała się drużyna AS Monaco. Zespół Leonardo Jardima w świetnym stylu dotarł do półfinału, porywając serca kibiców w całej Europie. Czy i tym razem Kamil Glik i spółka będą w stanie zagrać na takim poziomie?
Zadanie wydaje się bardzo trudne. Co prawda w zespole z księstwa nie brakuje wielkich gwiazd, takich jak Thomas Lemar czy Radamel Falcao, ale nie da się ukryć, że ekipa Leonardo Jardima straciła kilka bardzo ważnych ogniw. Kylian Mbappe został wypożyczony do Paris Saint-Germain i już rozpoczął strzelanie w barwach nowego zespołu w rozgrywkach Ligi Mistrzów. Tiemoue Bakayoko został zawodnikiem Chelsea, w Manchesterze City wylądował Bernardo Silva, który na Etihad Stadium będzie dzielił szatnię z Benjaminem Mendym. W ich miejsce sprowadzono Keitę Balde z Lazio, byłego już kolegę klubowego Łukasza Teodorczyka z Anderlechtu Youriego Tielemansa czy doświadczonego, ale wciąż znajdującego się w bardzo dobrym dla piłkarza wieku Stevana Joveticia z Interu Mediolan.
Choć start sezonu wskazywał, że monakijska maszyna nadal funkcjonuje w sposób bez zarzutu i zwyciężyła w czterech kolejnych ligowych starciach zdobywając w nich aż czterenaście bramek, w miniony weekend spotkała się z zimnym prysznicem. W sobotę cała piłkarska Francja patrzyła z zaskoczeniem, jak AS Monaco jest rozbijane przez OGC Nice. Ostatecznie skończyło się na wyniku 0:4. Po raz ostatni ośmiokrotny mistrz Francji przegrał tak wysoko w maju ubiegłego roku, gdy uległ Olympique Lyon 1:6. Zawodnicy Leonardo Jardima ogólnie odzwyczaili kibiców od jakichkolwiek porażek. Nie zaznali bowiem tego gorzkiego smaku od grudnia. Wtedy też lepszy okazał się Lyon, ale od tamtego czasu AS Monaco w lidze kroczyło od zwycięstwa do zwycięstwa.
Champions League Time...🔥🇮🇩🌟 pic.twitter.com/VTQ2MSxaMP
— Kamil Glik (@kamilglik25) 12 września 2017
Okazją do rehabilitacji będzie inauguracja sezonu w Lidze Mistrzów. Kamil Glik i jego koledzy zmierzą się z RB Lipsk, czyli rewelacją poprzednich rozgrywek Bundesligi. Beniaminek z Lipska szturmem wskoczył do czołówki ligi, wywalczając tytuł wicemistrza kraju. Reprezentanta Polski, dyrygującego defensywą AS Monaco, czeka zadanie zatrzymania Timo Wernera. 21-letni napastnik, znajdujący się na celowniku Realu Madryt, w bardzo dobrym stylu rozpoczął kolejny sezon i to z jego strony można spodziewać się największego zagrożenia. Oprócz zespołu z Lipska, zespół z księstwa w fazie grupowej zmierzy się z FC Porto i Besiktasem. – Każdy mecz będzie bardzo trudny. Musimy dawać z siebie sto procent, bo każda ekipa ma szansę wyjść z grupy. Poprzedni sezon w naszym wykonaniu był niesamowity i mamy nadzieję, że po raz kolejny damy kibicom mnóstwo emocji – powiedział Kamil Glik.
📸 @kamilglik25 ! #RBLASM pic.twitter.com/ar3D7QjaGA
— AS Monaco 🇲🇨 (@AS_Monaco) 12 września 2017
Poza wspomnianym meczem z OGC Nice, w którym cała drużyna Leonardo Jardima zaprezentowała się z bardzo słabej strony, Polak jest prawdziwym liderem defensywy. Co więcej, sezon rozpoczął bardzo ofensywnie – w Ligue 1 wpisał się na listę strzelców w meczach z Toulouse i Olympique Marsylia, dorzucając do tego trafienie w starciu z Kazachstanem w barwach reprezentacji Polski. Kibice AS Monaco zapewne liczą, że w środowym spotkaniu z RB Lipsk Glik po raz kolejny zadba nie tylko o poczynania obronne, ale także wspomoże działania ofensywne. O tym, że potrafi strzelać również w Lidze Mistrzów przekonał już w poprzednim sezonie, gdy pięknym strzałem zapewnił swojej drużynie remis w grupowej potyczce z Bayerem Leverkusen. Czy i tym razem znajdzie sposób na inny niemiecki zespół? Początek meczu w Lipsku już o 20:45!