Juventus przed rewanżową potyczką z Tottenhamem znajdował się w bardzo trudnym, choć nie beznadziejnym położeniu. „Stara Dama” mimo szybkiego prowadzenia 2:0 w pierwszym meczu dała sobie strzelić dwa gole i spotkanie zakończyło się remisem 2:2. To stawiało w korzystnej sytuacji zespół z Londynu – dwie bramki zdobyte na wyjeździe dawały mu poczucie względnego bezpieczeństwa. Mimo to Tottenham nie zamierzał ograniczyć się do obrony korzystnego rezultatu. „Juve”, w którego bramce nie wystąpił Wojciech Szczęsny, a Gianluigi Buffon, mieli sporo problemów z coraz śmielszymi atakami londyńczyków. Defensywa ekipy z Turynu padła w 39. minucie. Po akcji przeprowadzonej prawą stroną boiska futbolówka trafiła do świetnie ustawionego w polu karnym Sona Heunga-Mina. Koreańczyk z Południa miał przy strzale sporo szczęścia. Nie trafił czysto w piłkę i to paradoksalnie pomogło mu pokonać upadającego już na murawę Buffona. Tottenham objął prowadzenie i na drugą część meczu wychodził ze sporym już komfortem.

Po zmianie stron boiska rywalizacja mocno się zaostrzyła. Prowadzący spotkanie Szymon Marciniak coraz częściej zmuszony był do sięgania do kieszeni, by wyjąć z niej żółtą kartkę. Zacięty mecz nabrał rumieńców dopiero 20 minut po rozpoczęciu drugiej połowy. Wówczas po dośrodkowaniu z prawej flanki piłkę zgrał Sami Khedira, a zza pleców obrońców wyskoczył Gonzalo Higuain i pokonał Hugo Llorisa. Co ciekawe, był to dopiero… pierwszy celny strzał Juventusu w tym spotkaniu. „Juve” poszło za ciosem. Zaledwie dwie minuty później do prostopadłego podania wyszedł Paulo Dybala, stanął oko w oko z bramkarzem Tottenhamu i pewnym strzałem dał prowadzenie włoskiej drużynie. Tottenham ruszył do desperackich wręcz ataków, ale kolejne próby okazywały się nieskuteczne. Ostatecznie Juventus wygrał na Wembley 2:1 i może cieszyć się z awansu do ćwierćfinału!

Zwycięstwo drużyny Wojciecha Szczęsnego oznacza, że w rozgrywkach Ligi Mistrzów nadal pozostaje trzech reprezentantów Polski. O awans w przyszłym tygodniu zagrają Bayern Monachium Roberta Lewandowskiego i AS Roma Łukasza Skorupskiego. O ile o promocję zespołu z Bawarii kibice mogą być spokojni – w pierwszym starciu drużyna Juppa Heynckesa wygrała z Besiktasem aż 5:0 – o tyle rzymianie będą musieli odrabiać straty poniesione w otwierającym potyczkę spotkaniu z Szachtarem Donieck (1:2). Czy w ćwierćfinale zobaczymy komplet naszych kadrowiczów? Bardzo na to liczymy!