Aktualności

[LIGA EUROPY] Porażka Lecha w Belgii, Zieliński z asystą dla Napoli

Aktualności26.11.2020 
Lech Poznań najpierw przetrwał bardzo trudną pierwszą połowę, następnie grał w przewadze jednego zawodnika i wyszedł nawet na prowadzenie, ale ostatecznie z wyjazdu do Liege nie przywiózł nawet punktu. Sprawdzamy również, jak poradził sobie Piotr Zieliński w meczu Napoli z Rijeką.

W dziewiątej minucie Jakub Moder oddał strzał z ponad trzydziestu metrów, ale został zablokowany. I to było tyle na ponad pół godziny gry „Kolejorza” w Belgii. Lech wyglądał na zespół zmęczony, pozbawiony inspiracji do gry w swoim szybkim, kreatywnym stylu. Gdy Filip Bednarek krótkimi podaniami starał się otworzyć akcję zespołu, to po kilku zagraniach i niezbyt intensywnym pressingu rywali piłka do niego wracała, a bramkarz mógł tylko ją wykopać daleko od bramki. Tam, na połowie boiska walczył osamotniony Mikael Ishak, któremu tylko raz przed przerwą – i to w doliczonym czasie – udało się przedrzeć i oddać strzał. Niecelny.

Golkiper Lecha i tak był jego bohaterem, gdy po świetnym rozegraniu Standardu nagle w doskonałej sytuacji odnalazł się prawy obrońca, Fai, którego strzał obronił intuicyjnie Bednarek. Nie minęło pół godziny gry i musiał on znów reagować, gdy uderzał Oulare, napastnik gospodarzy. Strzałów Standardu było w pierwszej połowie dziewięć, w tym siedem z pola karnego Lecha, a cztery próby były celne. I na sam koniec tej części meczu bohaterem faktycznie okazał się napastnik Belgów, Oulare, choć nie tak, jakby chciał tego jego trener. Za uderzenie łokciem w pojedynku o górną piłkę zobaczył on drugą w meczu żółtą kartkę i musiał opuścić boisko.

Przed meczem trener Dariusz Żuraw zapowiadał, że Lech przyjechał do Liege po trzy punkty, ale tak na dobre to można było zobaczyć dopiero po przerwie. Wówczas przewaga liczebna przełożyła się na wyższe posiadanie piłki, choć początkowo niewiele więcej. Dopiero po dziesięciu minutach kapitalnie rozegrali akcję na lewej stronie Puchacz z Tibą, choć zagranie tego drugiego do Ishaka przechwycił bramkarz Standardu. Po kilku chwilach znów to Portugalczyk był wiodącą postacią ofensywy, po odbiorze i przyspieszeniu akcji do wbiegającego z prawej strony Sykory, to skrzydłowy powinien był wyprowadzić Lecha na prowadzenie.

Wreszcie równo po godzinie gry przyszło przełamanie. Kluczowy okazał się przechwyt Puchacza na wysokości pola karnego rywali, a następnie dogranie bocznego obrońcy do Ishaka, który mocnym strzałem w krótki róg dał Lechowi prowadzenie. Niestety to, co dobre nie trwało długo: w środku pola piłkę zgubił ten, który przyspieszył grę Lecha – Pedro Tiba! – a kontra Standardu skończyła się strzałem, który Bednarek obronił, lecz przy dobitce Tapsoby był bez szans.

Lech znów musiał dążyć do dominacji i wydawało się, że spycha swoich rywali coraz bardziej w ich pole karne, że kolejne okazje będą kwestią czasu. Jednak kwadrans przed meczem stała się… tragedia. Bo jak inaczej nazwać zachowanie Crnomarkovicia, który sfaulował w bezsensowny sposób i jeszcze na połowie Standardu rywala, gdy miał już żółtą kartkę? Otrzymał kolejną i siły się wyrównały, co z kolei napędziło rywali Lecha. Mecz w ostatnich dziesięciu minutach był bardzo otwarty, ale brakowało konkretów, bramkarze obydwu drużyn łapali piłkę po dośrodkowaniach, nie strzałach. Najlepszą szansę miał Tapsoba po dośrodkowaniu z prawej strony, ale napastnik Standardu na szczęście dla Lecha uderzył nad poprzeczką.

Prawdziwy dramat Lecha zdarzył się pod koniec doliczonego czasu gry, gdy ostatni atak przeprowadził Standard. Kolejne dośrodkowanie trafiło na głowę Konstantinosa Laifisa, a ten zadecydował o wygranej gospodarzy.

Royal Standard de Liège – Lech Poznań 2:1 (0:0)

Bramki: Abdoul Tapsoba 63, Kóstas Laḯfis 90 - Mikael Ishak 60

Standard: 16. Arnaud Bodart - 21. Collins Fai, 6. Noë Dussenne, 34. Kóstas Laḯfis, 24. Nicolas Gavory (76, 27. Laurent Jans) - 26. Nicolas Raskin (76, 28. Samuel Bastien), 20. Merveille Bokadi (46, 23. Abdoul Tapsoba), 8. Gojko Cimirot - 22. Maxime Lestienne (46, 18. Aleksandar Boljević), 9. Obbi Oularé, 32. Michel-Ange Balikwisha (76, 25. Felipe Avenatti).

Lech: 35. Filip Bednarek - 91. Bohdan Butko, 4. Thomas Rogne, 5. Đorđe Crnomarković, 27. Tymoteusz Puchacz - 21. Michał Skóraś (64, 44. Alan Czerwiński), 25. Pedro Tiba (78, 11. Filip Marchwiński), 15. Jakub Moder (78, 37. Ľubomír Šatka), 10. Dani Ramírez, 8. Jan Sýkora (64, 3. Wasyl Kraweć) - 9. Mikael Ishak (83, 14. Nika Kaczarawa).

Żółte kartki: Oularé, Balikwisha, Raskin, Boljević - Crnomarković, Butko, Kraweć.

Czerwone kartki: Obbi Oularé (45. minuta, Standard, za drugą żółtą) - Đorđe Crnomarković (74. minuta, Lech, za drugą żółtą).

Sędziował: Petr Ardeleanu (Czechy)

***

Przed meczem z Rijeką piękny hołd złożyli piłkarze Napoli zmarłemu w środę Diego Maradonie, wychodząc na boisko w koszulkach z numerem dziesięć i nazwiskiem Argentyńczyka. Sam mecz przebiegł pod znakiem dominacji gospodarzy i umiejętnie wyprowadzających kontry gości. Brakowało jednak klarownych sytuacji, aż pięć minut przed końcem pierwszej połowy przed polem karnym przebił się z piłką Piotr Zieliński, dogrywając przed pustą bramkę, gdzie piłkę niefortunnie do siatki wbił obrońca Rijeki, Armando Anastasio. Polak został zmieniony w drugiej połowie po godzinie gry, zaliczając tym samym swój najdłuższy występ w Napoli od końca września i od powrotu po zakażeniu koronawirusem. Jego zespół w końcówce podwyższył prowadzenie za sprawą Hirvinga Lozano i właśnie dwubramkowym zwycięstwem zakończyło się to spotkanie.

Zobacz również

© PZPN 2014. Wszelkie prawa zastrzeżone. NOWY REGULAMIN ŁNP od 25.03.2019 REGULAMIN PROFILU UŻYTKOWNIKA PZPN Polityka prywatności