Aktualności
[LIGA EUROPY] Odkupić swoje winy. Legia na „musiku”
Remis Legii Warszawa w pierwszym meczu I rundy kwalifikacji Ligi Europy z Europa FC został w Polsce przyjęty z szokiem i niedowierzaniem. „Wojskowi” byli murowanym faworytem starcia z wicemistrzem Gibraltaru, a jednak nie zdołali go pokonać. W czwartek drużyna Aleksandara Vukovicia rozegra rewanż, w którym ma obowiązek odkupić swoje winy i udowodnić, że był to jedynie wypadek przy pracy.
Takiego potknięcia, jak w ubiegłotygodniowym starciu z Europa FC, nie spodziewał się chyba nikt. Legioniści, mimo sporej przebudowy zespołu, wydawali się zdecydowanym faworytem potyczki. Rzeczywistość okazała się jednak brutalna. Drużyna ze stolicy biła głową w mur, nie mogąc znaleźć sposobu na defensywę gibraltarskiego zespołu, a co więcej, rywale stworzyli sobie kilka dogodnych sytuacji i przy wyższej skuteczności mogliby nawet przyjeżdżać do Warszawy z pewną zaliczką. Aleksandar Vuković przyznawał, że zdaje sobie sprawę z deficytów, ale jest dobrej myśli. – Dostrzegam braki pod względem szybkości, a także wychodzenia na pozycje. W tym aspekcie na pewno może być lepiej i jestem przekonany, że będzie. Wynik tego meczu nie jest na pewno budujący, ale to, jak pracują moi zawodnicy utwierdza mnie w opinii, że osiągniemy nasz cel i będziemy grać lepiej – powiedział szkoleniowiec Legii.
Kibice z Warszawy tyle spokoju nie mają. Legioniści razili apatycznością, nieskutecznością. Nie rzucili się na rywala od pierwszych minut, czego można było się spodziewać, a z biegiem czasu ich gra wcale nie ulegała poprawie. Po zakończeniu meczu piłkarze Legii podkreślali, że utrudnieniem była choćby sztuczna nawierzchnia, na której przyszło im grać z Europa FC. – Był to jakiś problem, tym bardziej, że organizatorzy nie polali boiska wodą. To utrudniało kontrolę nad piłką, ale warunki były przecież dla obu stron takie same – mówił Walerian Gwilia. – Nie chcę narzekać, lecz nawierzchnia była w pewnym sensie przygotowana pod gospodarzy i piłka poruszała się na niej bardzo wolno. Nie szukajmy jednak wymówek, po prostu w rewanżu musimy zrobić to, co do nas należy i awansować – dodawał Andre Martins.
Po powrocie do Polski drużyna Aleksandara Vukovicia rozegrała sparing z I-ligowym Radomiakiem Radom. Wysokie (5:0) zwycięstwo poprawiło nieco nastroje w zespole, ale wszyscy zdają sobie sprawę z faktu, że więcej spokoju może przynieść dopiero przekonujące zwycięstwo w rewanżu z Europa FC. W osiągnięciu tego celu nie pomoże Legii Vamara Sanogo, który doznał kontuzji w starciu z Gibraltarczykami, zmagający się z urazem Cafu oraz Luis Rocha, a także nowi piłkarze „Wojskowych” – Luquinhas oraz Ivan Obradović. Obaj nie zostali zgłoszeni do pierwszej rundy rywalizacji o fazę grupową Ligi Europy. Trener zapewnia jednak, że drużyna poradzi sobie także w tej sytuacji. – Spokojnie, osiemnastkę meczową skompletujemy. Zdaję sobie sprawę, że nikt nie był zachwycony wynikiem, który osiągnęliśmy na Gibraltarze. Nie czytałem i nie słuchałem doniesień na ten temat, zamiast tego skupiłem się na rzeczach, na których mam wpływ – zaznaczył „Vuko”.
Legia podejmie Europa FC o 21:00 na stadionie przy ul. Łazienkowskiej 3. Wszyscy kibice stołecznej drużyny wierzą w to, że rewanż będzie lekki, łatwy i przyjemny. Choć trener Vuković trochę tonuje nastroje, także ma świadomość, że triumf jest obowiązkiem jego podopiecznych. – W pierwszym meczu nasi rywale pokazali charakter, walczyli o każdą piłkę. Uważam jednak, że jesteśmy dużo lepsi i musimy to udowodnić w rewanżu – powiedział szkoleniowiec Legii. – Po prostu wierzymy, że pokonamy rywala. Gramy u siebie, jesteśmy zespołem bardziej doświadczonym w europejskich pucharach. Myślę, że to wystarczy, by zapewnić sobie awans – dodał.
Transmisję spotkania można obejrzeć na antenie TVP Sport.