Aktualności
[LIGA EUROPY] Obowiązek Legii Warszawa. Cel: IV runda kwalifikacji
Rozbita, targana problemami Legia Warszawa w czwartkowy wieczór zagra w III rundzie kwalifikacji Ligi Europy z luksemburskim F91 Dudelange. Mimo wielu kłopotów, z którymi w ostatnim czasie borykają się legioniści, cel jest prosty – liczy się tylko zwycięstwo.
Nie da się ukryć, że od początku sezonu piłkarze z Łazienkowskiej mocno zawodzą. W pierwszej rundzie kwalifikacji Ligi Mistrzów odprawili co prawda słabiutkie Cork City, ale już druga przeszkoda, czyli słowacki Spartak Trnava, okazała się zbyt trudna do przeskoczenia. Na pocieszenie legionistom została walka o fazę grupową Ligi Europy. Na krajowym podwórku Legia również radzi sobie bardzo przeciętnie. W trzech meczach zwyciężyła tylko minimalnie Koronę Kielce, notując dodatkowo remis z Lechią Gdańsk i porażkę z Zagłębiem Lubin. Nic więc dziwnego, że zarząd klubu podjął decyzję o zmianie trenera. Z posadą pożegnał się Dean Klafurić, a jego następcy jak dotąd nie wybrano. Dlatego w czwartek drużynę ze stolicy do boju poprowadzi Aleksandar Vuković.
Serb z polskim paszportem będzie miał trudne zadanie, choć rywal nie wydaje się zbyt wymagający. Kłopotem nie jest jednak klasa przeciwnika, a wewnętrzne kwestie klubu. W drużynie nie widać zapału, świeżości, a eksperymenty Deana Klafuricia, który konsekwentnie starał się wpoić swoim podopiecznym grę z trójką w obronie, mogą jeszcze długo odbijać się czkawką. W starciu z gdańską Lechią, czyli pierwszym meczu pod wodzą Vukovicia, warszawski zespół wyszedł na murawę już z czterema defensorami. To też nie jest łatwa sytuacja – rotacja nie tylko personalna, ale i taktyczna, może nieco skołować piłkarzy Legii. Wszyscy w klubie mają jednak nadzieję, że to już ostatnie chwile słabości mistrza Polski i od potyczki z luksemburczykami sporo się w postawie drużyny zmieni.
Legia na pewno jest drużyną, która musiałaby się obawiać swojego najbliższego rywala nawet znajdując się w tak kiepskiej dyspozycji, w jakiej jest obecnie. Nikt w stolicy nie wyobraża sobie, aby legioniści mogli mieć jakiekolwiek problemy z pokonaniem drużyny prowadzonej przez Dino Toppmollera. – O niespodziankę będzie trudno. W Luksemburgu nie ma ani jednego profesjonalnego klubu. Ostatnio graliśmy z zespołem, w którym wszyscy piłkarze normalnie pracują. Małe kluby w tym kraju płacą 500 euro miesięcznie, większe do pięciu tysięcy – mówił w rozmowie z „Przeglądem Sportowym” szkoleniowiec F91 Dudelange.
Trenujemy przed czwartkowym meczem 👊🏼💥 #LEGDUD pic.twitter.com/YhXqfXAHf7
— Legia Warszawa (@LegiaWarszawa) 7 sierpnia 2018
To, że w Luksemburgu brakuje profesjonalnego futbolu nie zaszkodziło piłkarzom Dudelange nawiązać równorzędnej walki w I rundzie kwalifikacji Ligi Mistrzów z węgierskim Videotonem Szekesfehervar. Na własnym terenie drużyna Dino Toppmollera zremisowała 1:1, natomiast na wyjeździe uległa rywalowi 1:2, choć przez chwilę napędziła przeciwnikowi strachu, doprowadzając do wyrównania. W drugiej rundzie kwalifikacji Ligi Europy już była zwycięska. Triumf 2:1 na własnym boisku i remis 1:1 na wyjeździe pozwolił jej odprawić z kwitkiem kosowską Dritę Gnjilane. To dla klubu z Luksemburga jeden z największych sukcesów w historii. Najdalej w europejskich pucharach piłkarze F91 Dudelange dotarli w sezonie 2012/2013, osiągając III rundę kwalifikacji Ligi Mistrzów.
Niezależnie od osiągnięć rywala, obowiązkiem Legii jest zwycięstwo w dwumeczu. Kibice z pewnością myślą o wysokim, kilkubramkowym triumfie, który mógłby nieco odciągnąć ich myśli od tego, co działo się z Legią w ostatnich tygodniach. Czy cel zostanie osiągnięty, przekonamy się w czwartkowy wieczór. Spotkanie Legia Warszawa – F91 Dudelange rozpocznie się o 21:00 na stadionie przy ulicy Łazienkowskiej. Rewanż zostanie rozegrany 16 sierpnia.