Aktualności
[LIGA EUROPY] Nokaut w Warszawie. Legia kończy rywalizację
Mecz Legii Warszawa z Karabachem Agdam miał dla mistrzów Polski niezwykle istotne znaczenie. Klub z Warszawy w trzech minionych sezonach nie zdołał awansować do fazy grupowej europejskich pucharów, więc kibice – ale i zarząd Legii – mogły mieć spore oczekiwania wobec kampanii w sezonie 2020/2021. Do Ligi Mistrzów awansować się nie udało, ale absolutnym minimum do realizacji pozostała promocja do fazy grupowej Ligi Europy. Z rangi potyczki z mistrzem Azerbejdżanu zdawali sobie sprawę zarówno trener Czesław Michniewicz, jak i Mateusz Wieteska. – W klubie wszyscy doskonale wiedzą, jaka jest waga tego spotkania. Nie rozmawiamy o tym, bo mamy świadomość, jakie są konsekwencje awansu lub jego braku. Zajmujemy się tym, na co mamy wpływ, czyli sposób gry. Dużo będzie zależało od psychiki, od tego, czy zawodnicy będą potrafili pokazać swoje wysokie umiejętności piłkarskie – mówił szkoleniowiec „Wojskowych”. Wtórował mu Wieteska. – Wiemy doskonale, jak ważny to dla nas mecz. Jesteśmy do niego bardzo dobrze przygotowani, przeanalizowaliśmy naszego rywala, wiemy, czego się po nim spodziewać. Mam wrażenie, że z treningu na trening prezentujemy się coraz lepiej, dlatego jestem optymistycznie nastawiony przed tym spotkaniem – uważa.
Trener Czesław Michniewicz nieco zaskoczył składem swojej drużyny. Na ławce rezerwowych spotkanie rozpoczęli między innymi wspomniany Wieteska, a także Walerian Gwilia, Michał Karbownik, Paweł Wszołek i Luquinhas. W pierwszych minutach odważniej do ataków ruszyła drużyna Gurbana Gurbanova, ale legioniści dość szybko odzyskali kontrolę nad boiskowymi wydarzeniami. Groźnie zrobiło się w 10. minucie spotkania, ale po zagraniu z lewej strony skutecznie piłkę odbił Artur Boruc. Drużyna z Azerbejdżanu największe zagrożenie pod bramką Legii stwarzała po dośrodkowaniach – w defensywie warszawskiej ekipy dało się wyczuć zdenerwowanie i brak właściwej komunikacji. Kilka minut później znów swoje zrobił Boruc, gdy po prostopadłym podaniu w dogodnej sytuacji znalazł się Kwabwena Obusu.
Legioniści dali zepchnąć się do defensywy, a nieliczne próby ataków kończyły się zazwyczaj już w środku pola lub niecelnym podaniem w kierunku Tomasa Pekharta. Najbardziej zapracowanym piłkarzem był wciąż Boruc, który bronił kolejne strzały, choćby Urosa Maticia czy Filipa Ozobicia. Legia po raz pierwszy wdarła się w pole karne Karabachu w 30. minucie, gdy po rzucie rożnym piłka trafiła do Joela Valencii. Z jego strzałem z kłopotami, ale jednak dał sobie radę Shakhrudin Magomedaliyev. Dziewięć minut później po błędzie Bartosza Slisza zrobiło się z kolei bardzo groźnie pod bramką Legii, ale po raz kolejny obronną ręką wyszedł Boruc, który obronił zarówno pierwszy strzał, jak i dobitkę. Trzy minuty przed przerwą potężnym uderzeniem z dystansu popisał się Filip Mladenović, ale golkiper Karabachu zdołał sparować piłkę nad poprzeczkę.
Na drugą połowę Legia wyszła z dużo większym animuszem. Niestety, po pierwszych atakach spełnił się czarny sen. W 50. minucie i dośrodkowaniu z lewej strony boiska piłka poza zasięgiem Artura Boruca dotarła do Patricka Andrade, a ten wślizgiem wepchnął ją do siatki. Niespełna kwadrans później było już 2:0. Z defensywą Legii zabawił się Abdellah Zoubir, który ograł niczym przedszkolaka Josipa Juranovicia, wpadł w pole karne i pokonał Artura Boruca.
To był cios, który ostatecznie podciął skrzydła drużynie Czesława Michniewicza. Na domiar złego, Karabach nie zamierzał ograniczać się do obrony. W 70. minucie podwyższył prowadzenie na 3:0. Po podaniu z prawej strony boiska zupełnie niepilnowany Filip Ozobić bez większych problemów umieścił piłkę w siatce. O ile wcześniej mogliśmy mówić o nokdaunie, tak trzecia bramka posłała Legię na deski na dobre.
Legioniści nie mieli w starciu z Karabachem żadnych argumentów. W defensywie popełniali mnóstwo błędów, nie brakowało ich także w środkowej strefie, a osamotniony w ataku i odcięty od podań Tomas Pekhart nie mógł sam znaleźć sposobu na obrońców Karabachu. Drużyna ze stolicy w smutnych okolicznościach zakończyła swój udział w europejskich pucharach w sezonie 2020/2021.
1 października 2020, Warszawa
Legia Warszawa – Karabach Agdam 0:3 (0:0)
Bramki: Patrick Andrade 50, Abdellach Zoubir 62, Filip Ozobić 70.
Legia: 1. Artur Boruc – 2. Josip Juranović , 5. Igor Lewczuk, 55. Artur Jędrzejczyk, 25. Filip Mladenović – 21. Rafael Lopes (56, 22. Paweł Wszołek), 7. Domagoj Antolić (63, 82. Luquinhas), 67. Bartosz Kapustka (66, 14. Michał Karbownik), 99. Bartosz Slisz, 11. Joel Valencia – 9. Tomas Pekhart.
Karabach: 1. Shakhrudin Magomedaliyev – 5. Maksim Medvedev, 55. Badavi Huseynov, 81. Kevin David Medina Rentiera, 30. Abbas Huseynov – 19. Filip Ozobić (75, 9. Jaime Romero), 2. Gara Garayev, 6. Patrick Andrade, 8. Uros Matić, 10. Abdellah Zoubir (63, 11. Mahir Emreli) – 7. Kwabwena Obusu (84, 44. Elvin Jafarguliyev).
Żółte kartki: Slisz, Lewczuk - Zoubir.
Sędziował: Tobias Stieler (Niemcy).