Aktualności
[LIGA EUROPY] Na drodze do fazy grupowej. Przed Jagiellonią i Lechem drugi krok
Cztery mecze, dwanaście bramek zdobytych, żadnej straconej – to bilans Jagiellonii Białystok i Lecha Poznań w pierwszej rundzie kwalifikacji Ligi Europy. Ta odeszła już jednak w zapomnienie, bo na naszych przedstawicieli w tych rozgrywkach czekają już kolejni rywale.
Białostoczanie, którzy w pierwszej rundzie bez problemu uporali się z gruzińskim Dinamo Batumi (1:0 i 4:0), tym razem zagrają z azerską Gabalą. To już przeciwnik z nieco wyższej półki niż Dinamo – drużyna dowodzona aktualnie przez Romana Grygorczuka to regularny uczestnik fazy grupowej Ligi Europy. W sezonie 2015/2016 Azerowie wyeliminowali w fazie play-off Panathinaikos Ateny, a w grupie rywalizowali z Borussią Dortmund, PAOK Saloniki i FK Krasnodar. Zajęli w niej co prawda czwartą pozycję, a w kolejnych rozgrywkach znów znaleźli się w tej fazie rozgrywek. Po drodze wyrzucili z rywalizacji między innymi francuskie OSC Lille. Tym razem cel Azerów jest podobny, a pierwszym ich przeciwnikiem będzie właśnie Jagiellonia. – To na pewno silny zespół, który w minionym sezonie był o krok od wywalczenia tytułu mistrzowskiego. Naszym celem jest jednak wyeliminowanie „Jagi”, do czego za wszelką cenę będziemy dążyć – przyznał szkoleniowiec FK Gabala.
W poprzednim sezonie drużyna Grygorczuka zajęła drugie miejsce w lidze, o dziesięć punktów przegrywając tytuł mistrzowski z Karabachem Agdam. W klubie doszło do małej rewolucji kadrowej, więc głównym zadaniem trenera jest właściwe poukładanie wszystkich elementów. – Nie chcemy wymieniać co sezon kilku zawodników, ale takie są realia futbolu. To trudna sytuacja, ale skoro już do niej doszło, trzeba się przystosować. Nasza taktyka się nie zmieni, bo zawsze staramy się uzupełniać skład piłkarzami, którzy do niej od razu pasują – zapewnił Roman Grygorczuk. Azerski klub w trwającym okienku transferowym miał również do czynienia z ligą polską. Do Cracovii trafił Sergei Zenjov, natomiast w Gabali zameldował się występujący ostatnio w Górniku Łęczna Hiszpan Javi Hernandez. W dyspozycji szkoleniowca wicemistrza Azerbejdżanu pozostaje też polski golkiper Dawid Pietrzkiewicz, choć mało prawdopodobne wydaje się, by zagrał przeciwko Jagiellonii.
🔥 Dzień meczowy 🔥
— Jagiellonia (@Jagiellonia1920) 13 lipca 2017
⚽ @GabalaSC - Jaga
🕖 19:00
📺 @sport_tvppl
🏟 Bakcell Arena
🏆 @EuropaLeague
📱 #GABJAG
🔝TYPY @stspolska
👊 #SUPERBOHATEROWIE 👊
Zespół Ireneusza Mamrota na mecz wyjechał bez kontuzjowanych Rafała Grzyba, Karola Świderskiego i Piotra Tomasika. Wciąż niepewny jest także występ młodzieżowego reprezentanta Polski Przemysława Frankowskiego, w przypadku którego trwa walka z czasem. Trener wicemistrza kraju nie traci jednak optymizmu. – Przyjechaliśmy, by walczyć o korzystny rezultat. Zdajemy sobie sprawę z siły przeciwnika, ale wierzymy w to, że nasza ciężka praca przyniesie efekty. Jesteśmy nastawieni pozytywnie, choć czeka nas z pewnością bardzo trudne spotkanie – powiedział Ireneusz Mamrot. – Spotkają się dwie silne i wyrównane drużyny, pomiędzy którymi nie ma aż tak dużej różnicy, by którykolwiek był w stanie już w pierwszym meczu rozstrzygnąć losy rywalizacji – dodał. – Wiemy, na co nas stać. W żadnym momencie nie ustąpimy – wtórował mu Taras Romanczuk, pomocnik Jagiellonii.
Odpuścić nie zamierza także Lech Poznań, którego po wyeliminowaniu FK Pelister czeka bój z norweskim FK Haugesund. „Kolejorz” w pierwszej rundzie kwalifikacji zrobił to, co do niego należało, dwukrotnie wysoko rozbijając rywala. W tym dwumeczu swój debiut w barwach Lecha zanotował Nicklas Barkroth. – Bardzo miło zacząć grę w nowym klubie od zwycięstwa. Przed nami jeszcze wiele pracy, ale dzięki temu wiem, że będziemy grali jeszcze lepiej – powiedział nowy nabytek drużyny z Poznania. Kolejnym sprawdzianem będzie potyczka z FK Haugesund, czyli czwartą drużyną poprzedniego sezonu ligi norweskiej. W bieżących rozgrywkach (tamtejsza Eliteserien gra systemem wiosna-jesień) ekipa dowodzona przez Eirika Hornelanda zajmuje jednak dopiero ósmą pozycję, ale w minionej kolejce pokonała Tromso 2:0.
— Lech Poznań (@lechpoznan) 13 lipca 2017
W pierwszej rundzie kwalifikacji Ligi Europy FK Haugesund mierzyło się z północnoirlandzkim Coleraine FC. Losy rywalizacji rozstrzygnęło już pierwsze spotkanie, w którym norweska drużyna rozgromiła rywali aż 7:0. W rewanżu padł co prawda bezbramkowy remis, ale dla Norwegów był to już właściwie tylko pewien rodzaj wycieczki. – Skandynawskie zespoły charakteryzują się dobrym przygotowaniem fizycznym, organizacją gry i defensywą. Z takimi gra się ciężko, ale mamy do wykonania swoje zadanie. Wiemy, jakim potencjałem dysponujemy. Mamy szansę uzyskać dobry wynik i wygraną w dwóch spotkaniach – zapewnił Barkroth.
Trener Lecha Nenad Bjelica najprawdopodobniej będzie musiał dać szansę debiutu Duńczykowi Christianowi Gytkjaerowi. Pozyskany z TSV 1860 Monachium napastnik ma zastąpić bliskiego odejścia z klubu Marcina Robaka, a także kontuzjowanego Nickiego Billego Nielsena. Co ciekawe, na boisku może spotkać… swojego brata, który jest zawodnikiem FK Haugesund. Frederik nie jest co prawda podstawowym piłkarzem norweskiej ekipy, ale na pewno chciałby choć przez kilkanaście minut stanąć oko w oko z Christianem. Byłby to bardzo rzadki przypadek, gdy rodzeni bracia rywalizowaliby ze sobą w europejskich pucharach.
Obie polskie ekipy pierwsze mecze drugiej rundy kwalifikacji Ligi Europy rozegrają na wyjazdach. Zarówno Jagiellonia jak i Lech swoje boje rozpoczną o 19:00.
Emil Kopański