Aktualności
[LIGA EUROPY] Legia Warszawa walczy o fazę grupową. „Nie możemy powtórzyć błędów”
Już w czwartek o 20:45 Legia Warszawa rozpocznie rywalizację w decydującej fazie kwalifikacji Ligi Europy. Po pożegnaniu się z marzeniami o Lidze Mistrzów podopieczni Jacka Magiery zmierzą się z mołdawskim Sheriffem Tyraspol. – Popełniliśmy zbyt wiele błędów. Nie możemy ich powtórzyć – mówi Krzysztof Mączyński.
W pierwszych tygodniach sezonu 2017/2018 legioniści zawodzą. Co prawda zdarzają im się przebłyski wysokiej formy, jak w dwumeczu z IFK Mariehamn i spotkaniu z Piastem Gliwice, ale w tym samym okresie nie sprostali Astanie w trzeciej rundzie kwalifikacji Ligi Mistrzów, a w ekstraklasie po pięciu meczach mają na koncie zaledwie siedem oczek. To, co było, już jednak się nie liczy. Przed Legią kolejny ważny sprawdzian, którego stawką jest faza grupowa Ligi Europy. – Liczę na to, że każdy następny mecz będzie przełomowym i pozwoli piłkarzom wejść na wyższy poziom – powiedział trener Jacek Magiera. – Dwumecz z Astaną jest już za nami, skupiamy się na przyszłości. Popełniliśmy za dużo błędów i nie możemy ich powtórzyć – dodał Krzysztof Mączyński.
Reprezentant Polski jest jedną z najjaśniejszych postaci zespołu z Warszawy w ostatnich tygodniach. Wywalczył sobie miejsce w podstawowej jedenastce, a za zaufanie ze strony szkoleniowca odwdzięczył się bramkami w meczach z Wisłą Puławy (1/16 finału Pucharu Polski) oraz Piastem Gliwice. Jego postawa może mieć olbrzymie znaczenie w pierwszym meczu z Sheriffem, gdyż z powodu choroby na murawę nie wyjdzie Michał Kopczyński. Gra w środku pola w dużej mierze powinna więc oprzeć się na „Mące”, tym bardziej, że Tomasz Jodłowiec dopiero wraca do optymalnej dyspozycji. Na grę w środku pola zwrócił uwagę także trener Sheriffa Roberto Bordin. – Legia przypomina mi Karabach Agdam. Potrafi przytrzymać piłkę w środku, jej zawodnicy dobrze operują skrzydłami, umieją grać skrzydłami, przechodzić z obrony do ataku. W grze legionistów łatwo dostrzec dużo jakości – skomplementował mistrza Polski szkoleniowiec mołdawskiej ekipy.
Dla wielu kibiców rywal Legii jest drużyną zagadkową. W poprzednim sezonie w fazie zasadniczej zespół z Tyraspola zajął drugie miejsce, ustępując Dacii Kiszyniów. W meczu decydującym o mistrzostwie kraju padł remis 1:1, jednak rzuty karne dużo lepiej (3:0) wykonywali zawodnicy Roberto Bordina i to właśnie oni sięgnęli po krajowy prymat. W bieżących rozgrywkach są jedyną drużyną, która nie zaznała jeszcze goryczy porażki. W sześciu spotkaniach cztery razy zwyciężyła i dwukrotnie podzieliła się punktami z rywalem. W II rundzie kwalifikacji Ligi Mistrzów Sheriff odprawił z kwitkiem albański FK Kukesi, ale w kolejnej fazie nie sprostał wspomnianemu wcześniej Karabachowi. Trener Jacek Magiera zapewnia, że rywal został rozpracowany. – Oglądałem spotkania Mołdawian i wiem, na kogo trzeba uważać. Z pewnością takim zawodnikiem jest Ziguy Badibanga. To bardzo szybki, ruchliwy, często zmieniający pozycje na boisku piłkarz. Zresztą, cały zespół Sheriffa jest złożony z ambitnych graczy, którzy dobrze czują się zwłaszcza w grze z kontrataku. Musimy być bardzo uważni – powiedział „Magic”.
Choć Sheriff w ostatnich kilkunastu latach absolutnie zdominował rozgrywki w Mołdawii, sam klub nie czuje się mołdawski. Czwartkowy rywal Legii to drużyna z Naddniestrza, czyli absolutnie prorosyjskiego regionu w kraju, który chce się od niego odłączyć. Tyraspol jest stolicą tego terytorium, posiadającego nawet własny parlament. Już w 1990 roku Naddniestrze ogłosiło deklarację niepodległości, jednak nie jest ona uznawana na arenie międzynarodowej.
🔥DZIEŃ MECZOWY🔥
— Legia Warszawa (@LegiaWarszawa) 17 sierpnia 2017
🏆 @EuropaLeague
⚽️ Legia-Sheriff
⏰ 20:45
🏟 #Ł3
🎫 16,343 https://t.co/HlxxXZWwM9
📺 TVP 2
📲 #LEGSHE
Hej Legia gol‼️ pic.twitter.com/KnhFGpdy3i
Legię czeka więc trudna batalia, jednak nie da się ukryć, że to właśnie mistrz Polski jest faworytem dwumeczu. Od sezonu 2011/2012 drużyny z Warszawy tylko raz zabrakło w fazie grupowej europejskich pucharów – stało się to w rozgrywkach 2012/2013, gdy Legia w IV rundzie kwalifikacji Ligi Europy musiała uznać wyższość norweskiego Rosenborga. Tym razem nikt nie myśli nawet o tak czarnym scenariuszu. – Naszym celem jest faza grupowa. Tylko w takich rozgrywkach możemy się rozwijać – zapewnił Jacek Magiera. Legia pozostała jedynym polskim zespołem w europejskich pucharach, więc emocji związanych z rywalizacją o awans do kolejnego etapu rywalizacji w LE na pewno nie zabraknie.
Emil Kopański