Aktualności

[LIGA EUROPY] Lech przyjechał do Charleroi, by awansować do fazy grupowej

Aktualności01.10.2020 
Lech Poznań w ostatniej rundzie eliminacji Ligi Europy zagra na wyjeździe z belgijskim Charleroi (czwartek, godz. Godz. 19, transmisja Polsat Sport). – Jeśli zagra tak dobrze, jak w ostatnim spotkaniu w europejskich pucharach, to jest w stanie awansować do fazy grupowej – uważa Mirosław Waligóra, który w belgijskich klubach grał przez piętnaście lat.

Podopieczni trenera Dariusza Żurawia w tym sezonie imponują w europejskich pucharach. Jak burza przeszli przez trzy rundy eliminacyjne. Rywalom z Łotwy, Szwecji i Cypru strzelili 11 goli, a nie stracili żadnego. Duże wrażenie zrobiło zwycięstwo 5:0 z Apollonem Limassol, zwłaszcza że to przeciwnik był rozstawiony. W decydującej o awansie do fazy grupowej rundzie też nie byli rozstawieni i trafili na Charleroi.

Belgowie w lidze zajęli trzecie miejsce, co było niespodzianką. Do wicemistrzostwa zabrakło im tylko punktu. Do eliminacji Ligi Europy przystąpili od trzeciej rundy. Awansowali po dogrywce, w której pokonali 2:1 Partizan Belgrad.

– Mają bardzo dobrego szkoleniowca Karima Belhocine, który przez dwa sezony zbierał doświadczenie jako asystent trenera Anderlechtu Bruksela, a przez kilka kolejek nawet prowadził tę drużynę. Bardzo dobrze odnalazł się w Charleroi i osiągnął naprawdę świetny wynik. Nikt nie spodziewał się, że w lidze tak daleko zajdą – przyznaje Waligóra, srebrny medalista olimpijski z 1992 roku. – Jeśli chodzi o skład, to mają skutecznego strzelca Kaveha Rezaeia z Iranu. Dobrze spisuje się też jego rodak Ali Gholizadeh. Groźnym napastnikiem jest Shamar Nicholson. Świetnie odnalazł się znany z występów w Śląsku Wrocław Ryota Morioka. Nie poradził sobie w Anderlechcie, ale w Charleroi gra pierwsze skrzypce – dodaje.



W tegorocznej edycji europejskich pucharów poznaniacy przełamali jedną klątwę – pierwszy raz poradzili sobie z zespołem ze Szwecji (wygrali 3:0 z Hammarby). Może teraz uda się z rywalem z Belgii. Zespołu z tego kraju też do tej pory nie wyeliminowali. Zaledwie dwa lata temu rywalizowali z KRC Genk, wtedy piątym zespołem belgijskiej ekstraklasy. W trzeciej rundzie eliminacji Ligi Europy przegrali dwukrotnie (0:2 i 1:2). W sezonie 2009/2010 walczyli o awans do fazy grupowej z Club Brugge. Odpadli, bo gorzej wykonywali rzuty karne.

– Pamiętam mecze z Genk, a Belgowie wtedy dominowali. Dzisiaj gramy taką piłkę, która nie tylko jest atrakcyjna, ale też skuteczna. Szanujemy rywala, ale się go nie boimy. Będziemy chcieli pokazać, że wygrane w tym sezonie w europejskich pucharach nie były przypadkowe – zapewnia trener Żuraw. – Przyjechaliśmy do Charleroi, żeby awansować do fazy grupowej. Rozbudziliśmy nadzieje kibiców. To, co pokazaliśmy do tej pory, pozwala nam optymistycznie patrzeć w przyszłość. Nasi przeciwnicy są zespołem bardzo doświadczonym, zorganizowanym i czeka nas trudne zadanie – przyznaje.



Waligóra, który do Belgii wyjechał z Hutnika Kraków w 1994 roku i grał przez 15 sezonów, uważa, że Lecha stać na awans. – Jeśli zagra tak dobrze jak z Apollonem, to daje poznaniakom 55 procent szans. Musi znów wznieść się na wyżyny możliwości, bo Charleroi jest w formie – zaznacza Waligóra. – W bieżących rozgrywkach w siedmiu meczach Belgowie tylko raz stracili punkty. Postawa Charleroi jest dużym zaskoczeniem. Siłą tej drużyny jest zgranie i skład, który niewiele się zmienił. Stracili jednego ważnego zawodnika, a pozyskali dwóch: Rezaeia i Guillaume Gilleta, którzy wskoczyli do podstawowego składu – dodaje.

Lech poniósł większe straty, bo odeszli podstawowi piłkarze – Christian Gytkjaer, Kamil Jóźwiak, Robert Gumny, a kontuzji doznał Mickey van der Hart. Poznański klub znalazł jednak godnych następców – strzelanie bramek świetnie wychodzi Mikaelowi Iskhakowi (osiem goli). Na lewym skrzydle na razie świetnie Jóźwiaka zastępuje 18–letni Jakub Kamiński (trzy bramki), a Gumnego na prawej obronie Alan Czerwiński. Do tego formą imponują Pedro Tiba i Dani Ramirez.

– Charleroi to drużyna dobrze zorganizowana i doświadczona, ale nie boimy się tego spotkania. Pokazaliśmy w Europie, że potrafimy grać z faworytami i wygrywać. Nie trzeba nas motywować. Dla każdego z nas jest to szansa, by pokazać klub, a także siebie w Europie – zapewnia Kamiński. – Zagramy ofensywnie. Chcemy pokazać, że poziom ekstraklasy się podnosi i zaistnieć w Lidze Europy. Mam nadzieję, że wygramy i europejskie rozgrywki wrócą na Bułgarską – podkreśla.



Polski zespół (Legia) w fazie grupowej europejskich pucharów ostatni raz grał w sezonie 2016/2017. Rok wcześniej także Lech był w grupie Ligi Europy. Później było z tym gorzej, ale w tym sezonie właśnie te dwa zespoły stoją przed szansą, by odegrać większą rolę w pucharach. – Dobrze by było, by zdobyli trochę punktów do rankingu. Chciałbym, bym nowym roku mógł wciąż oglądać polską drużynę w europejskich pucharach. Na razie Lech zrobił świetne wrażenie. Oby to podtrzymał – mówi Waligóra.

Andrzej Klemba

Fot. Przemysłąw Szyszka/ Cyfrasport

Zobacz również

© PZPN 2014. Wszelkie prawa zastrzeżone. NOWY REGULAMIN ŁNP od 25.03.2019 REGULAMIN PROFILU UŻYTKOWNIKA PZPN Polityka prywatności