Aktualności
[LIGA EUROPY] Lech Poznań zakończył europejską przygodę. Rangersi znów lepsi
Świetne eliminacje – cztery pewne wygrane, a potem początek rywalizacji grupowej dawał nadzieje, że Lech może wyjść z grupy. Nie chodzi oczywiście o wyniki, bo wicemistrzowie Polski ulegli Benfice Lizbona (2:4) i Rangers FC (0:1), ale pokazali grę odważną i ofensywną. Potem efektownie pokonali Standard Liege 3:1, a w rewanżu po godzinie wygrywali 1:0 i grali w przewadze. Nie dość, że nie utrzymali prowadzenia, to też stracili zawodnika z powodu czerwonej kartki i dali sobie wbić dwa gole. A zwycięstwo w Belgii sprawiłoby, że mieliby jeszcze o co grać. Tymczasem polegli w Lizbonie 0:4 i ostatni mecz grupowy był już tylko na pocieszenie. Lechici mogli w nim pokazać, że są zespołem, który pasuje do Ligi Europy. Mieli też za co rewanżować się Szkotom, bo w Glasgow byli równorzędnym rywalem.
Więcej do wygrania mieli goście, bo walczyli o pierwsze miejsce w grupie. Lech, skoro już stracił szanse na awans, chce odrabiać straty w PKO Ekstraklasie. Od lidera – Legii Warszawa – ma dziesięć punktów mniej. Trener Żuraw sporo zmienił w składzie w porównaniu do ligowego zwycięstwa 4:0 z Podbeskidziem Bielsko-Biała. Od początku wystąpili zawodnicy, którzy mniej grają w tym sezonie. I tak w miejsce Alana Czerwińskiego biegał Bohdan Butko, za Jakuba Modera był Karlo Muhar, a za Daniego Ramireza Filip Marchwiński. W lidze wystąpił Jan Sykora, a przeciwko Szkotom Michał Skóraś. Nie było też Wasyla Krawcia, a od początku wybiegł Tymoteusz Puchacz.
Pierwsi groźnie zaatakowali gospodarze – po rzucie rożnym piłka trafiła do Pedro Tiby. Portugalczyk nabrał jednego rywala i kopnął z 18 metrów, ale bramkarz Rangers złapał strzał. Po chwili urazu skręcenia stawu skokowego doznał Skóraś. Zastąpił go Sykora. W 15. minucie Lech powinien prowadzić – po dokładnym dośrodkowaniu Jakuba Kamińskiego, niepilnowany Lubomir Satka głową z około siedmiu metrów uderzył tuż nad bramką. Piłkarze trenera Żurawia byli konkretniejsi pod polem karnym rywala. Rangersi kilka razy też zaatakowali, ale Filip Bednarek nawet nie musiał interweniować.
Goście nie mieli za bardzo pomysłu, ale gola sprezentowali im poznaniacy. W zupełnie niegroźnej sytuacji Kamiński podał piłkę pod nogi Cedrica Ittena, który pobiegł na bramkę, nabrał Djordje Crnomarkovicia i nie dał szans bramkarzowi Lecha. Przed meczem trener Żuraw przyznał, że rywale na tym poziomie takie błędy wykorzystują bezlitośnie i tak się właśnie stało. Lech na własne życzenie przegrywał 0:1.
W przerwie na straconą bramkę zareagował trener Żuraw. Weszli Moder i Kraweć. To miało pomóc w odrobieniu strat. Polak szybko błysnął akcją lewym skrzydłem, ale Mikael Ishak nie zdążył do piłki. Był aktywny i bardzo chciał się pokazać. Kolejną okazję Lech miał w 56. minucie. Puchacz uderzył z rzutu wolnego z 18 metrów nad murem, ale Jon McLaughlin nie dał się zaskoczyć. Gospodarze coraz dłużej przebywali na połowie rywali, wysoko ich atakowali i próbowali zmusić ich do błędu.
Szkoleniowiec Lecha dążył do odwrócenia losów meczu i wymienił ofensywnych zawodników – weszli Dani Ramirez i Mohammad Awwad. Gola zdobyli jednak goście. Po rzucie wolnym głową uderzył Connor Goldson, piłka odbiła się od poprzeczki, linii bramkowej i z bliska wbił ją Ianis Hagi. Ten gol bardzo podciął skrzydła polskiej drużynie. To Szkoci byli teraz w ataku i stwarzali kolejne okazje.
10 grudnia 2020, Poznań
Lech Poznań – Rangers FC 0:2 (0:1)
Bramki: Itten 31, Hagi 72.
Lech: 35. Filip Bednarek - 91. Bohdan Butko, 37. Lubomír Satka, 5. Djordje Crnomarković, 27. Tymoteusz Puchacz - 21. Michał Skóraś (12, 8. Jan Sykora; 64, 10. Dani Ramirez), 6. Karlo Muhar, 25. Pedro Tiba (46, 15. Jakub Moder), 11. Filip Marchwiński, 38. Jakub Kamiński (46, 3. Wasyl Kraweć) - 9. Mikael Ishak (64, 29. Mohammad Awwad).
Rangers: 33. Jon McLaughlin - 16. Nathan Patterson (66, 2. James Tavernier), 6. Connor Goldson, 26. Leon Balogun (80, 3. Calvin Bassey), 31. Borna Barišić - 37. Scott Arfield, 15. Bongani Zungu (77, 21. Brandon Barker), 18. Glen Kamara - 17. Joe Aribo, 11. Cedric Itten (80, 20. Alfredo Morelos), 7. Ianis Hagi (77, 14. Ryan Kent).
Żółte kartki: Zungu, Balogun.
Sędzia: José María Sánchez Martínez (Hiszpania).
Andrzej Klemba
fot. Cyfrasport