Aktualności
Do… czterech razy sztuka? Bayern w drodze po triumf w Lidze Mistrzów
Monachijczycy po raz ostatni triumfowali w tej rywalizacji w 2013 roku. Po kolejnym roku do zespołu dołączył Lewandowski, któremu nie udało się zwyciężyć w Lidze Mistrzów w barwach Borussii Dortmund – z BVB dotarł do finału, by przegrać właśnie z Bayernem. Po transferze miał ogromne nadzieje na osiągnięcie tego sukcesu, ale w ostatnich trzech sezonach czegoś brakowało. Teraz – za czwartym razem – ma być inaczej.
W pierwszym sezonie „Lewego” w Monachium Bayern w Lidze Mistrzów mknął jak burza. W fazie grupowej doznał tylko jednej porażki, w wyjazdowej potyczce z Manchesterem City. Miał już jednak na koncie wcześniejszy triumf nad „The Citizens”, a także imponujące zwycięstwo z AS Roma (7:1). Zajął oczywiście pierwsze miejsce w grupie, a w 1/8 finału los skojarzył Bayern z Szachtarem Donieck. O ile Ukraińcy po pierwszym meczu na własnym terenie, zremisowanym 0:0, mogli mieć jeszcze jakieś nadzieje, o tyle w rewanżu monachijczycy zdeklasowali rywala. Wygrali 7:0, a gola i asystę zaliczył Lewandowski. W ćwierćfinale Bayern znów pokazał swoją siłę. Co prawda najpierw przegrał z FC Porto 1:3, ale w drugim spotkaniu zapakował przeciwnikom aż sześć bramek i zapewnił sobie awans do półfinału. Tam zaczęły się schody, na które monachijczycy nie dali już rady się wspiąć – w pierwszym meczu z Barceloną przegrali 0:3 i choć w rewanżu wygrali 3:2, pożegnali się z rozgrywkami.
Sezon 2015/2016 przyniósł Bawarczykom rywalizację grupową z Arsenalem, Olympiakosem i Dinamem Zagrzeb. Bayernowi przydarzyła się wpadka – w trzeciej potyczce uległ bowiem londyńczykom 0:2 – ale później znów pokazał dużą klasę. Szalał Robert Lewandowski, który po sześciu meczach w grupie miał już na koncie siedem bramek. W 1/8 finału monachijska ekipa trafiła na Juventus. Rywalizacja z Włochami była bardzo zacięta i w obu meczach padł remis 2:2. O wszystkim musiała zadecydować dogrywka, wygrana przez Bayern. Niespodziewanie dużo problemów sprawiła ćwierćfinałowa potyczka z Benfiką. Wydawało się, że Bawarczycy poradzą sobie łatwo, ale portugalski zespół postawił trudne warunki. Ostatecznie Bayern awansował do półfinału po wygranej 1:0 i remisie 2:2. Walka o finał również była bardzo zacięta. Fenomenalne w tamtym sezonie Atletico Madryt awansowało do decydującej rozgrywki dzięki bramce zdobytej na wyjeździe. Drużyna z Monachium znów musiała obejść się smakiem.
Poprzednie rozgrywki były dla Bayernu – w „epoce” Roberta Lewandowskiego – najmniej udane. Już w fazie grupowej Bawarczycy doznali dwóch porażek. Ulegli Atletico Madryt, a także zaskakująco przegrali z Rostowem. W grupie zajęli drugie miejsce, a w 1/8 finału trafili na Arsenal. To był zdecydowanie najlepszy moment Bayernu w tamtej edycji Ligi Mistrzów. Dwa zwycięstwa 5:1 pokazały, że porażki w fazie grupowej były jedynie małą zadyszką. Los nie oszczędzał jednak monachijczyków. W ćwierćfinale skojarzył ich z Realem Madryt i „Die Roten” nie zdołali już pokonać tej przeszkody, choć odpadli dopiero po dogrywce rewanżowego spotkania.
Bieżąca edycja ma przynieść przełamanie. Pod wodzą Juppa Heynckesa w Lidze Mistrzów Bayern zaliczył wyłącznie zwycięstwa. Szkoleniowiec zaczął też rotować składem w rozgrywkach krajowych – coraz częściej dawał odpoczywać piłkarzom podstawowej jedenastki, by ci byli skupieni i w pełni sił zwłaszcza na mecze w europejskich pucharach. – Mamy co najmniej dwudziestu zawodników z absolutnego światowego topu. Nic więc dziwnego, że mogę sobie na to pozwolić, tym bardziej, że każdemu ufam – tłumaczył swoje personalne decyzje szkoleniowiec „Die Roten”. Rotacje przynoszą spodziewany skutek. W Bundeslidze Bayern może zapewnić sobie tytuł mistrzowski już w najbliższy weekend, a w Lidze Mistrzów zdeklasował Besiktas. – Jestem doświadczonym trenerem. Wiem, czego potrzeba drużynie, gdy walczy w Lidze Mistrzów. Cały czas się doskonalimy, ale jesteśmy gotowi do walki z najbardziej wymagającymi przeciwnikami – dodał Heynckes. Podobnego zdania są jego podopieczni. – Do Bayernu przychodzi się po to, by rywalizować z absolutną światową czołówką. Bardzo się cieszę, że mam taką okazję. Liga Mistrzów to bardzo trudne rozgrywki, wszystkie drużyny mają wielką jakość. Nie tylko te, które nazywają się Real Madryt czy Barcelona – podkreślił Niklas Sule, dla którego są to pierwsze rozgrywki Ligi Mistrzów w karierze. Czy będzie miał okazję wznieść puchar już jako debiutant?