Aktualności
Bayern gra o przejście do historii, Lewandowski o przełamanie
W środowym meczu ostatniej kolejki fazy grupowej Ligi Mistrzów Bayern Monachium zmierzy się z Tottenhamem Hotspur. Drużyna Roberta Lewandowskiego jest jedyną, która ma szansę zakończyć pierwszą rundę zmagań z kompletem punktów. Dla kapitana reprezentacji Polski będzie to natomiast okazja do przełamania małej, strzeleckiej „niemocy”.
W bieżących rozgrywkach najbardziej elitarnych europejskich rozgrywek Bayern spisuje się wyśmienicie. Bawarczycy w pięciu spotkaniach zdobyli komplet punktów, a swoim rywalom zaaplikowali łącznie aż 21 goli. Aż dziewięć z nich padło łupem Roberta Lewandowskiego, który trafiał w każdym meczu. Nic dziwnego, że przewodzi klasyfikacji najlepszych strzelców rozgrywek.
Tak jest również w rywalizacji w Bundeslidze, choć Bayern w ostatnich tygodniach nieco zawodzi. Przegrał dwa spotkania z rzędu, ulegając Bayerowi 04 Leverkusen oraz Borussii Moenchengladbach. W niemieckich mediach rozpoczęła się już krytyka trenera drużyny z Monachium, któremu zarzuca się zbyt duże uzależnienie od dyspozycji kapitana reprezentacji Polski. Faktem jest, że Bayern rzeczywiście nie ma innej typowej dziewiątki. Gdy „Lewy” trafia do siatki, mistrz Niemiec zwycięża. Gdy jednak Lewandowski kończy z zerowym dorobkiem indywidualnym, Bawarczycy często tracą punkty. W Bundeslidze spadli już na 7. miejsce w tabeli, a strata do liderującej Borussii Moenchengladbach wynosi już siedem oczek.
W Lidze Mistrzów Bayern jest jednak bezkompromisowy. Wygrał wszystkie pięć spotkań i jest pewny pierwszego miejsca w grupie. Najważniejsze rozstrzygnięcia zresztą już zapadły. Wiemy, że środowy rywal drużyny z Monachium – Tottenham Hotspur – zakończy rywalizację na pozycji numer dwa. Mimo to z pewnością nie będzie to spotkanie towarzyskie. Jeżeli Bayern wygra, przejdzie do historii. Jeszcze żadnej niemieckiej ekipie nigdy nie udało się zakończyć fazy grupowej Ligi Mistrzów z kompletem punktów. – Chcemy powrócić na zwycięską ścieżkę. Dlatego ten mecz jest dla nas tak bardzo ważny – powiedział Thomas Mueller.
We need goals, goals, goals... ⚽️⚽️⚽️⚽️⚽️⚽️ #ucl #FCBTOT #fcbayern #esmuellert #MiaSanMia pic.twitter.com/dVVdzmBvYN
— Thomas Müller (@esmuellert_) December 10, 2019
W pierwszym spotkaniu obu drużyn Bayern zdeklasował w Londynie Tottenham, zwyciężając 7:2. Obie ekipy przystępowały jednak do tamtej potyczki pod wodzą byłych już trenerów – Tottenham prowadził wówczas Mauricio Pochettino, a Bayern Niko Kovać. Obu już nie ma. Pochettino został zastąpiony przez wracającego do pracy Jose Mourinho, a miejsce Kovacia zajął wcześniejszy asystent Hansi Flick. – Tottenham na pewno będzie dobrze zorganizowany w defensywie i nastawiony na kontrataki. W ostatnich spotkaniach udowadniał, że ten element ma świetnie opanowany. My natomiast chcemy zagrać swoje i pokazać się przed własną publicznością w dobrym stylu – powiedział szkoleniowiec Bayernu. „Mou” uderzył natomiast w dość wysokie tony. – To dla nas niezwykle ważny mecz, bo reprezentujemy Tottenham. To niesie ze sobą bardzo dużą odpowiedzialność. Jesteśmy skoncentrowani na celu – powiedział portugalski szkoleniowiec.
Zur Einstimmung auf #FCBTOT 👇
— FC Bayern München (@FCBayern) December 10, 2019
Alle Bayern-Tore aus dem Hinspiel in London 🔥#MiaSanMia #FCBayern pic.twitter.com/hCUPIhRLyD
Co ciekawe, mimo słów o znaczeniu środowego spotkania, Mourinho nie zabrał do Monachium kilku czołowych zawodników, w tym swojej największej gwiazdy, Harry’ego Kane’a. – Wynik tego spotkania nic już nie zmieni, i choć jest on rzecz jasna istotny, bo jesteśmy Tottenhamem, chciałbym poznać możliwości innych swoich zawodników w tak trudnym boju – przyznał. Portugalczyk odniósł się też do Roberta Lewandowskiego. – Nic dziwnego, że Bayern jest nieco zależny od dyspozycji Polaka. To przecież świetny piłkarz i najlepszy snajper zespołu – dodał.
Czy Robert Lewandowski podtrzyma swoją serię goli w Lidze Mistrzów, a Bayern osiągnie coś, czego jeszcze nigdy nie udało się osiągnąć żadnej niemieckiej drużynie? Początek spotkania w Monachium już o 21:00, a transmisję obejrzeć można na antenie TVP 1 oraz Polsat Sport Premium 1.