– Ja w ogóle uważam, że sam przepis, mówiący o karaniu bramkarza czerwoną kartką za "zrobienie" karnego, jest kretyński. Nie wiem, jak można dać komuś czerwoną kartkę za zatrzymanie sytuacji bramkowej, skoro rywal ma jeszcze z tego rzut karny?! Zwłaszcza mam na myśli tę sytuację z ostatniego meczu z Galatasaray, bo z Bayernem (1/8 finału Ligi Mistrzów w ubiegłym sezonie – przyp. red.) Robben pewnie strzeliłby do pustej, a z Grecją, to nie jestem pewny, chyba też by strzelili. Ale teraz z Galatasaray, zawodnik za daleko sobie wypuścił piłkę i zdecydowanie łatwiej było strzelić z karnego, niż wykorzystać tę sytuację, którą miał. Wydaje mi się, że ja mu tym samym dałem lepszą okazję do zdobycia bramki. Karny oczywiście był i absolutnie nie protestowałem. Taki jest przepis. Ale dałem im karnego, strzelili z tego bramkę, a ja jeszcze dostałem kartkę za zatrzymanie akcji bramkowej. Nie wiem, czy ją zatrzymałem, czy im podarowałem bramkę – zastanawiam się Szczęsny.

Po chwili dodaje: – Kiedy przepis mówi, że czerwona kartka jest za zatrzymanie akcji bramkowej, a sędzia daje rzut karny, to już nie powinien dawać kartki. Co innego, kiedy faul jest za polem karnym i ostatni obrońca fauluje, to wiadomo – z tego jest rzut wolny, to nie jest sytuacja bramkowa. Nawet kiedy napastnik wychodzi sam na sam z bramkarzem i obrońca go "wycina", to łatwiej jest mu strzelić gola z karnego, gdzie ma czas i spokojnie ustawia sobie piłkę.
– Słyszałem, że ten przepis miał już zostać zmieniony. Po mojej czerwonej kartce z Bayernem Monachium była cała dyskusja na ten temat i gdzieś słyszałem, że ma to być zmienione od tego sezonu. No i oczywiście, pierwszy mecz w tej edycji Ligi Mistrzów i znowu dostaje za to czerwoną kartkę. Czas to zmienić – proponuje Wojciech Szczęsny.

O głos w dyskusji poprosiliśmy bramkarskich fachowców:
Jan Tomaszewski (legendarny bramarz reprezentacji Polski): Zgadzam się z Wojtkiem w stu procentach. Ogólnie jednak przepisy dotyczące karania bramkarzy nie są jasne. Jestem za tym, żeby kara była pojedyncza. Albo przyznajemy rzut karny, albo wyrzucamy bramkarza z boiska. Przyznałbym czerwoną kartkę i rzut karny tylko w przypadkach, gdy bramkarz fauluje zawodnika z nadmierną agresją lub ewidentnie przytrzymuje go za koszulkę. Jeśli faul jest zwykłą próbą złapania piłki, rzut karny jest wystarczającą karą. W końcu rzucanie się pod nogi jest dla bramkarzy obowiązkiem.

Józef Młynarczyk (42-krotny reprezentant Polski): Bramkarz jest w tej sytuacji podwójnie karany, bo nie dość, że sędzia dyktuje rzut karny, to jeszcze usuwa golkipera z boiska. Uważam, że jest to krzywdzące i niesprawiedliwe. Rozumiem, gdy bramkarz zagrywa w polu karnym w sposób brutalny, wtedy należy mu się taka kara. Należy to rozgraniczyć. W takim "normalnym" faulu bramkarz próbuje po prostu bronić różnymi sposobami. Jeśli nie robi tego brutalnie, podwójna kara jest niesłuszna. Golkiper musi zejść z boiska i bardzo osłabia zespół. Do tego jest jeszcze jedenastka, która najczęściej kończy się straconym golem. Myślę, że należy zająć się problematyką takiej decyzji.

Jarosław Tkocz (trener bramkarzy reprezentacji Polski): Przepis o czerwonej kartce i podwójnej karze jest bardzo restrykcyjny i równy dla wszystkich zawodników. Uważam jednak, że bramkarz w polu karnym powinien być bardziej uprzywilejowany.

A jakie jest Wasze zdanie na temat tych przepisów? Czekamy na komentarze.