Aktualności

[WYWIAD] Mateusz Bondarenko: W kadrze trzeba grać odważnie

Reprezentacja08.11.2019 
– W reprezentacji U-20 z Niemcami czy Holandią graliśmy otwartą piłką, ofensywną i chcemy uczyć się takiego stylu. W drugiej lidze często zdarza się, że zespoły zamykają się, czekają na błąd lub stały fragment, by strzelić bramkę. Trener Magiera każe nam grać odważnie, by jak najwięcej zyskać dla siebie – mówi Mateusz Bondarenko, stoper Skry Częstochowa

Na co dzień grasz w drugoligowej Skrze, czyli na trzecim poziomie rozgrywek. W reprezentacji U-20 jesteś podstawowym zawodnikiem. To nie zdarza się często.

To dla mnie na pewno spore wyróżnienie, że dostaję powołania. Kiedy przychodziłem do Skry, nawet nie myślałem, że tak szybko zagram w reprezentacji. Na początku najważniejsze było wywalczenie sobie miejsca w ligowym zespole. Chciałem po prostu jak najwięcej grać, by się rozwijać. I pewnie tak się zdarzyło, że trener Magiera lub może ktoś z jego sztabu był na moim spotkaniu i wpadłem w oko.

Z Jackiem Magierą znacie się jeszcze z Legii. To mogło mieć znaczenie?

Mógł to być jeden z powodów, że dostałem powołanie. Kiedyś nawet wystąpiłem w sparingu pierwszej drużyny, gdy był jej trenerem. To było w przerwie na kadrę. Zagrałem przeciwko Mazurowi Karczew, wygraliśmy 6:1, a mi nawet udało się strzelić gola. To mogło sprawić, że mi zaufał i powołał nawet z drugiej ligi. Regularne występy w Skrze na odpowiednim poziomie też miały znaczenie.

Trener Magiera często przychodzi na mecze rezerw czy drużyn młodzieżowych?

To szkoleniowiec, który na co dzień interesował się tym, co dzieje się nie tylko w pierwszej drużynie. Można było zobaczyć go właśnie na różnych spotkaniach zespołów młodzieżowych. Zagraniczni trenerzy rzadziej pojawiali się na takich meczach. Kiedy szkoleniowcem Legii był Polak lub osoba mocno związana z klubem, jak teraz Aleksandar Vuković, to byli bardziej zainteresowani tym, co dzieje się w innych zespołach tego klubu.



W Legii grałeś w młodzieżowej Lidze Mistrzów przeciwko Borussii Dortmund, Realowi Madryt czy Ajaksowi Amsterdam. To doświadczenie procentuje?

Rzeczywiście, dużo mi dało gra w tych rozgrywkach. Także teraz, kiedy występuje w reprezentacji młodzieżowej U-20, dużo się uczę. W tych meczach zwraca się uwagę na inne aspekty. Od razu widać zawodników, którzy mają już doświadczenie w seniorach na przykład w Bundeslidze czy lidze holenderskiej. Są przyzwyczajeni do gry na wyższej intensywności, szybszego działania i myślenia na boisku. Jest różnica między drugą ligą a reprezentacją U-20. Z Niemcami czy Holandią graliśmy otwartą piłką, ofensywną, chcemy się uczyć takiego stylu. W drugiej lidze często zdarza się, że zespoły się zamykają, czekają na błąd lub stały fragment, by strzelić bramkę. Trener Magiera każe nam grać otwarcie, by jak najwięcej zyskać dla siebie. Każde spotkanie może nam tylko pomóc, by dostać kiedyś powołanie do starszych reprezentacji, choć wiadomo, że tylko jednostki to osiągną.

Trener Magiera i sztab szkoleniowy bardzo kompleksowo podchodzą do zawodników podczas zgrupowań.

To najwyższy pozom. Na młodszych kadrach tego nie było. Codziennie mamy badania, skrupulatnie pilnowane jest prawidłowe odżywianie i nawadnianie. Mamy analizy indywidualne, formacyjne i całościowe. Czasem to my zabieramy głos i mówimy, co można było zrobić lepiej. To wszystko ma nam pomóc, byśmy coraz bardziej rozwijali się jako piłkarze.

Z trenerem Magierą też były indywidualne rozmowy?

Oczywiście. Na pierwszym zgrupowaniu dostałem od trenera książkę „Szczęście czy fart” z dedykacją. To był ważny moment, w którym poczułem, że jestem częścią reprezentacji.

Wróćmy jeszcze do początków. Jak to się stało, że trafiłeś do Legii, choć pochodzisz z miasteczka leżącego tuż przy granicy z Niemcami?

Moim pierwszym klubem byli Budowlani Lubsko. To miejscowość niecałe 50 km od Zielonej Góry. Kiedyś Budowlani grali nawet w trzeciej lidze, a teraz to okręgówka. Jak ktoś był utalentowany, to najczęściej odchodził do UKP Zielona Góra, w którym zajmowano się szkoleniem młodzieży. Ja cały czasem byłem jednak w klubie z Lubska, bo miałem tam wszystko potrzebna do trenowania. Dostawałem powołania na kadry wojewódzkie i tam mnie zauważono. Byłem na testach w Lechu, Zagłębiu i Legii. W końcu trafiłem do zespołu ze stolicy.

Spędziłeś w Legii pięć lat. Ostatnie dwa sezony grałeś w rezerwach. Postanowiłeś jednak poszukać klubu w wyższej lidze.

Sporo klubów w ekstraklasie ma rezerwy. Niektóre traktują tę drużynę bardzo poważnie, uważnie przypatrują się, jak młodzi zawodnicy w tym zespole się rozwijają. Tak akurat jest w Legii. Zawodnicy, którzy przychodzili do naszej drużyny z innych klubów, od razu mieli takie podejście, że trafili do zespołu, którym nikt za bardzo się nie interesuje. W Legii jest inaczej. Czuć, że na tych graczach klubowi zależy. Zwykle też było tak, że jakość piłkarzy była całkiem niezła. Tyle, że na czwartym poziomie rozgrywek rywale grają inaczej. Tam nie liczy się rozwój piłkarski, tylko zdobywanie punktów i to różnymi metodami. Dlatego chciałem sprawdzić się na wyższym poziomie. W drugiej czy pierwszej lidze kluby są bardziej profesjonalne. Trafiłem do Skry, która była zdeterminowana, by mnie pozyskać. Plan był taki, by w poprzednim sezonie rozegrać jak najwięcej minut w rezerwach Legii i to się udało. Taki sam jest na obecne rozgrywki. Na razie też udaje się go realizować. Przejście do Skry to dla mnie krok do przodu. Jestem wypożyczony z Legii i mam nadzieję, że tam wrócę. Zdaje sobie sprawę, że przebić się do ekstraklasy jest właśnie najtrudniej w tym klubie, ale może dostanę szansę najpierw pokazać się na obozie przygotowawczym. A jak nie, to może trzeba będzie pójść na kolejne wypożyczenie i nadal czekać na okazję?!? Nie zamierzam się poddawać w walce o ekstraklasę.

W zespole z Częstochowy od razu wywalczyłeś sobie miejsce w składzie.

Trochę obawiałem się, że w Skrze będzie podporządkowane wynikom, a nie będzie dużo nacisku na kształtowanie młodych zawodników. Okazało się, że jest inaczej i czuję, że rozwijam się piłkarsko. Mamy grać ofensywnie, odważnie, nie bać się i podejmować ryzyka. Nie ma bezpiecznej gry, murowania bramki i jestem tym pozytywnie zaskoczony.

U siebie potraficie pokonać Widzew czy zremisować z Górnikiem Łęczna. Na wyjeździe jesteście jedyną drużyną drugiej ligi, która nie wygrała.

Naszym plusem w Częstochowie jest sztuczna nawierzchnia. Do tego sporo zawodników już długo gra w Skrze i dobrze znają te warunki. Zawodnikom z drużyn przeciwnych trudno szybko przestawiać na sztuczną nawierzchnię. U siebie gramy też bardziej odważnie i chcemy dominować. Rzeczywiście te wyjazdy nam zupełnie nie wychodzą.

Rozmawiał Andrzej Klemba

Zobacz również

© PZPN 2014. Wszelkie prawa zastrzeżone. NOWY REGULAMIN ŁNP od 25.03.2019 REGULAMIN PROFILU UŻYTKOWNIKA PZPN Polityka prywatności