Aktualności
[WYWIAD] Mateusz Bogusz: Chcę powalczyć o awans do pierwszej drużyny
Jesienią błysnął w seniorskiej drużynie Ruchu Chorzów, chociaż już wcześniej było nim głośno. Grał w młodzieżowych reprezentacjach Polski, wywalczył wicemistrzostwo Polski juniorów młodszych. Bardzo dobra gra jesienią jedynie przyśpieszyła jego zagraniczny transfer. Dzisiaj 17-letni Mateusz Bogusz jest w drużynie młodzieżowej Leeds United, otrzymał także powołanie do reprezentacji młodzieżowej U-20 Jacka Magiery.
W drużynie młodzieżowej Leeds masz za sobą trzy mecze. Który mecz był najlepszy w twoim wykonaniu?
Poniedziałkowy z Watford. Wygraliśmy 3:0, zaliczyłem asystę, miałem również kilka dobrych zagrań, na pewno czuję się coraz lepiej w drużynie. Dobrze wypadłem również na inaugurację w meczu z Nottingham Forest, lepiej chyba nawet niż z Newcastle, kiedy to zaliczyłem asystę. Zbieram pozytywne oceny, ale wiem, że stać mnie na więcej. Oczekuję od siebie jeszcze lepszej gry.
Jakie były opinie w klubie po twoich pierwszych meczach?
Pozytywne. Z trenerami indywidualnie za wiele się nie rozmawia po meczach, ale analizuję każdy swój mecz. W kilku zdaniach trener mnie pochwalił, ale najważniejsze bym robił swoje. Dobrze mi się gra, z każdym spotkaniem czuję się coraz lepiej. Mam asysty, ale to jeszcze nie jest to. Chcę pokazać więcej, tak by trenerzy byli jeszcze bardziej zadowoleni. Wiem, że na to mnie stać.
Koledzy z drużyny U-23 chyba mają do ciebie coraz większe zaufanie.
Początki były niepewne. Ale teraz chyba wszyscy przekonujemy się do siebie. Rozumiemy się coraz lepiej, koledzy mi ufają, co było widać w meczu z Watford. Z czasem powinno być wyłącznie lepiej.
Zaskoczyło cię coś w pierwszych meczach w Anglii w porównaniu z grą na poziomie seniorskim w Polsce?
Właściwie nic. Może jest większa intensywność, szybciej się gra, ale to jest przecież wszystko ten sam sport, mogłem się tego spodziewać. Piłka chodzi szybciej, akcje są dynamiczniejsze, nie ma tak wolnego grania, jak niekiedy u nas. Chodzi o to, by jak najszybciej przenieść się pod bramkę rywala, stworzyć sytuację, ale też w związku z tym notuje się dużo strat. Wszystko szybko się dzieje, a trenerzy naciskają, by grać do przodu i stwarzać sytuacje podbramkowe. To jest kluczowe.
To chyba dla ciebie idealna gra.
Tak, gram na pozycji ofensywnego pomocnika, zawsze lubiłem taki styl. W Anglii gra się często jeden na jeden. Bardzo mi to odpowiada. Trenerzy stawiają na ofensywną piłkę, co leży w mojej naturze. Ale każdy ma również brać odpowiedzialność za defensywę. Broni cała drużyna, każdy ma się angażować w bronienie.
Duża jest intensywność na treningach?
W młodzieżowej drużynie treningi są mocniejsze, więcej jest biegania, przyśpieszeń, a to wszystko jeszcze między ćwiczeniami. W pierwszym zespole z kolei dużo taktyki. W naszej ekipie dwa dni przed meczem zdarza się kilkanaście przebieżek i cztery gierki. Dzień przed meczem natomiast jeszcze normalny treningi z gierkami. W pierwszych dniach czułem w nogach tą różnicę. Teraz już jednak przywykłem. W Polsce głównie był w dniu przedmeczowym rozruch, luźny 40-minutowy trening. Przynajmniej ja tak miałem u dotychczasowych trenerów. Ale mi to już nie robi większej różnicy, przyzwyczajam się. Innych różnic nie zauważam. Zwłaszcza w okresie meczowym. Może w okresie przygotowawczym są widoczne.
Trenowałeś już także z pierwszą drużyną.
Tak, łącznie tych treningów było kilkanaście. Drużyna U-23 trenuje równolegle, w tym samym czasie, co pierwsza, niektórzy zawodnicy dostają szansę od trenera Marcelo Bielsy. Na pewno to dla mnie duża nauka i ogromne doświadczenie pracować z takim szkoleniowcem. Z samym trenerem nie miałem jeszcze okazji porozmawiać indywidualnie przez dłuższą chwilę. Dużo nam jednak trener tłumaczy, wiele uwag przekazuje w grupach. Zwłaszcza młodszym zawodnikom. W drużynie widać, zwłaszcza u tych starszych chłopaków, dużą jakość, doświadczenie, a także oczywiście różnicę techniczną. Każdy zawodnik prezentuje wysoki poziom, ale mam wrażenie, że ja nie odstawałem. Nie czułem w każdym razie kompleksów.
W trakcie jednej kolejki LOTTO Ekstraklasy Ty zdążyłeś zagrać dwa mecze, w piątek i poniedziałek. Czułeś zmęczenie?
To taka specyfika angielska. Najpierw w ciągu tygodnia możesz zagrać trzy mecze, piątek, poniedziałek, piątek, a potem dwa tygodnie spokoju. Do zakończenia sezonu pozostały w naszej drużynie U-23 jeszcze tylko dwa miesiące. Maj i czerwiec są właściwie już wolne. Intensywność jest duża, ale dla mnie to nie problem. Lepiej grać niż trenować, mecz to przyjemność.
Jak przebiegła twoja aklimatyzacja w nowym kraju i język angielski?
Angielskiego się uczyłem już w Polsce. Tutaj jednak jest inny akcent, inna czasem wymowa. Ale rozumiem coraz więcej, czasami jest problem jeszcze z mówieniem, ale z każdym dniem jest lepiej. Przełamuję się i staram się szkolić w tym względzie. W samej Anglii czuję się dobrze, na pewno nie mogę narzekać. Na początku było trochę trudno, tęsknota była, to oczywiste. Za rodziną, może bardziej za dziewczyną (śmiech), ale w XXI wieku to już nie jest taki problem. Jesteśmy w stałym kontakcie, widujemy się dość często. Byłem już wcześniej nastawiony na wyjazd, więc z pewnymi myślami się oswajałem, mentalnie się przygotowywałem.
Najtrudniejsze były chyba same początki. Nie dość, że nowy kraj, to jeszcze nie mogłeś grać.
To na pewno był trudny moment. Trochę trwało to załatwienie formalności z angielską federacją. Łącznie ponad miesiąc, ale z tego co słyszałem, w moim wypadku to było i tak krótko. Zazwyczaj ten proceder trwa dłużej. Mogłem więc tylko trenować i czekać. Chciałem się pokazać w nowym otoczeniu, ale nie mogłem. Gdy zbliżał się czas meczu chodziłem i tylko pytałem, czy już mogę grać. Byłem niecierpliwy, ale to już za mną...
Fakt, że jesteś rodakiem Mateusza Klicha otwiera wiele drzwi?
Tak, zdecydowanie. Mateusz Klich jest jedną z czołowych postaci w całym klubie, bardzo szanowany tutaj, ma wielki autorytet. Na treningach w pierwszej drużynie wiele mi pomaga. Zawsze gdzieś jest obok, razem ćwiczymy, wiele spraw taktycznych tłumaczy, czasem się pośmiejemy. Tak samo Kamil Miazek, na którego także mogę zawsze liczyć.
Mieszkasz obecnie w angielskiej rodzinie. Jak to wygląda?
Rodzina jest bardzo w porządku. Zostanę u niej co najmniej do sierpnia, a więc do momentu gdy osiągnę pełnoletniość. Potem mogę iść na przysłowiowe swoje. Wraz ze mną mieszka tam jeszcze czterech młodych zawodników Leeds, między innymi z Walii czy Norwegii. „Rodzice” są bardzo w porządku, gdy chcę, to mnie gdzieś podwiozą. Nie są zbyt rygorystyczni (śmiech).
Jak wygląda twój dzień?
Najczęściej trenujemy raz dziennie. Właściwie do tej pory nie zdarzyły się dwa treningi jednego dnia. Na treningi czasem przyjeżdża po mnie kierowca, ale częściej zabieram się z Kamilem Miazkiem. W klubie śniadanie, potem trening, niektórzy z pierwszą drużyną, niektórzy z U-23. Trening, obiad i do domu. W klubie jestem najczęściej od 9 do 14. Chyba, że zajęcia są popołudniami, wtedy w klubie jesteśmy do wieczora. Pozostała część dnia wolna.
Popołudnia są spokojne?
Czasami się wyjdzie gdzieś na miasto, czasami zostanie w domu. Do klubowej akademii mam 10 minut drogi, do centrum miasta trochę więcej, około 25 minut. W Leeds generalnie jest co zobaczyć, jest to jedno z większych miast. Bardzo fajne centrum, miasto mocno żyje piłką i klubem.
Jest duża jest presja na awans do Premier League?
Widać, że wszyscy w mieście żyją klubem, mocno są zaangażowani w sprawy drużyny. W dniu meczowym na mieście roi się od kibiców Leeds. Fani są wymagający, ale na stadionie tworzą wyjątkową atmosferę. Po ostatniej wygranej z West Bromwich Albion 4:0 zapanowała wielka radość. Po wcześniejszej porażce drużyna się zrehabilitowała, pokazała się z bardzo dobrej strony, widać było jakość.
Teraz przed Tobą kolejne wyzwanie, czyli reprezentacja U-20.
Tak, bardzo się cieszę z powołania. Będę chciał dalej robić swoje. Przy okazji poniedziałkowego meczu była okazja chwilę pogadać z trenerem Jackiem Magierą. Z selekcjonerem zresztą byłem cały czas w kontakcie, wiedział o mojej sytuacji i zmianach klubowych. Będę na pewno chciał się w marcowych meczach pokazać z jak najlepszej strony, tak by załapać się do kadry na mundial.
Były zimą inne konkretne oferty prócz Leeds?
Miałem także propozycje z Włoch i Niemiec, ale najbardziej byłem nastawiony na Anglię. Był to kierunek najbardziej konkretny. Byłem także w Brighton, ale zdecydowałem się na Leeds, bardziej mnie przekonali, bardziej mi się w klubie spodobało. Dużo młodych zawodników tu też wchodzi do seniorskiej drużyny, to również miało ogromne znaczenie.
Dużo jest obecnie takich migracji z drużyny U-23 do pierwszej?
Tak, ale najwięcej w okresie przygotowawczym. To wtedy jest taki moment, gdy można się trenerom na dłuższy czas pokazać i już zostać. Bo w sezonie to najczęściej odbywa się tak, że raz jesteś tu, raz tu.
Dla Ciebie latem będzie pierwsza taka szansa, by wskoczyć do pierwszego zespołu, czy jeszcze dajesz sobie czas?
Już chcę teraz powalczyć. Wierzę, że latem będę w stanie.
Rozmawiał Tadeusz Danisz