Aktualności

[WYWIAD] Dawid Kurminowski: Gram i strzelam gole w czołowym słowakcim zespole

Reprezentacja11.03.2020 
Dawid Kurminowski w tym roku zdobył dla czołowego klubu słowackiej ekstraklasy MSK Żylina trzy gole w czterech meczach. – Skorzystałem na tym, że odszedł najlepszy napastnik, a nowy trener Pavol Stano w ataku wystawia dwóch zawodników – podkreśla piłkarz reprezentacji Polski U-20.

Do końca 2019 roku byłeś wypożyczony z Lecha do rezerw MSK Żylina. Słowacki klub postanowił cię jednak wykupić z myślą o pierwszej drużynie. Lech nie chciał cię zatrzymać?

Najpierw trzeba wrócić do tego, że 2018 rok spędziłem też na wypożyczeniu z poznańskiego klubu w Zemplinie Michalovce. Tam zauważyli mnie działacze z Żyliny i zaproponowali przejście do drugoligowych rezerw. Zdecydowałem się na ten krok z myślą, by się rozwijać i krok po kroku walczyć o pierwszą drużynę. Wypożyczenie z Lecha wygasało z końcem ubiegłego roku. Byłem zdecydowany, by zostać w Żylinie. Lech niby wykazywał zainteresowanie, ale chciał, żebym najpierw przepracował okres przygotowawczy i próbował przekonać, że nadaje się do ekstraklasy. A ja chciałem jasnej sytuacji, a taka właśnie była w Żylinie. Tam zaproponowano mi 3,5-letni kontrakt.

Zacząłeś sezon w rezerwach. Kiedy dowiedziałeś się, że zostaniesz zawodnikiem pierwszej drużyny MSK Żylina?

Taki miałem od początku plan, by wdrożyć się w zespół, dobrze poznać system gry i jak funkcjonuje klub. To było pół roku po to, by się zadomowić. Od trenerów i właściciela Żyliny dowiedziałem się, że chcą mnie zatrzymać i widzą w pierwszej drużynie. Od samego początku byłem przekonany, że tak się stanie. Każdy trening z pierwszym zespołem, sparing czy mecz w Pucharze Słowacji utwierdzał mnie w tym, że jestem coraz bliżej. W końcu chyba po powrocie ze zgrupowania reprezentacji Polski U-20, na którym graliśmy ze Szwajcarią i Norwegią, dostałem oficjalną informację z klubu.

MSK Żylina należy do czołówki ligi słowackiej. Walczycie o mistrzostwo?

Takiego celu nie mamy postawionego. Właściciel i trenerzy powtarzają, że mamy skupiać się na najbliższym meczu. Oczywiście wszyscy w klubie liczą na to, że zagramy w europejskich pucharach. Głośno jednak o tym się nie mówi. Właśnie zakończyliśmy pierwszą część sezonu i zespoły zostaną podzielone na grupę mistrzowską i spadkową. Zostało nam dziesięć spotkań. Jesteśmy na drugim miejscu ze sporą przewagą nad czwartym zespołem (15 punktów - przyp. red.).

Jakie stawiasz sobie cele?

Jestem takim typem zawodnika, który nie stawia sobie celów jak na przykład liczba zdobytych bramek. Po prostu na każdym treningu staram się robić to, co do mnie należy. Czasem wychodzi lepiej, czasem gorzej, ale wierzę, że wciąż się rozwijam.



Już w końcówce roku zagrałeś w słowackiej ekstraklasie, a teraz imponujesz też skutecznością. W czterech meczach w 2020 roku zdobyłeś trzy bramki.

W zespole zaszło sporo ważnych zmian. Do Feyenoordu Rotterdam odszedł napastnik Robert Bożenik i to mi otworzyło szansę, bym częściej grał. Jest też nowy trener, a właściwie nie taki nowy, bo Pavol Stano prowadził właśnie rezerwy. Poprzedni szkoleniowiec został selekcjonerem reprezentacji Słowacji U-21. Trener Stano zna mnie więc doskonale, bo widział w każdym meczu drugiej drużyny i na każdym treningu. To mi na pewno pomaga. Poza tym zmienił też taktykę i gramy dwoma napastnikami. To też zwiększa moje szanse na regularną grę.

W dwóch pierwszych meczach jako rezerwowy strzeliłeś po bramce. Zwycięski gol z FK Pohronie otworzył ci drogę do podstawowego składu?

Było kilka powodów. Te gole na pewno były mocnym argumentem, a do tego jeden z napastników doznał kontuzji. Dlatego to chyba ułatwiło trenerowi decyzję, by dać mi szansę od pierwszej minuty. Co może zabrzmi dziwnie, ale właśnie w tym meczu, w którym nie strzeliłem gola (z DAC Dunajska Streda 2:2 – przyp. red.)zagrałem najlepiej.

Nie myślałeś, by spróbować sił w naszej ekstraklasie?

Na razie nie było ku temu okazji, więc nawet trudno mi porównać poziom polskiej ligi do słowackiej. Na tę chwilę nie chciałbym wrócić do naszej ekstraklasy. Jeśli wyznacznikiem poziomu sportowego jest to, jak daleko docierają zespoły w europejskich pucharach, to te słowackie są mocniejsze. Oczywiście pod względem infrastruktury w Polsce jest dużo lepiej, a do tego otoczka medialna wokół ligi jest na zupełnie innym poziomie. Trzeba pamiętać, że na Słowacji piłka nożna nie jest sportem numer jeden. Tu bardziej popularny jest hokej. Są jednak kluby jak Żylina, DAC Dunajska Streda czy Slovan Bratysława, które mają ładne obiekty i całkiem sporo kibiców. Jednak faktycznie zespoły z mniejszych miast nie maja dużych pieniędzy, nowych stadionów czy wielu fanów. To działa na wyobraźnię i można pomyśleć, że poziom sportowy jest słabszy.

Rozmawiał Andrzej Klemba

Zobacz również

© PZPN 2014. Wszelkie prawa zastrzeżone. NOWY REGULAMIN ŁNP od 25.03.2019 REGULAMIN PROFILU UŻYTKOWNIKA PZPN Polityka prywatności