Aktualności
[WYWIAD] Adrian Łyszczarz: Zabrakło piłkarskiego cwaniactwa
Reprezentacja27.03.2019
Trzeba docenić klasę rywala. Miał trzech kreatywnych zawodników w środku pola, graczy, którzy wchodzą do 1. Bundesligi lub grają w 2. Bundeslidze. Od kogo się uczyć, jak nie od takich zespołów. My zagraliśmy lepiej w drugiej połowie. Szukaliśmy wtedy swoich szans w ataku pozycyjnym, w pierwszej część próbowaliśmy głównie kontr. Przegraliśmy, ale trzeba się z tą porażką zmierzyć.
Wydawało się, że zwłaszcza po tym rzucie rożnym w pierwszej połowie, gdy Serafin Szota był bliski zdobycia bramki, może ten mecz inaczej wyglądać.
Niemcy po bramce przejęli jednak inicjatywę. My w pierwszej połowie biegaliśmy, męczyliśmy się i nie mieliśmy sił na szybki atak, a rywal z tego korzystał. Role odwróciły się w drugiej połowie. My graliśmy częściej w ataku pozycyjnym, a Niemcy biegali za piłką, a gdy ją przejmowali, to za bardzo nie wiedzieli, co z nią zrobić. To też ważna lekcja, trzeba umieć wykorzystać okres, w którym jest się lepszym.
Czego zabrakło, aby pokusić się o korzystniejszy wynik?
Piłkarskiego cwaniactwa. Nie potrafiliśmy po odbiorze sprowokować rywala do tego, by sfaulował, zbyt krótko utrzymywaliśmy się przy piłce, gdy ją pozyskaliśmy. Gra była szarpana i niedokładna. Mocno się musieliśmy namęczyć, by odebrać piłkę rywalowi, a potem niewiele z tego wynikało. W przerwie powiedzieliśmy sobie, że trzeba utrzymać piłkę i to, zwłaszcza w pierwszym kwadransie nam wychodziło.
Jak minęło całe to zgrupowanie?
To jest koniec pewnego etapu, teraz już tylko mundial. Łącznie zagraliśmy osiem meczów, odbyliśmy bodajże 28 treningów. W ostatnich dniach było więcej spraw organizacyjnych, bo takowe również trzeba było zaliczyć. Znamy się coraz lepiej, wcześniej skupialiśmy się przede wszystkim na taktyce, bo to priorytet, ale inne obowiązki, chociażby medialne, są równie ważne. Trenowaliśmy raz dziennie, bo to nie jest okres przygotowawczy. Dużo ze sobą rozmawialiśmy, sporo było analiz. Ale jeszcze o rywalach z mundialu nie myśleliśmy. Czym bliżej mistrzostw świata, tym ta wiedza będzie nam przybliżana.
Jaka jest atmosfera w zespole?
Jestem pierwszy raz z taką drużyną. Dosłownie jeden wskoczyłby za drugiego w ogień. Trzymamy się razem, możemy cały czas spędzać wspólnie, każdy ze sobą rozmawia. Jesteśmy pewni siebie, staramy się grać w piłkę, jeżeli będziemy to również prezentować na mistrzostwach, to będzie dobrze.
Opaska kapitańska wywołała dodatkowe emocje?
Na pewno. To jedno z moich dziecięcych marzeń, by zagrać w przyszłości z orzełkiem na piersi i jeszcze wyprowadzać kadrę na mecz jako kapitan. Teraz mam kolejne marzenie odnośnie mistrzostw świata, ale nie będę go zdradzał. Opaska to ogromna motywacja, ale największa to jednak rodzina i bliscy, którzy są na każdym meczu.
Rozmawiał Tadeusz Danisz