Aktualności
U-20: Tymoteusz Puchacz: Wielka radość po pierwszej wygranej
Z szatni było słychać waszą wielką radość po zwycięstwie. Muzyka, okrzyki, śpiewy. Kto był didżejem?
Tymoteusz Puchacz: Po części ja, a do tego Kuba Moder i Adam Chrzanowski. O, nawet mam ze sobą głośniki. Właśnie po meczu jest czas, by cieszyć się z wygranej, ale już następnego dnia trzeba zabrać się za przygotowanie do spotkania z Holandią. Jesteśmy bardzo zadowoleni, że wygraliśmy pierwszy raz w tym gronie, a do tego zrobiliśmy to przed własną publicznością. To było dobre spotkanie w naszym wykonaniu, choć oczywiście nie zabrakło niedoskonałości. Na pewno nie osiądziemy na laurach, tylko będziemy pracować, by nadrabiać braki.
W ciągu ośmiu minut strzeliliście trzy gole.
Bardzo dobrze weszliśmy w spotkanie. Od początku chcieliśmy narzucić nasze warunki gry. Byliśmy odpowiednio skoncentrowani i dzięki temu pierwszy kwadrans był mocnym uderzeniem z naszej strony. Szybko strzeliliśmy trzy gole, a stało się to dzięki temu, że graliśmy agresywnie i szybko. To pozwoliło wygrywać nam pojedynki zarówno na skrzydłach, jak i w środku boiska. Z tego brały się sytuacje, które zamieniliśmy na gole. Wygrywaliśmy pojedynki z rywalami zarówno fizycznie, jak i szybkościowo. Byliśmy też lepsi piłkarsko. Potrafiliśmy przepchnąć Czechów lub im po prostu uciec. Z tego wziął się na przykład rzut karny.
Był pan bardzo aktywny i miał udział w dwóch bramkach. Jak to było z pierwszym golem?
Właśnie słyszałem, że to mi została zaliczona bramka, ale raczej piłki nie dotknąłem. Wszedłem bark w bark z rywalem, wywarłem na nim presję i był to gol samobójczy. Ważne, że po tej akcji prowadziliśmy. Przy trzecim golu nie mam za to wątpliwości co do faulu na mnie w polu karnym. Wyprzedziłem rywala, on próbował się ratować wślizgiem, ale trafił w nogę, a nie w piłkę.
Po przerwie Czesi doszli do głosu. Przy 3:0 postanowiliście się cofnąć?
Nasze założenie było takie, by wyjść wysoko i dalej kontrolować spotkanie. Nie do końca to się udało, bo było sporo fragmentów gry, z których nie możemy być zadowoleni. Na pewno musimy poprawić się, by przez pełne 90 minut rządzić na boisku. Nie ustrzegliśmy się błędów, ale na każdym poziomie w piłce się zdarzają. Rolą naszą i trenerów jest praca nad tym, by było ich coraz mniej. Duże słowa uznania dla Radka Majeckiego, bo pokazał jak wielkim jest bramkarzem i mimo młodego wieku już prezentuje taką klasę.
Czujecie już różnicę między poprzednim zgrupowaniem, a obecnym?
Zdecydowanie tak. Widać to podczas treningów i w spotkaniach. Właściwie z meczu na mecz gramy lepiej. Wspólnie ze sztabem bardzo wnikliwie analizujemy sytuacje na boisku podczas spotkań, a także treningi. Coraz lepiej się rozumiemy i mam nadzieję, że będzie to jeszcze lepiej widać w kolejnych spotkaniach. Mecze z Włochami i Szwajcarami to był właściwie początek naszej pracy z trenerem Magierą. Dopiero się poznawaliśmy i dla nikogo - piłkarzy i szkoleniowców - to nie była prosta sytuacja. Widać jednak, że szybko łapiemy wspólny język i potrafimy iść z naszą grą do przodu. Z Włochami dostaliśmy dobrą lekcję i było z Czechami widać, że rzeczywiście udało się wyciągnąć wnioski. Mamy świadomość, że nie było to perfekcyjne spotkanie, ale wygrana 3:0 robi wrażenie. Mimo efektownego zwycięstwa rywal wcale nie był taki słaby. Wcześniej toczył wyrównaną walkę z Portugalią i Niemcami.
Trener Magiera podkreśla, że zarys kadry na mundial już ma, ale kandydaci przede wszystkim muszą grać w klubach.
Tak jak w pierwszej reprezentacji nikt za darmo miejsca nie dostaje, tak samo jest u nas. Trzeba prezentować wysoką i równą formę w klubie, by dostać powołanie. Każdy, którego na zgrupowanie zaprosił trener Magiera zdaje sobie sprawę, że musi dawać z siebie maksa, by myśleć o występie w mistrzostwach świata. Mundial zostanie zorganizowany w Polsce i każdego z nas motywuje to podwójnie do pracy.
Rozmawiał Robert Cisek