Aktualności
[U-20] Kibice w Łodzi na medal!
Reprezentacja31.05.2019
Podczas tych spotkań doping w swoje ręce i gardła wzięli – jak przystało na gospodarzy – kibice Widzewa. W pierwszym meczu fani zgromadzeni na trybunie D zaczęli nieśmiało, ale szybko okazało się, że jest odzew na innych sektorach. Zaangażowali kibiców z pozostałych trybun i cały stadion tętnił życiem.
Na tym spotkaniu byli też reprezentanci Norwegii, którzy następnego dnia grali w Łodzi z Urugwajem. – Rzeczywiście atmosfera była fantastyczna. Potwierdziło się, to co wiedzieliśmy wcześniej o Polakach, że bardzo interesują się piłką nożną. Byliśmy pod wrażeniem tego, co działo się na trybunach – stwierdził Mats Theie Bretvik, rzecznik prasowy reprezentacji Norwegii U-20.
Jeszcze lepiej było podczas kolejnych spotkań, kiedy publiczność już wiedziała, co się będzie działo po haśle: „Cztery trybuny”. O co chodzi? Każdy z czterech trybun po kolei dopinguje piłkarzy, macha szalikami i tak kilka razy dookoła stadionu. Potem odwracają się plecami do murawy, łapią za ramiona i znów dopingują. To robi szczególne wrażenie. Trudno to wytłumaczyć, więc najlepiej pokazać.
FIFA nie miała wątpliwości i zachowanie kibiców skomentowała krótko: „Co za świetna atmosfera podczas meczu w Łodzi!”. Nie brakowało też okrzyków znanych z meczów reprezentacji seniorów. „Biało-czerwone to barwy niezwyciężone”, „Jesteśmy z wami! Polacy, jesteśmy z wami!” czy „Polska, Polska, Polska!!!” – niosło się po trybunach.
Podczas mistrzostw świata lekarzem reprezentacji Tahiti był Radosław Grabowski. Został nim awaryjnie – w zastępstwie, bo doktor z Tahiti się rozchorował. FIFA i PZPN błyskawicznie zareagowały i wybór padł na Grabowskiego. Atmosferę na Widzewie zna doskonale, bo do kwietnia był lekarzem tego zespołu. – Dla Tahiti już zakwalifikowanie na mistrzostwa było wielkim wydarzeniem. Widzieli, że wyjście z grupy byłoby cudem, ale chcieli wypaść lepiej niż w 2009 roku, kiedy stracili 21 goli i nie strzelili żadnego. Bardzo im zależało, by w końcu zdobyć bramkę, ale znów się nie udało. Za to teraz stracili tylko 14 goli – mówi Grabowski. I dodaje: – Już na pierwszym meczu w Lublinie byli w szoku, gdy na trybunach było pięć tysięcy kibiców. Kiedy jednak pokazałem im filmy o tym, co się dzieje na Widzewie, nie mogli doczekać się przyjazdu do Łodzi. Ci, którzy siedzieli na ławce rezerwowych, nie dowierzali własnym oczom. A po meczu, kiedy trybuna D zaczęła skandować „Tahiti, Tahiti!!!”, od razu minął im smutek, że znów nie zdobyli bramki. Świetnie tu się bawili. Kibiców i stadion Widzewa zapamiętają na lata. Dla mnie osobiście to też był ważny mecz, bo wróciłem na ten obiekt w roli lekarza i nawet flaga Tahiti jest podobna do barw Widzewa.
„Było wspaniale” – ocenił na Twitterze Zbigniew Boniek, prezes PZPN. Maciej Sawicki, sekretarz generalny związku, dodał:
Nasza Reprezentacja U20 opuszcza (miejmy nadzieję chwilowo) Łódź. Wielkie podziękowania dla wszystkich kibiców. To co tutaj przeżyliśmy na stadionie Widzewa to była najlepsza wizytówka naszej gościnności, patriotyzmu i ogromnej sympatii do piłki nożnej. Dziękujemy! 🇵🇱⚽️
— Maciej Sawicki (@Maciej_Sawicki) 29 maja 2019
Piłkarze reprezentacji Polski też byli pod wrażeniem wsparcia i atmosfery na meczach. Większość z nich nie miała do tej pory okazji grać przy takiej publiczności i przy takim dopingu. – Czuć ogromne wsparcie. Cieszę się, że trybuny na naszych meczach są pełne. Dzięki temu ściany nam pomagają – mówił Bartosz Slisz, pomocnik reprezentacji Polski.
Serafin Szota: – Liczę na to, że kibice przyjdą na nasz kolejny mecz i będą nas wspierać tak niesamowicie, jak w Łodzi.
Adrian Stanilewicz na co dzień gra w drużynie młodzieżowej Bayeru Leverkusen: – Na moje mecze zwykle przychodzi może z trzysta osób. Tu było kilkanaście tysięcy. To dla mnie zupełnie coś nowego i niesamowitego – przyznał.
Sebastian Krzepota, trener przygotowania fizycznego w reprezentacji Polski U-20: – Bardzo chciałbym podziękować kibicom. To jest atmosfera, jakbyśmy grali na poziomie Ligi Europy lub Ligi Mistrzów.
Nic dodać, nic ująć.
Robert Cisek