Aktualności
Jacek Magiera: Wierzę, że zespół się podniesie
– Wiedzieliśmy, że będzie to trudny mecz. Znaliśmy naszego rywala, niczym nas nie zaskoczył. Kolumbijczycy byli zdecydowanie lepiej zgrani, tego nie da się oszukać. Rozegrali dziś piętnaste spotkanie w tym roku, a dla nas był to mecz numer trzy. To było bardzo widoczne, Kolumbijczycy lepiej rozumieli się na boisku, mieli wypracowane schematy, które bardzo dobrze realizowali. Nie zaskoczyli nas swoimi akcjami, dwie bramki straciliśmy po naszych indywidualnych błędach. Nasz rywal był dziś lepszy i nie zamierzam nikogo przekonywać, że było inaczej – dodał.
– Do utraty gola był to wyrównany mecz. Później, gdy musieliśmy gonić wynik, brakowało nam siły ofensywnej, utrzymania się przy piłce, uderzeń na bramkę. Brakowało też wsparcia dla osamotnionego napastnika ze strony skrzydłowych. Nie wykorzystywali tworzącej się przestrzeni pomiędzy liniami obrony i pomocy rywala, a jeśli już tam się znajdowali, kończyło się niedokładnymi podaniami. Teraz musimy zamknąć ten rozdział i znaleźć rozwiązania, by w kolejnym meczu zagrać skuteczniej i wygrać – zaznaczył.
– Znam tych chłopaków i wierzę, że się podniosą. Nie spuścimy głów. Dla nich to też cenne doświadczenie. Pamiętajmy, że to młodzi zawodnicy, którzy dopiero wchodzą w piłkę na zawodowym poziomie. Jeszcze niejednokrotnie przegrają, więc dziś zobaczymy, kto poradzi sobie mentalnie z tą sytuacją i może być piłkarzem na wysokim poziomie. Turniej cały czas trwa, mamy realne szanse na wyjście z grupy. Jestem zły, wręcz wściekły ze względu na wynik, ale liczy się przede wszystkim rozwój. Jeśli piłkarze wyciągną wnioski i wejdą na wyższy poziom, będziemy mogli mówić o wygranej tego zespołu. Nie skreślajmy tych zawodników, dajmy im szansę na rehabilitację. Liczę, że nadal będziemy mieli wsparcie ze strony kibiców. Jest nam ono bardzo potrzebne. Wspólnie możemy osiągnąć cel – powiedział.
– Na razie nie wiemy nic o stanie Sebastiana Walukiewicza. W pierwszej połowie zderzył się z rywalem i w przerwie miał zawroty głowy. Sztab medyczny zdołał doprowadzić go do równowagi, lecz w drugiej części meczu nastąpiło drugie zderzenie i nie mógł on już kontynuować gry. Pojechał do szpitala, czekamy na diagnozę. Dopiero wtedy będziemy wiedzieć więcej – zakończył Jacek Magiera.