Aktualności
Bartosz Slisz: Każdego dnia w klubie przygotowuję się do mistrzostw świata
Bartosz Slisz w tym roku ma dwa cele: grać w podstawowym składzie Zagłębia Lubin i znaleźć się w kadrze na mistrzostwa świata U 20. W niedzielę losowanie grup młodzieżowego mundialu. – Nie mam wymarzonych rywali. Na razie naszym zadaniem jest jak najlepsze przygotowanie się do turnieju – podkreśla 20-letni pomocnik.
W końcówce rundy jesiennej wywalczyłeś miejsce w podstawowym składzie Zagłębia Lubin i do tej pory go nie oddałeś.
Zagrałem z Zagłębiem Sosnowiec w zastępstwie Adama Matuszczyka, który pauzował za żółte kartki. Trener Ben van Dael zaufał mi i wydaje mi się, że wykorzystałem szansę. Od tej pory dalej na mnie stawia, więc nic tylko się cieszyć, ale nie osiadać na laurach. Zwykle gram jako defensywny pomocnik. To dość odpowiedzialna pozycja, taki łącznik obrony z atakiem. Trener podkreśla, że to zawodnik, który ma być „box to box”, czyli od jednego pola karnego do drugiego. Nie mam problemów z wytrzymałością i chyba nadaje się na tę pozycję. Oczywiście każdy na boisku jest ważny, ale środek pola to mózg zespołu. Z jednej strony odpowiada za kreowanie akcji, a z drugiej broni dostępu do bramki. Nie mam przypadku w tym powiedzeniu, że jak ktoś wygra walkę o środek pola, to rządzi na boisku.
Ostatnio środek pola w Zagłębiu tworzysz z zaledwie rok starszym Filipem Jagiełłą i doświadczonym Filipem Starzyńskim. Ten od lipca będzie piłkarzem Genoi. Myślisz też o wyjeździe do lepszej ligi?
Gratuluję Filipowi, że tak się rozwinął i stoi przed szansą gry w Serie A. Jeśli będę ciężko trenował, też może mi się udać pójść jego śladem. Śledzę topowe ligi, ale nie zastanawiałem się, która by mi najlepiej odpowiadała. Liga włoska na pewno dawałaby szansę rozwoju.
Pierwsza część sezonu nie była udana dla Zagłębia. Za to ostatnie sześć spotkań, w których też grałeś, to cztery wygrana, remis i porażka.
Mam nadzieję, że wciąż będziemy rzadko przegrywać i wywalczymy górną ósemkę. Ostatnio rzeczywiście jesteśmy w formie. Przydarzyła nam się jedna wpadka z Cracovią, ale to pewnie efekt czerwonej kartki dla bramkarza, bo do tego momentu prowadziliśmy. Walczymy, by znaleźć się w grupie mistrzowskiej. Start rundy wiosennej był dla nas udany, ale jeszcze dużo meczów przed nami, by zrealizować ten cel. Mamy zespół, który stać na walkę o coś więcej. Każdy z nas chciałby znaleźć się w europejskich pucharach, a to wciąż możliwe.
Bardzo wcześnie zadebiutowałeś w seniorach. W pierwszym meczu miałeś 16 i pół roku.
To były tylko dwa występy po kilka minut. Prawdziwy debiut liczę od meczu ze Zniczem Pruszków, a wtedy już miałem 17 lat. To było pełne 90 minut i mocno to zapamiętałem. Już na początku odpłaciłem się trenerowi golem za zaufanie. To dobry pomysł, by w II lidze był obowiązek wystawiania dwóch piłkarzy młodzieżowych. Na początku bardzo z tego skorzystałem, bo w ROW Rybnik postawili właśnie na mnie. To była dobra droga dla mnie, że zaczynałem od II ligi, bo małymi kroczkami wchodziłem do seniorskiej piłki. Ekstraklasa byłaby na pewno zbyt wysokimi progami w tamtym czasie. Zostałem seniorem w wieku 17 lat, rozegrałem w II lidze ponad 20 spotkań i zainteresowało się mną Zagłębie Lubin.
Dlaczego takie kluby jak ROW Rybnik czy Rozwój Katowice tak odważnie stawiają na młodzież?
Bo to dla nich sposób na zdobywanie pieniędzy. Z jednej strony są wysoko w systemie Pro Junior, a z drugiej strony pokazują młodzież i mogą liczyć na zarobek z transferów do silniejszych klubów. W ROW nie byłem pierwszy, który poszedł tą drogą. Choćby podobnie było w przypadku Pawła Mandrysza czy Sebastiana Musiolika. W Rozwoju zdarza się, że 9 na 11 piłkarzy to młodzieżowcy. Na Śląsku mocno stawiają na młodzież i dobrze jest tu trafić.
W wieku 18 lat trafiłeś do Zagłębia, ale początki nie były łatwe.
Rzeczywiście, inaczej to sobie wyobrażałem. Pojechałem na testy z pierwszą drużyną na obóz w Turcji i trener Piotr Stokowiec zdecydował, że widzi mnie w drużynie. Pierwszy rok to było borykanie się z kontuzjami i aklimatyzowaniem w nowym otoczeniu. Trenowałem w rezerwach, a nie to było moim celem. Przeanalizowałem sobie ten czas i wydaje mi się, że to był efekt pierwszej wyprowadzki z domu. Wydawało mi się, że nie będę miał problemów z życiem na własną rękę. Potrzebowałem jednak czasu, by wszystko sobie poukładać. Mogłem mieszkać w Akademii Zagłębia, gdzie nie musiałbym się o nic martwić. Wolałem jednak wynająć mieszkanie i zacząć dorosłe życie. W domu wszystko miałem gotowe, a tu musiałem o wszystko zadbać sam. To była ważna dla mnie lekcja.
W końcu udało się zadebiutować w ekstraklasie. Bardziej pamiętasz pierwszy mecz z Jagiellonią, w którym byłeś zmiennikiem czy może jednak kolejny z Legią, w którym wyszedłeś w podstawowym składzie?
Debiut z Jagiellonią był dla mnie ważny. Mimo że prowadziliśmy tylko 1:0 i wynik nie był pewny, a walczyliśmy o grupę mistrzowską, to trener Mariusz Lewandowski wpuścił mnie na 15 minut. To był duży kredyt zaufania ze strony szkoleniowca. Byłem zaskoczony, że dostałem wtedy szansę. Jednak rzeczywiście mecz w stolicy był wyjątkowy. Nie dość, że wyszedłem w podstawowym składzie, przed taką widownią, to wygraliśmy w Warszawie.
24 lutego losowanie grup mistrzostw świata U20. Jesteś jednym z mocnych kandydatów, by zagrać w tym turnieju.
To jest mój drugi cel w tym sezonie. Jeśli utrzymam miejsce w podstawowej jedenastce Zagłębia, będę miał duże szanse na powołanie. Oczywiście zamierzam oglądać losowanie grup w niedzielę o godz. 17:30. Nie mamy wpływu na to co nam los przydzieli i nie mam wymarzonej grupy. Jesteśmy dobrym zespołem, a naszym zadaniem jest jak najlepsze przygotowanie się do młodzieżowego mundialu.
Może się zdarzyć grupa Polska, Senegal, Japonia, Kolumbia.
Powtórzyłaby się historia z pierwszej reprezentacji. Ja bym się cieszył z takiej grupy. Z takimi rywalami wyjście z niej na pewno byłoby możliwe, a potem gra o coś więcej. Co prawda nie graliśmy z zespołami spoza Europy, ale to nie ma znaczenia. Każda drużyna, która awansowała na mistrzostwa będzie mocna. Musimy więc przede wszystkim patrzeć na siebie.
W 2018 roku wyniki reprezentacji U20 były nie najlepsze.
Z boku rzeczywiście mogą niepokoić, ale ja widzę drużynę od środka i na treningach. Zrobiliśmy duży postęp przez ten rok. Teraz skład powinien się wykrystalizować i dwa mecze w marcu pokażą na co stać reprezentację.
Czasu jest bardzo mało.
Mamy tylko jedno zgrupowanie, sezon ligowy kończymy 19 maja i niemal z marszu przystąpimy do mistrzostw świata. 23 maja jest bowiem zaplanowane pierwsze nasze spotkanie. Czasu jest mało, ale jak podkreśla trener Jacek Magiera, my nie przygotujemy się do mundialu na zgrupowaniach. Mamy to robić każdego dnia podczas treningów w klubach.
Poza tobą w ekstraklasie z reprezentantów U20 regularnie grają tylko Sebastian Walukiewicz i Radosław Majecki.
Jest jeszcze Tomek Makowski, który czasem wychodzi w podstawowym składzie Lechii. W I lidze wielu z potencjalnych reprezentantów jednak gra i jestem przekonany, że będziemy przygotowani do mistrzostw.
Co byś chciał osiągnąć w rozgrywanych w Polsce mistrzostwach U20?
Pierwszym celem jest wyjście z grupy. Marzę oczywiście o mistrzostwie świata, a mierzę w czołową trójkę. By się rozwijać, zostać dobrym zawodnikiem i grać w najlepszych klubach, trzeba wysoko zawieszać sobie poprzeczkę.
Rozmawiał Robert Cisek