Aktualności

Adrian Stanilewicz, czyli ambicja większa niż debiut

Reprezentacja01.02.2019 

13 grudnia ubiegłego roku w meczu ostatniej kolejki fazy grupowej Ligi Europy pomiędzy AEK Larnaka a Bayerem Leverkusen w barwach niemieckiego zespołu na boisku pojawił się Adrian Stanilewicz. Wówczas wielu kibiców zastanawiało się, kim jest ten chłopak? – Debiut to fajna motywacja, ale moje ambicje sięgają wyżej – mówi „Łączy Nas Piłka” młody zawodnik klubu z Leverkusen i reprezentant Polski do lat 20.

Stanilewicz to niespełna 19-letni pomocnik, który dopiero stawia pierwsze kroki w seniorskim futbolu. Do Leverkusen trafił już dziewięć lat temu i od tego czasu systematycznie przechodzi kolejne szczeble szkolenia. – W 2010 roku grałem w turnieju, w którym brał udział także Bayer Leverkusen. Chyba pokazałem się z dobrej strony, bo dostałem propozycję przenosin. Miałem wtedy 10 lat, rodzice bardzo szybko wyrazili zgodę. Widzieli, że już coś z piłką potrafię, więc potrzebny był rozwój. Decyzja zapadła niemal natychmiast, bo Bayer to bardzo duży klub. Ja też, mimo że byłem dzieckiem, chciałem bardzo się przenieść – wspomina utalentowany piłkarz.

Przenosiny do Bayeru z niewielkiej akademii były dla Stanilewicza małym szokiem, ale jak przyznaje, stosunkowo szybko przystosował się do wymagań stawianych przez trenerów Bayeru. – Od razu zauważyłem różnice, zwłaszcza w tempie i intensywności treningów. Wszystko odbywało się dużo szybciej, na początku miałem trochę problemów, ale w krótkim czasie się dostosowałem. Jestem pozytywnie nastawionym chłopakiem, dlatego nie miałem też żadnych problemów ze zmianą otoczenia – tłumaczy Stanilewicz.

Sito selekcyjne w Bayerze Leverkusen jest bardzo gęste. Klub sprowadza zawodników w młodym wieku i muszą oni spełniać odpowiednie wymagania. Kandydaci do gry są konkretnie profilowani. – Każdy zawodnik, który przychodzi do naszej akademii w młodym wieku na testy, to efekt skrupulatnej pracy skautów. Musi mieć niesamowite zalety, a także coś, co go wyróżnia od innych. Między innymi szybkość, inteligencję, motorykę – mówi Sławomir Czarniecki, koordynator sportowy akademii Bayeru. – Każdy człowiek jest inny. Naszym pierwszym zadaniem jest analiza jego aktualnego stanu i potencjału. Być może zawodnik w kategorii U-14 jest niesamowity, ale w pierwszej kolejności musi mieć coś, co go wyróżnia od innych. Później dochodzą dodatkowe aspekty, jak dom rodzinny, społeczność go otaczająca. To ma ogromny wpływ na zawodnika. Motoryka, technika, zachowanie na boisku, tego da się wyuczyć. Są jednak aspekty, które człowiek po prostu musi mieć już w sobie – dodaje.

Adrian Stanilewicz został bardzo szybko wyłowiony podczas wspomnianego turnieju. Od tego czasu przechodzi przez kolejne kategorie wiekowe, choć w klubie z Leverkusen zdarza się, że zawodnicy muszą opuścić klub nawet po kilku latach spędzonych w akademii. – Selekcję mamy bardzo ostrą. Nie jest powiedziane, że ktoś, kto gra u nas od pięciu lat, będzie miał okazję grać nadal. Zdarzają się przypadki, że chłopak i jego rodzice płaczą w biurze, ale sito jest bardzo gęste. Bywało, że i mnie leciały łzy. Niestety, czasem trzeba zacisnąć zęby i to przetrwać. Rywalizacja jest ogromna – opowiada Andrzej Buncol, były reprezentant Polski, pracujący obecnie jako trener przygotowania indywidualnego w kategoriach U-12-U-15 Bayeru Leverkusen. Sam Stanilewicz potwierdza, że nacisk na jednostkę w Leverkusen jest bardzo istotny. – W Leverkusen każdy zawodnik jest stale monitorowany, już od najmłodszych grup. Wynik jest ważny, ale najbardziej liczy się rozwój indywidualny – mówi.

Niespełna 19-letni piłkarz zwrócił wcześniej na siebie uwagę trenerów juniorskich reprezentacji Niemiec. Stanilewicz ma za sobą występy w kadrach U-16 i U-17, ale później zdecydował się na przywdzianie biało-czerwonych barw. – Nie wiedziałem, że w międzyczasie wzbudziłem zainteresowanie trenera Jacka Magiery. Porozmawiał on z moimi rodzicami, choć nie o wszystkich szczegółach wiedziałem. Odbyłem sporo rozmów ze swoim starszym bratem, czy zdecydować się na grę dla Polski, czy nie. Rodzice urodzili się w Polsce, duża część mojej rodziny nadal tam mieszka, więc wiedziałem, że będzie to także dla nich kapitalna sprawa. Zdecydowałem się na grę dla Polski i zdania nie zmienię. Bywam już rzadziej w kraju, ale co najmniej raz w roku staram się odwiedzać rodzinę – tłumaczy młody kadrowicz.

Młody pomocnik dostał powołanie od trenera Jacka Magiery do reprezentacji Polski do lat 20 na listopadowe mecze z Portugalią i Ukrainą, w których wystąpił. Stanilewicz marzy o tym, by znaleźć się także w kadrze na majowe mistrzostwa świata. – Jasne, fajnie byłoby zagrać na tym turnieju, ale to decyzja trenera Magiery. Ja na pewno zrobię wszystko, by go do siebie przekonać – mówi. Piłkarz Bayeru grywał w klubie jako boczny obrońca, ale jak sam przyznaje, najlepiej czuje się w roli „ósemki”. – Lubię grać wysoko, rozgrywać piłkę – tłumaczy. Odpowiada mu także styl preferowany przez trenera Petera Bosza, który w grudniu zastąpił na tym stanowisku Heiko Herrlicha. – Trener Bosz jest świetnym szkoleniowcem. Bardzo różni się od Heiko Herrlicha, ma inny styl pracy. Chce grać bardzo ofensywnie, podczas gdy Herrlich preferował więcej asekuracji, zwracał uwagę głównie na defensywę – zauważa.

Pierwszy krok w seniorskim futbolu Stanilewicz uczynił w meczu Ligi Europy przeciwko AEK Larnaka, gdy pojawił się na boisku w ostatnich minutach. – Sam debiut nie jest dla mnie celem, nie czuję spełnienia. Owszem, fajnie, że zagrałem w Lidze Europy, ale mierzę w regularną grę. Debiut to fajna motywacja, ale moje ambicje sięgają wyżej. Jeśli nie będę miał okazji grać w Bayerze, zapewne udam się na wypożyczenie – kończy Stanilewicz.

Emil Kopański

Zobacz również

© PZPN 2014. Wszelkie prawa zastrzeżone. NOWY REGULAMIN ŁNP od 25.03.2019 REGULAMIN PROFILU UŻYTKOWNIKA PZPN Polityka prywatności