Aktualności
Kolejny reprezentant Polski w Leeds. „To dobry krok dla Mateusza”
Polska kolonia w angielskim Leeds United się powiększa. Do Mateusza Klicha i Kamila Miazka dołączył w ostatnich dniach Mateusz Bogusz. 17-letni pomocnik juniorskich reprezentacji Polski podpisał z czołową drużyną Championship 2,5 letni kontrakt, na razie jednak będzie przede wszystkim grał w drużynie młodzieżowej.
O transferze Bogusza na Wyspy Brytyjskie mówiło się już od dłuższego czasu. Jeden z najbardziej utalentowanych zawodników rocznika 2001 ostatecznie zimą postanowił opuścić Ruch Chorzów i przenieść się do Leeds. – Mateusz obecnie jest wiązany z zespołem młodzieżowym Leeds, ponieważ jest on postrzegany jako inwestycja na przyszłość. Będzie grał docelowo w drużynie do lat 23, która stanowi bardzo dobry poligon doświadczalny i plasuje się na szczycie rozgrywek – mówi angielski dziennikarz Joe Urquhart z „Yorkshire Evening Post”, który na co dzień zajmuje się sprawami Leeds. – Carlos Corberan jest głównym trenerem tego zespołu, ale jest także jednym z pierwszych asystentów Marcelo Bielsy. Otrzymał szczególną rolę, aby zająć się tym, by piłkarze poniżej 23. roku życia i pierwsza drużyna przyjęli ten sam styl, aby każdy z graczy, który potencjalnie wkracza w skład seniorów, był w pełni przygotowany do pełnienia swojej roli. Jest to pozytywny krok dla Mateusza, aby wejść do tego systemu, zwłaszcza u Bielsy. To trener, który uwielbia kształtować młodych graczy i nie boi się ich promować, jeśli tylko czuje, że są gotowi na grę bez względu na wiek – dodaje.
Mateusz Bogusz wzorców w nowym klubie daleko nie musi szukać. – Przykładem może być młody skrzydłowy Jack Clarke, który awansował w tym sezonie do pierwszej drużyny i odgrywa dużą rolę, mimo że ma dopiero 18 lat. Jeśli chodzi o Bielsę, jeśli tylko Mateusz pokaże, że jest wystarczająco dobry w lidze młodzieżowej i w treningu, to trener nie będzie bał się promować takiego zawodnika. Tylko od piłkarzy zależy, czy są wystarczająco dobrzy, aby dopasować swój styl i system. Jeśli tak, to nie ma problemu, by dać im szansę – dodaje dziennikarz.
Na razie Bogusz jest coraz bliżej debiutanckiego występu w drużynie młodzieżowej. Po pierwszych dość intensywnych treningach nasz piłkarz czuje się w nowej ekipie dobrze. – W drużynie U-23 panuje zdrowa rywalizacja, szczególnie w pomocy. Z pewnością klub widzi Mateusza w chwili obecnej jako inwestycję na przyszłość. Dużo może tu dać mu również Mateusz Klich, trenerzy mają nadzieję, że jest kimś, kto może być dla niego mentorem, szczególnie biorąc pod uwagę jego sukces na tej samej pozycji u Bielsy w tym sezonie – dodaje Urquhart, zaznaczając jednak, że rywalizacja w angielskim klubie, w drużynie młodzieżowej, też jest mocna. – Drużyna ta jest pełna graczy, którzy zdaniem Bielsy są wystarczająco dobrzy i mają przyszłość w klubie. Wcześniej, przed Bielsą, system gry drużyny młodzieżowej pozostawiono w spokoju, ale teraz trener całkowicie zmienił ustawienie i przyniosło to efekt – zauważa.
Bogusza czeka więc trudna rywalizacja o swoje miejsce, ale zadziorności i nieustępliwości nigdy mu nie brakowało. A celem zawsze była piłka. – Gdy rodzice pracowali, czasem odbierałem go z przedszkola, pierwsze pytanie zawsze było takie: pojdymy pokopać bal – mówi z typową śląską gwarą wujek Mateusza, również były piłkarz, Dariusz Grzywa. – Priorytety były jednak jasne, najpierw zadania, obowiązki szkolne, potem piłka. Gdy jednak zimą raz wracaliśmy, a Mateusz zobaczył kolegów ganiających za piłką, to na zadania chęć szybko odeszła. Rodzice i dziadkowie byli jednak nieustępliwi. Mały Mateusz wpadł więc w szał, wyszedł na balkon i rzucał w babcię śnieżkami – wspomina z uśmiechem wujek, który przez lata grał w jednym klubie z tatą Mateusza, Piotrem. – Mateusz jeszcze jest z tego pokolenia, które chodziło z piłką przy nodze. Gdy mieliśmy zajęcia na Wawelu Wirek, Mateusz przychodził z tatą do nas na treningi strzeleckie, a niektórzy pytali, kto w tak młodym wieku ma takie strzeleckie umiejętności – wspomina.
W rodzinie Boguszów mało kto nie jest związany ze sportem. Mama to była piłkarka ręczna Zgody Ruda Śląska. – Babcia Mateusza to też była piłkarka ręczna, dziadek też kopał piłkę. Sportowy charakter na pewno więc w trudnych momentach pomagał. – Uważam, że rodzice mieli bardzo duży wpływ na Mateusza. Wiedzą jak życie sportowca wygląda, pokazywali mu drogę, uświadamiali, że nie będzie miał łatwo. Nie zagłaskali go, wręcz przeciwnie. Czasem może nie tyle nawet utrudniali, co pokazywali mu, jak wiele pracy go czeka, jak trudna droga przed nim, jak mocno musi pracować – mówi Mateusz Michalik, który jako trener Ruchu doprowadził Mateusza Bogusza do największego sukcesu drużynowego – wicemistrzostwa Polski juniorów młodszych.
Największymi fanami Mateusza są dziadkowie. – Byli na każdym meczu, to także na młodego dzieciaka wpływało, mógł zawsze na nich liczyć. Czy to reprezentacja Polski, czy też klub – mówi wujek. Chociaż pasje piłkarskie wnuka także mocno odczuli. – Dziadek ma ogródek. Grządki, drzewka. Gdy tylko Mateusz zaczął z piłką przychodzić i kopać futbolówką na ogródku, to z grządek niewiele zostało. Dziadek nie miał wyjścia. Musiał posiać trawę, plany ogrodnicze poszły w zapomnienie – opowiada Darek Grzywa. A teraz w ogródku może się szkolić brat Mateusza, Szymon.
Pierwsze kroki Mateusz stawiał w Gwieździe Ruda Śląska, w wieku 10 lat przeszedł do Ruchu Chorzów. W tym czasie wygrał także Puchar Tymbarku, kiedy to został wybrany najlepszym zawodnikiem finałowego turnieju. W finale strzelił dwa gole. – W Rudzie Śląskiej w weekendy często grał ze starszymi rocznikami, a potem jeszcze ze swoimi rówieśnikami. Jak się obracał z piłką, jak ją przyjmował, od razu było widać, że jest różnica w porównaniu do innych chłopaków. Podczas jednego turnieju na Wawelu rozwalił sobie łokieć, ale nic nie dał po sobie poznać. Nie płakał, tylko grał dalej. Ostatecznie jego drużyna wygrała turniej. A jedną z najlepszych chwil był chyba moment, gdy dowiedział się, że będzie podawał piłkę w meczu Ruchu. To było za czasów Marka Zieńczuka i spółki – opowiada z błyskiem w oku wujek, który po części w siostrzeńcu stara się znaleźć karierę, o której marzy każdy młodzieniec, również pewnie on sam. – Mateusz to wszystko przyjmuje bardzo spokojnie, rodzina chyba się bardziej cieszy niż on. Pewne rzeczy mu przychodzą tak naturalnie, a dzięki grze w piłce może osiągnąć wiele. Teraz wszystko zależy od niego, ale tak wielu chciałoby być na jego miejscu – dodaje na koniec.
Tadeusz Danisz