Aktualności
Juskowiak po meczu z Romą: Bayern i Lewy wygrali spacerkiem
AS Roma po raz drugi w tej edycji Ligi Mistrzów uległa Bayernowi Monachium. Po pierwszym meczu w Rzymie, gdzie piłkarze Guardioli rozgromili rywali 7:1, dzisiejsze spotkanie miało wyraźnego faworyta. Przedstawiciele ligi włoskiej nie postawili się mistrzom Niemiec i Bayern pewnie wygrał spotkanie na Allianz Arena 2:0.
A tak Andrzej Juskowiak skomentował występ Roberta Lewandowskiego przeciwko AS Roma:
- Wszyscy w Monachium mogą być zadowoleni z osiągniętego wyniku, jednak w pierwszej połowie Robert był za daleko pola karnego rywali. Mimo tego miał udział przy pierwszym golu gospodarzy, bo bardzo dobrze ściągnął obrońców na pierwszy słupek i tym samym Franck Ribery miał idealną okazję na zdobycie bramki. W drugiej połowie Lewandowski już częściej był po bramką przeciwnika i na efekty nie trzeba było długo czekać. Gola na 2:0 strzelił Mario Goetze, a Robert zaliczył doskonałą asystę. Lewy był aktywniejszy pod bramką Łukasza Skorupskiego, ale też nie tak dokładnie rozgrywał piłki, jak to miało miejsce w pierwszym spotkaniu w Rzymie, które zakończyło się wygraną Bayernu aż 7:1. Trzeba też przyznać, że Roma postawiła w Monachium na kurczową defensywę po wcześniejszej dotkliwej porażce. Skupili się na obronie własnej bramki i nie stwarzali wielkiego zagrożenia. To, co prezentuje Roma, to za mało, jak na Ligę Mistrzów. Można zaryzykować stwierdzenie, że Bayern czwarte spotkanie w Champions League wygrał spacerkiem.
W drugim meczu z udziałem reprezentanta Polski Ajax przegrał z Barceloną 0:2. W 62. minucie na boisku pojawił się Arkadiusz Milik, jednak nie pomógł kolegom w odniesieniu korzystnego wyniku.
Sytuację 20-letniego napastnika w Amsterdamie skomentował Dariusz Pasieka:
- Ajax jest klubem o dużej konkurencji i nie jest tak prosto przebić się do pierwszego zespołu. Poza tym Kolbeinn Sigthorsson również jest bardzo ciekawym piłkarzem. Może dziś nie był to jego najlepszy występ, ale na pewno warto mieć takiego zawodnika w drużynie. Na sytuację Arka w Ajaksie wpływ ma też jego wiek - włodarze z Amsterdamu być może myślą, że mogą mu dać jeszcze czas na bycie bardziej kompletnym graczem. Na pewno w jego grze widać pewne mankamenty. Milik ma jednak wyjątkowe umiejętności strzeleckie i potrafi się znaleźć w każdej sytuacji. Nie jest tak łatwo dla polskiego napastnika przebić się w europejskim klubie. Przypomnijmy, że Robert Lewandowski też musiał swoje poczekać na otrzymanie prawdziwej szansy. Arek miał epizody w Niemczech, teraz jest w Holandii i z biegiem czasu jestem pewien, że dostanie więcej minut gry. Widać, że pracuje, stara się. To już nie jest zawodnik, który ma przestoje w meczu, na prawdę wyrósł nam poważny zawodnik reprezentacji Polski. Konkurencja w Ajaksie jest ogromna, ale Milik pracuje ze świetnymi trenerami i nie marnuje czasu. Dzisiaj zagrał przeciwko Barcelonie i należy się cieszyć, że polski napastnik może występować w takich spotkaniach.
Z kolei we wtorek bardzo dobre zawody rozegrał obrońca reprezentacji Polski, Łukasz Piszczek, który zaliczył cudowną asystę przy pierwszej bramce Borussii Dortmund w meczu z Galatasaray Stambuł (4:1). We wtorkowy wieczór na boiskach Ligi Mistrzów pojawili się także inni kadrowicze - Wojciech Szczęsny i Sebastian Boenisch.
- Borussia po raz kolejny w tym sezonie udowodniła, że w Lidze Mistrzów jest zupełnie inną drużyną niż w Bundeslidze, w której regularnie zawodzi. Cały czas wierzę jednak w zespół Jurgena Kloppa i jestem przekonany, że to tylko kwestia czasu, kiedy zacznie wygrywać mecz za meczem również na krajowych boiskach. We wtorek BVB zagrało po prostu rewelacyjnie. Pewnie wygrało 4:1, notując czwarte zwycięstwo z rzędu i zapewniając sobie awans do 1/8 finału Champions League. Cieszy świetna postawa Łukasza Piszczka, który zaliczył również cudowną asystę. To nie był przypadek. Polak miał pomysł na akcję i zagrał znakomitą prostopadłą piłkę na wolne pole do Marco Reusa, który umieścił futbolówkę w siatce po raz pierwszy. Po prostu palce lizać - komplementuje Radosław Gilewicz, były napastnik reprezentacji Polski, VfB Stuttgart i Austrii Wiedeń.
Drugi z Polaków w BVB, Jakub Błaszczykowski, nie wrócił jeszcze do pełni sił po kontuzji i znalazł się poza kadrą meczową. Do gry po urazie we wtorkowy wieczór wrócił zaś Sebastian Boenisch, który wszedł na boisko w 65. minucie spotkania z Zenitem. Jego Bayer Leverkusen wygrał w Petersburgu 2:1. - Na pewno powrót Sebastiana cieszy, ale nie chcę oceniać jego przydatności do reprezentacji. Nie wiem, czy Boenisch będzie pasował do kadry Adama Nawałki. Na pewno ten chłopak potrafi świetnie grać w ofensywie, ale w defensywie ma spore problemy - dodaje Gilewicz, który niemal co tydzień komentuje niemiecką Bundesligę.
Najmniej powodów do zadowolenia miał Wojciech Szczęsny. Polski bramkarz co prawda wrócił już do gry po pauzie za czerwoną kartkę, ale nie zapobiegł stracie punktów w starciu z Anderlechtem Bruksela. Arsenal w 61. minucie prowadził już 3:1, ale drugi gol Anthony'ego Vandena Borre'a oraz trafienie Aleksandara Mitrovicia dały gościom upragniony remis. - Piłka nożna jest nieprzewidywalna, a co za tym idzie - piękna! Wynik meczu Arsenalu z Anderlechtem pokazuje, że w futbolu nie wolno nikogo lekceważyć. Nawet kopciuszek jest w stanie sprawić niespodziankę. Najlepszym przykładem jest zespół FC Basel, który - mimo małego budżetu - niemal co roku gra w Lidze Mistrzów i spisuje się świetnie. Mam nadzieję, że śladem szwajcarskiego klubu podążą niebawem Legia Warszawa lub Lech Poznań - kończy Radosław Gilewicz.
TAGI: Łukasz Piszczek, Wojciech Szczęsny, Sebastian Boenisch, Liga Mistrzów, awans, asysta, reprezentacja Polski,